Nie trzeba długo czekać, gdy wyjeżdżam ze zgrabnego międzynarodowego lotniska OR Tambo, żeby to zrozumieć. Znowu. Johannesburg jest bękartem najgorszych aspektów kapitalistycznej chciwości i dwudziestowiecznego rasizmu. Prawie 150 lat po jego utworzeniu, ta rozległa metropolia jest wciąż naznaczona bliznami grzechów swojej genezy.

Johannesburg – podobnie jak Kapsztad, Durban, Port Elizabeth i inne miasta w RPA – jest widocznie i traumatycznie posegregowany. Pozostają one miasta podzielone.

Bogaci Johannesburga nadal mieszkają w wystawnych północnych przedmieściach, gdzie jedzenie w niektórych restauracjach jest jakość Michelin-star i ceny domów są eye-watering. Obszary te pozostają w dużej mierze białe, choć zmienia się to w błyskawicznym tempie. Robotnicy mieszkają w Soweto, Alexandrze i innych biednych, nękanych przestępczością czarnych enklawach. Zawsze tak było z Johannesburgiem, i pozostaje on tak samo podzielony 25 lat po upadku apartheidu i 29 lat po tym, jak Nelson Mandela wyszedł z więzienia.

Ta potęga gospodarcza jest afrykańskim miastem marzeń – i koszmarów. Jego populacja prawie 10 mln są pobierane z wszystkich zakątków Afryki Południowej i coraz bardziej z Zimbabwe, Nigerii, Malawi i Bangladeszu. Miasto pozostaje magnesem dla tych, którzy mają nadzieję na lepsze życie.

Jest wyjątkowe jako jedyne duże miasto na świecie nie zbudowany nad morzem lub na brzegu głównej rzeki. Dzieje się tak dlatego, że jest ono dzieckiem złota, a nie handlu. Kiedy w 1884 r. odkryto złoto, było tylko mozaiką farm, ale szybko przekształciło się w chaotyczne, gwałtowne skupisko osiedli, które przyciągnęło białych poszukiwaczy przygód, poszukiwaczy złota (dosłownie i w przenośni), osoby świadczące usługi seksualne, osadników, przestępców, cwaniaków, czarnych robotników i elity z całego świata – wszystkich pragnących zbić fortunę.

Ludzie stoją w kolejce, aby oddać swój głos w lokalu wyborczym w Soweto w kwietniu 1994 r., w pierwszych wyborach w RPA, w których wzięli udział przedstawiciele wszystkich ras. Fot: Denis Farrell/AP

Zmutowało w miasto graniczne i rozrosło się w sposób kolonialny – czarni i biali pozostali w dużej mierze oddzieleni, a biali właściciele kopalń budowali rezydencje, które rozrosły się w bogate północne przedmieścia, podczas gdy czarni zostali zepchnięci na południe do townshipów.

Apartheid sformalizował luźny kolonialny układ w latach 40-tych, tworząc rezerwat czarnej siły roboczej o nazwie Soweto (od South Western Townships) i wyganiając czarnych z miasta, jednocześnie zmuszając ich do noszenia dompas (pozwolenia) przez cały czas, aby wykazać przyczynę bycia tam. Przez 46 lat od formalnego wprowadzenia apartheidu w 1948 roku do jego upadku w 1994 roku, tak wyglądała architektura apartheidowego Johannesburga. Oddzieleni i nierówni; czarni i biali; bogaci i biedni.

Wtedy zdarzył się rok 1994. Mandela i jego partia, ANC, zostały zainstalowane w biurze. Nadzieje na nowe RPA i nowy Johannesburg – zintegrowane, nie-rasowe i wolne od podziałów przeszłości – były wysokie. Przestrzenny apartheid zostałby zlikwidowany dzięki kreatywnej i zdeterminowanej urbanistyce.

Strefa rozwoju Maboneng w Johannesburgu w 2013 roku. Fot: Bloomberg/Getty Images

Nie do końca tak się stało. W moim sąsiedztwie Parkview, zadrzewionym przedmieściu klasy średniej w cieniu drzew jacarandy, w cieniu rezydencji „Randlordów” w Westcliff, moja pozostaje jedną z żałośnie niewielu czarnych rodzin. Nawet przy gwałtownym wzroście czarnej klasy średniej w połowie lat 2000, obecność czarnych ludzi na dawniej białych przedmieściach Johannesburga pozostaje niska.

Jest powód tego lodowatego tempa zmian. Johannesburg jest mikrokosmosem Republiki Południowej Afryki. Bank Światowy powiedział w maju 2018 roku, że RPA pozostaje najbardziej nierównym ekonomicznie krajem na świecie. Poziom ubóstwa jest najwyższy wśród osób czarnoskórych. Biali stanowią większość elity lub górne 5% populacji. Stąd upór w segregacji przestrzennej.

Po upadku apartheidu Mandela i jego nowa ekipa ślubowali zapewnić mieszkania, wodę, elektryczność i inne udogodnienia dla wcześniej pokrzywdzonych. Nie spodziewali się jednak tak wielkiego napływu nowych mieszkańców do miast. Od 1994 roku miliony ludzi postawiło szałasy na peryferiach miasteczek i miast w całym kraju.

Reakcją był pośpiech w tych nieplanowanych nowych obszarach peryferyjnych – niektóre zbudowane na niebezpiecznych brzegach rzek – i budowanie formalnych, choć malutkich, domów. Rezultatem są masowe nowe tanie jednostki mieszkaniowe na peryferiach miast i bardzo mało lub wcale świadomego planowania miejskiego, które prowadzi do zintegrowanych rozwiązań mieszkaniowych. Bogaci pozostają na bogatych przedmieściach, podczas gdy biedni dołączają do innych biednych ludzi na peryferiach.

