Dla elitarnych naukowców, inżynierów i wojskowych z odległego wojskowego ośrodka broni atomowej w Los Alamos, Nowy Meksyk, noc z 15 na 16 lipca 1945 roku była nocą pełnego napięcia. Dzisiaj ci nieliczni, którzy wciąż żyją, stanowią rzadki gatunek. Wśród nich jest Peter Lax, 94-letni geniusz matematyczny i emerytowany profesor Uniwersytetu Nowojorskiego, który w czasie testu Trójcy był zaledwie 19-letnim kapralem stacjonującym w Los Alamos. Zwerbowany ze względu na swoją oczywistą już sprawność matematyczną, Lax był daleki od odgrywania kluczowej roli w rozwoju bomby, ale jego wspomnienia z tamtych czasów rzucają światło na wyzwanie stojące przed naukowcami, z których wielu uciekło z hitlerowskiej Europy i znalazło schronienie w Stanach Zjednoczonych. „Było poczucie wielkiej pilności” – mówi dziś Lax o Projekcie Manhattan. „Na początku nie wiedzieliśmy, jak daleko Niemcy są w pracach nad bombą. Jak się okazało, wcale nie bardzo daleko. Ale czuliśmy się tak, jakby los świata był w naszych rękach.” Po raz pierwszy poznałem Petera jako nieskończenie interesującego, dowcipnego i tolerancyjnego ojca mojego najlepszego przyjaciela z liceum, Johna, który zginął w wypadku samochodowym w wieku 27 lat; oraz jego młodszego brata, Jamesa, który został lekarzem. Zmarła żona Petera, Anneli, profesor matematyki na NYU, była również niezwykłą osobą, a Laxesowie stali się dla mnie rodziną zastępczą, tak jak dla wielu ludzi; takie jest ciepło i hojność, którymi niezawodnie promieniują. Siedząc z Peterem w mieszkaniu Jamesa na Manhattanie, dowiedziałem się, jak uciekł przed Holokaustem jako węgierski żydowski nastolatek i zaledwie trzy lata później dołączył do zespołu, który stawił czoła jednemu z największych wyzwań nauki, zapoczątkowując w tym procesie erę nowych wyzwań. ********** W tygodniach poprzedzających pierwszy test bomby atomowej tysiące mężczyzn i kobiet zamkniętych w Los Alamos, w tym Lax, przyspieszyło swoje działania. Urządzenie zostało zmontowane i przetransportowane do Trinity. Presja była ogromna: II wojna światowa wciąż szalała w Azji i na Pacyfiku, a geopolityczny los zniszczonej Europy był niepewny, stawka była bardzo wysoka. 17 lipca prezydent Harry S. Truman, zaledwie kilka miesięcy po śmierci Franklina D. Roosevelta, miał rozpocząć spotkanie z Churchillem i Stalinem na konferencji w Poczdamie, którą Truman odkładał w oczekiwaniu na wyniki testu bomby. Po pokonaniu Niemiec Truman przedstawił żądanie aliantów dotyczące bezwarunkowej kapitulacji cesarskiej Japonii, ostrzegając przed „natychmiastowym i całkowitym zniszczeniem”.” W noc testu Trinity, wiele z czołowych świateł projektu – niezwykłe skupisko talentów, które obejmowało panujących i przyszłych noblistów, takich jak Enrico Fermi, John von Neumann, Eugene Wigner, Hans Bethe i młody Richard Feynman – zebrało się wraz z dyrektorem naukowym projektu, J. Robertem Oppenheimerem, i jego szefem wojskowym, generałem dywizji Leslie R. Grovesem Jr, w Base Camp S-10, około 10.000 jardów od imponującej stalowej konstrukcji, na której zamontowano „Gadżet”. Niepokój wzrósł jeszcze bardziej, gdy w dolinę wdarła się gwałtowna burza z piorunami, która groziła zerwaniem harmonogramu. W miarę upływu godzin Oppenheimer konsultował się z meteorologiem projektu w celu uzyskania aktualnych informacji i uspokajał się czytając poezję Baudelaire’a. Nadeszła wiadomość, że burza przejdzie. Wydano rozkaz rozpoczęcia odliczania. „Na pustyni panowała cisza”, wspomina historyk Robert Leckie w książce Delivered From Evil: The Saga of World War II. „Obserwatorzy, którzy nie byli w S-10, położyli się w wyznaczonych okopach na suchym, opuszczonym zbiorniku…. Czekali. Głos podobny do głosu Stwórcy przemówił znad czarnych chmur: 'Zero minus dziesięć sekund!”