Moja najdroższa dziewczynko,

Wydaje się, że zaledwie wczoraj położyłam cię do łóżka, pozwoliwszy ci obejrzeć Króla Lwa po raz milionowy. Zawsze prosiłaś, żeby Cię złożyć „jak burrito” i chichotałaś szczególnie głośno, kiedy robiłam tortillę bardzo ciasno (nazywaliśmy to „ekstra serem”). Przytulałeś swojego Simbę (Nalę też, ale nie była Twoją ulubienicą), a ja całowałam Cię w czoło, życząc Ci słodkich snów.

Pamiętam.

Jeszcze dalej wstecz, pamiętam Twoje pierwsze kroki. Nie miałaś nawet dziewięciu miesięcy, a od razu wstałaś i wystartowałaś jak strzała. Zawsze byłaś taka niezależna, nawet kiedy byłaś dzieckiem.

Teraz stoisz przede mną, piękna młoda kobieta, mądra i zabawna, i wychodzisz za mąż! W mgnieniu oka, jak się wydaje, założysz tę piękną białą suknię, staniesz obok swojego ukochanego i oboje przyrzekniecie, że będziecie dla siebie wszystkim. I będziecie to mieli na myśli.

Pamiętaj o tym, kochana.

Deszcze nadejdą.

Zimny wiatr będzie grzechotał w twoich oknach, i będzie się wydawało, że twoje fundamenty się rozpadną.

Trzymaj się mocno.

Trzymaj się mocno siebie nawzajem, i pozwól burzy szaleć, i wytrzymaj.

Połączcie ramiona i trzymajcie dłonie na zewnątrz, krzycząc na żywioły, i stójcie.

Nie pozwólcie, by grzmoty zachwiały waszą determinacją.

Gdy nadejdą deszcze, przypomnijcie sobie tę chwilę, gdy staliście na klifie, z wiatrem we włosach, drżąc z podniecenia tym wszystkim.

Przypomnij sobie spojrzenie w jego oczach, kiedy powiedział: „Tak.”

Przypomnij sobie swój pierwszy pocałunek, pierwszy raz, kiedy cię przytulił, pierwszy raz, kiedy myślałaś, że zrywasz, ale nie zerwałaś.

Przypomnij sobie, jak stał, niezręczny i zdenerwowany, w salonie, czekając na odpowiedni moment, aby się oświadczyć.

Pamiętaj zawsze, i stój.

Pamiętaj swoją nadzieję i marzenia, i wszystkie kłótnie i pogodzenie się.

Pamiętaj zawsze, i stój.

Nie bój się, kochana. Burza minie. Słońce wzejdzie, a wiatry się uspokoją.

Pamiętaj o tym wszystkim i stój.

Całą nadzieję, jaką mam, daję ci, że twoje małżeństwo będzie na zawsze. Że znajdziecie pociechę w sobie nawzajem, gdy świat oferuje tylko chłód. Że będziecie trzymać się mocno siebie nawzajem i kochać. Że za trzydzieści, czterdzieści i pięćdziesiąt lat, kiedy wasze włosy staną się białe, a wasze życie rozwinie się przed wami jak błękitne szczyty gór, dni po dniach, które składają się na życie. I co to będzie za życie!

Drogi jeden, jestem tutaj i jestem twoim największym cheerleaderem.
Moje serce jest pełne.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.