Piesi przechodzą obok projektu budowy domów mieszkalnych w Maboneng. Fot: Bloomberg/Getty Images

Nadzieje na przyszłość

Nie oznacza to, że nie ma zmian. W 2016 r. rządowy statystyk opublikował serię map, które ilustrują, że Johannesburg jest najbardziej zintegrowanym miastem spośród sześciu głównych metropolii. Zachęcający jak ten obraz jest, jest również problematyczny. W centralnej dzielnicy biznesowej Johannesburga mieszka duży odsetek czarnych Afrykańczyków, ale ostatnie 20 lat charakteryzowało się „ucieczką białych” na północne przedmieścia. Johannesburskie townshipy, takie jak Soweto, pozostają w dużej mierze odłączone od dzielnic biznesowych i dawnych białych przedmieść, pomimo inicjatyw takich jak szybki transport autobusowy, który ułatwia mieszkańcom Soweto dojazd do pracy w dawnych białych dzielnicach.

Jeszcze większą nadzieję budzi decyzja podjęta w lutym przez miasto Johannesburg o przyjęciu pierwszej w swoim rodzaju polityki mieszkaniowej, która zmusza prywatnych deweloperów do uczynienia 30% domów we wszystkich przyszłych inwestycjach mieszkaniowych przystępnymi cenowo, niezależnie od miejsca ich budowy. Wdrożone prawidłowo, może to być zmiana gry dla miasta.

Wiele z moich ulubionych części Johannesburga zostało ułatwionych przez Johannesburg Development Agency, wraz z garstką bystrych i odważnych prywatnych deweloperów. Newtown Cultural Precinct w CBD jest doskonałym przykładem, obejmującym rozwój komercyjny i eleganckie, niedrogie mieszkania.

Prawdopodobnie najmodniejszą częścią starego Joburg CBD jest Maboneng, zbiór 55 budynków zakupionych i odrestaurowanych przez JDA we współpracy z przedsiębiorcą Jonathanem Liebmannem. Firma założona przez Liebmanna upadła na początku tego roku, a lokale zostały wystawione na aukcji dla łowców okazji znacznie poniżej szacowanej wartości rynkowej. Ale nadal jest to rój restauracji, hoteli, mieszkań i główny ośrodek artystyczny, którego najemcą jest międzynarodowy artysta William Kentridge. Jednak istnieją inne wiosny w całym mieście.

Jednak losy Johannesburga są ściśle splecione z Południowej Afryki – a kraj przeszedł przez burzliwe 10 lat pod przywództwem obalonego byłego prezydenta Jacoba Zumy. Obecnie pod przywództwem byłego związkowca i biznesmena Cyrila Ramaphosy kraj walczy z korupcją, która kwitła za czasów Zumy. Ramaphosa mówi wszystkie właściwe rzeczy, jak to zrobił w Londynie w tym tygodniu, ale wewnętrzna polityka ANC powstrzymuje go przed wprowadzeniem energicznych reform gospodarczych, aby ożywić gospodarkę w kraju, gdzie bezrobocie wynosi obecnie nieco poniżej 30%, a finanse rządowe gwałtownie się pogarszają.

Młodzi ludzie są niespokojni i stają się coraz bardziej rozczarowani polityką. Liczba mieszkańców RPA w wieku poniżej 20 lat, którzy zarejestrowali się, aby wziąć udział w majowych wyborach powszechnych, była najniższa od co najmniej 1999 r., wynika z danych Niezależnej Komisji Wyborczej. Wśród obywateli w wieku od 18 do 29 lat – największego segmentu populacji głosującej – liczba rejestracji jest najniższa od co najmniej dekady.

Frustracja młodzieży jest namacalna. Każdego ranka raporty drogowe ostrzegają o protestach młodych ludzi blokujących główne drogi z płonącymi oponami i kamieniami, aby domagać się usług i pracy. To jest tykająca bomba zegarowa.

Jednakże w RPA jest poczucie, że rzeczy mogą być odwrócone. That would give our cities a shot at becoming more inclusive, more liveable and more human.

– Justice Malala jest wielokrotnie nagradzanym dziennikarzem, gospodarzem telewizyjnym, komentatorem politycznym i felietonistą prasowym. Jego książka o przejściu RPA od apartheidu do demokracji zostanie opublikowana w USA w przyszłym roku.

Śledź Guardian Cities na Twitterze, Facebooku i Instagramie, aby dołączyć do dyskusji, nadrobić zaległości w naszych najlepszych historiach lub zapisać się do naszego cotygodniowego biuletynu. Podziel się swoją opinią na temat tego, jak zmieniły się południowoafrykańskie miasta w ciągu ostatnich 25 lat

{{#ticker}}

{{topLeft}}

{{bottomLeft}}

{{topRight}}

.

{{bottomRight}}

{{#goalExceededMarkerPercentage}}

{{/goalExceededMarkerPercentage}}

{{/ticker}}

{{heading}}

{{#paragraphs}}

{{.}}

{{/paragraphs}}{{highlightedText}}

{{#cta}}{{text}}{{/cta}}}
Przypomnij mi w maju

Będziemy w kontakcie, aby przypomnieć Ci o składce. Wypatruj wiadomości w swojej skrzynce odbiorczej w maju 2021 roku. Jeśli masz jakiekolwiek pytania dotyczące wpłat, skontaktuj się z nami.

  • Share on Facebook
  • Share on Twitter
  • Share via Email
  • Share on LinkedIn
  • Share on Pinterest
  • Share on WhatsApp
  • Share on Messenger

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.