. Zielona flara eksplodowała w ciemności, oświetlając chmury, zanim zniknęła. 'Zero minus trzy sekundy!’ Cisza pogłębiła się. Na wschodzie pojawił się pierwszy różowy rumieniec świtu.” Zegar wskazywał 5:29 rano, 16 lipca 1945 r. „I wtedy z wnętrzności ziemi wystrzelił w niebo zwiastun innego świtu”,” pisze Leckie, „światło nie tego świata, lecz wielu słońc w jednym.” Błyskotliwy błysk białego światła wypełnił niebo, przekształcając się w szybko rozchodzącą się pomarańczową kulę ognia, która rozpłynęła się w powietrzu, zabarwiona fioletem i czernią, wznosząc się na wysokość 41 000 stóp. Wkrótce potężna eksplozja dźwięku rozbiła się o jałowy krajobraz, a po niej rozniosło się gromkie echo po dolinie i dalej. Bomba uwolniła swoją przerażającą moc. Świat przekroczył próg nuklearny. Zrażony tym, czego był świadkiem, Oppenheimer sławnie zacytował fragment Bhagavad Gity, hinduskiego pisma świętego: „Teraz ja stałem się śmiercią, niszczycielem światów”. W swojej nagrodzonej Pulitzerem biografii naukowca, American Prometheus, autorzy Kai Bird i Martin J. Sherwin wspominają bardziej powściągliwą reakcję, jaką Oppenheimer podzielił się z reporterem New York Timesa Williamem L. Laurence’em, którego Groves wybrał, by relacjonował to wydarzenie. Oppenheimer powiedział Laurence’owi, że efekt wybuchu był „przerażający” i „nie do końca przygnębiający”. Zatrzymał się, po czym dodał. „Mnóstwo chłopców, którzy jeszcze nie dorośli, zawdzięcza temu swoje życie.” Po powrocie do Los Alamos Lax postanowił przespać całe zamieszanie. Cudowny matematyk, który już robił studia podyplomowe na Uniwersytecie Nowojorskim, przybył tam zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Jego zadaniem była praca nad skomplikowanymi obliczeniami fal uderzeniowych, próba rozwiązania równań różniczkowych cząstkowych rządzących wybuchem bomby atomowej. Zobaczyć dowody prawdziwego wybuchu nie było priorytetem. „Byłem leniwy” – mówi Lax. Poza tym, jako zwykły kapral przydzielony do Specjalnego Oddziału Inżynieryjnego projektu – „byłem najniżej postawionym człowiekiem” – mówi Lax – nie miał prawa być świadkiem testu. Niektórzy z jego kolegów z wojska wyruszyli w góry, aby zobaczyć błysk. Mimo to, jak mówi Lax, „celowo nie poszedłem. Nie można było iść oficjalnie i trzeba było znaleźć miejsce, gdzie można było to zobaczyć. To było skomplikowane i niewygodne”. Lax pamięta jednak doping i satysfakcję w następstwie. „Pracowaliśmy nad tym tak długo i ciężko, i udało się” – mówi. Po siedemdziesięciu pięciu latach Peter Lax należy do grona najwybitniejszych matematyków współczesnych czasów. Jako wybitna postać zarówno w matematyce czystej, jak i stosowanej, zdobył najwyższe wyróżnienia w swojej dziedzinie, w tym nagrodę Abla, uważaną za odpowiednik nagrody Nobla. Przez większość swojej kariery Lax był profesorem w słynnym Instytucie Couranta na Uniwersytecie Nowojorskim, założonym przez jego mentora i wieloletniego kolegę Richarda Couranta. (Po śmierci swojej żony Anneli, Lax poślubił córkę Couranta, Lori Courant Berkowitz; zmarła w 2015 roku). Innym pierwszorzędnym mentorem Laxa był von Neumann, czołowa postać Projektu Manhattan, który jest uważany za ojca założyciela teorii gier i ery komputerów. Lax nazwał go „najbardziej olśniewającym intelektem XX wieku”. Uważa za tajemnicę, że von Neumann nie jest nazwiskiem domowym na równi z Einsteinem. Podobnie jak von Neumann, Lax urodził się w Budapeszcie w świeckiej rodzinie żydowskiej; ojciec Petera, Henry, był wybitnym lekarzem zarówno na Węgrzech, jak i później w Nowym Jorku, gdzie jego pacjentami byli między innymi Adlai Stevenson, Igor Strawiński, Greta Garbo i Charlie Parker. Lax pamięta Budapeszt jako piękne miasto z wciąż kwitnącym życiem intelektualnym i kulturalnym. Uczęszczał do jednej z najlepszych węgierskich szkół średnich, był pod opieką czołowego matematyka, Rózsy Pétera, i wygrał prestiżowy konkurs matematyczno-fizyczny, gdy miał 14 lat. Jednak to, co pamięta najbardziej żywo, to „groźba nazistów, która wisiała nad wszystkimi Żydami.” W listopadzie 1941 roku, kiedy Peter miał 15 lat, rodzina opuściła Węgry za namową jego matki, Klary, która również była lekarzem. Kiedy ich pociąg przejeżdżał przez Niemcy w drodze do Lizbony, Lax wspomina, że dzielili przedział z grupą żołnierzy Wehrmachtu. 5 grudnia wsiedli na pokład ostatniego amerykańskiego statku pasażerskiego, który opuścił Europę na następne cztery lata. Po ataku na Pearl Harbor dwa dni później, Stany Zjednoczone znalazły się w stanie wojny z mocarstwami Osi; przez resztę dziesięciodniowej podróży morskiej, statek miał szczęście omijać niemieckie U-Booty. „Byliśmy jedynymi członkami mojej rodziny, którzy uciekli przed wojną w Europie” – powiedział Lax swojemu byłemu studentowi Reubenowi Hershowi, który w 2015 roku opublikował biografię matematyka. Jeden wujek zginął podczas pobytu w batalionie pracy; inny wujek i jego syn zostali zamordowani przez węgierskich nazistów w Budapeszcie. Lax mówi, że zakochał się w Ameryce niemal natychmiast. „Pierwszego lata pojechaliśmy do Kalifornii i z powrotem, i zobaczyliśmy, jak rozległa i piękna jest Ameryka” – mówi. „Kolejna rzecz, która sprawiła mi przyjemność: brak szkoły w sobotę. Na Węgrzech w sobotę było pół dnia szkoły. To sprawiło, że Ameryka stała się ziemią obiecaną”. Niektóre amerykańskie sposoby myślenia zastanawiają go do dziś. „Nigdy nie rozumiałem, dlaczego futbol nazywa się piłką nożną. Oni nie grają w nią stopą.” Rodzina Laxów była w stanie gładko przystosować się do życia w Nowym Jorku, gdzie węgierska społeczność była dobrze ugruntowana. Peter został wkrótce przedstawiony Courantowi, von Neumannowi i innym; wierzy, że to Courant zaaranżował za kulisami jego przydział do Projektu Manhattan, kiedy został powołany do wojska po swoich 18 urodzinach w 1944 roku. Najpierw odbyło się podstawowe szkolenie na Florydzie, potem sześć miesięcy szkolenia inżynieryjnego w Texas A&M („Jestem Aggie” – mówi z dumą). Po krótkim postoju w wojskowym ośrodku nuklearnym w Oak Ridge w stanie Tennessee, „aby przetasować papiery”, mówi, wyruszył do Los Alamos. Potem Lax nawiązał kontakt z korpusem genialnych węgierskich fizyków i matematyków, których nazywano dobrodusznie „Marsjanami”, grupą, do której należeli pionierzy tacy jak von Neumann, Szilárd i przyszły noblista Eugene Wigner, a także Edward Teller, znany później jako ojciec bomby wodorowej. Kiedy rozmawiali po węgiersku, języku niespokrewnionym z innymi w grupie indoeuropejskiej, wszyscy inni byli praktycznie wykluczeni. „Był taki dowcip, że kiedy Marsjanie przybyli na Ziemię, zdali sobie sprawę, że nie mogą udawać zwykłych ludzi, więc udawali Węgrów” – mówi Lax, dodając: „Byłem młodszym Marsjaninem.” Mógł być młodszy, ale von Neumann i inni wyraźnie dostrzegali jego potencjał i zachęcali go. Lax pamięta Los Alamos z czasów wojny jako miejsce, gdzie wielkie umysły mogły swobodnie rozmawiać i łatwo nawiązywać kontakty towarzyskie. Słyszał, jak Teller ćwiczył na fortepianie utwory Rachmaninowa („Grał całkiem nieźle” – przyznaje Lax), a Feynman ćwiczył grę na bębnach bongo. Pewnego dnia nastoletni matematyk rozegrał partię tenisa z sympatycznym Enrico Fermim. Kto wygrał? „Cóż, widzisz, wygrałem 6-4”, mówi Lax. „Ale wtedy Fermi powiedział: 'Sześć minus cztery to dwa, czyli pierwiastek kwadratowy z czterech. Więc to jest błąd losowy.” (Puenta też przeszła mi przez głowę.) Lax mieszkał w koszarach jak każdy żołnierz, a ochrona była ścisła wobec świata zewnętrznego, ale pamięta brak wież strażniczych czy patroli grasujących po kampusie. „Nie czułem się jak w więzieniu” – mówi Lax. Wśród udogodnień były sklepy spożywcze i szkoły dla dzieci naukowców i innych pracowników nie będących wojskowymi. Poza godzinami pracy pracownicy mogli korzystać z pokazów filmowych, audycji radiowych, gier karcianych i innych rozrywek. Nowa straszliwa broń, do której opracowania przyczynił się Lax, miała zostać użyta zaledwie trzy tygodnie po wybuchu w Trinity, dając początek jednej z największych kontrowersji współczesnej historii: Czy ataki jądrowe na Hiroszimę i Nagasaki były odrażającą zbrodnią moralną, czy też możliwą do obrony decyzją wojenną, która ostatecznie ocaliła o wiele więcej istnień ludzkich – zarówno amerykańskich, jak i japońskich – niż pochłonęła? Lax jest czczony jako „najbardziej wszechstronny matematyk swojego pokolenia”, według słów Norweskiej Akademii Nauki i Literatury, która przyznaje Nagrodę Abla, ale także jako oddany nauczyciel, znany dowcipniś, osoba hojna i kulturalna, która w żaden sposób nie pozostaje obojętna na cierpienie po wszystkich stronach najstraszliwszego konfliktu w historii ludzkości. W lipcu 1945 roku koniec wojny w Azji, gdzie zginęły już miliony, jeśli nie dziesiątki milionów ludzi, nie był jeszcze wyraźnie bliski. Decyzja o zrzuceniu bomby została podjęta daleko ponad rangę nastoletniego żołnierza z dwoma naszywkami na rękawie. Mimo to Lax broni tej decyzji. „To zakończyło wojnę” – mówi prosto i stanowczo. Jak wielu mundurowych i ich bliskich, świętował wiadomość o poddaniu się Japonii 15 sierpnia. „Byłem podekscytowany” – mówi. „Wojna się skończyła. Nie zostanę wysłany na Pacyfik.” Lax uważa, że szybkie zakończenie konfliktu uratowało miliony istnień ludzkich. Wskazuje on na zaciekły opór Japończyków, gdy siły amerykańskie zbliżały się do Japonii w ostatnich bitwach wojny na Pacyfiku. Na Iwo Jimie, w lutym i marcu 1945 roku, potrzeba było ponad pięciu tygodni bombardowań i brutalnych walk, aby zabezpieczyć maleńką, niezamieszkałą wyspę wulkaniczną o powierzchni zaledwie ośmiu mil kwadratowych. Japońscy obrońcy zadali tam około 26 000 amerykańskich ofiar (w tym prawie 7000 zabitych); prawie każdy z 21 000 żołnierzy Armii Cesarskiej okopanych na wyspie walczył na śmierć i życie. W 82-dniowej bitwie o Okinawę, trwającej od kwietnia do czerwca, ofiary po obu stronach były znacznie wyższe, a szacuje się, że zginęła również połowa z 300 000 ludności cywilnej. Planowana inwazja na Japonię spowodowałaby niewyobrażalne zniszczenia i straty w ludziach po obu stronach, mówi Lax. Szacuje się, że liczba ofiar wśród samych Amerykanów sięgała miliona, a japońscy wojskowi i cywile prawdopodobnie ponieśliby wielokrotność tej liczby. Atak na Japonię byłby „największym rozlewem krwi w historii”, powiedział generał Douglas MacArthur, któremu powierzono dowodzenie inwazją aliantów. Bombardowania Hiroszimy i Nagasaki zabiłyby, według ostrożnych szacunków, ponad 150 000 japońskich cywilów. Po zwolnieniu z wojska w 1946 roku, Lax powrócił do Instytutu Couranta, aby dokończyć pracę naukową, uzyskując tytuł doktora w 1949 roku. W następnym roku rozpoczął kolejny roczny staż w Los Alamos, pracując nad projektem bomby wodorowej. Lax uważa, że pomimo całej swojej grozy, bombardowanie Hiroszimy i Nagasaki pomogło przekonać świat, że wojna nuklearna na pełną skalę jest nie do pomyślenia. „Myślę, że byliśmy świadkami końca wojen światowych” – mówi. „Świat ma szczęście, że nie wysadził się w powietrze. Ale musimy być bardzo ostrożni, aby upewnić się, że broń jest w bezpiecznych rękach.” Lax przypomina, co Albert Einstein powiedział kiedyś o dziedzictwie bomby atomowej. „Kiedy zapytano go, jaka broń zostanie użyta w III wojnie światowej, odpowiedział: 'Cóż, nie wiem, ale mogę ci powiedzieć, jaka broń zostanie użyta w IV wojnie światowej'”. Lax robi przerwę, by odpowiedź Einsteina dotarła do świadomości. „’Kamienie.'”