by carol king

Kiedy w 2003 roku zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu 2, byłam zdruzgotana. Jestem wykwalifikowaną pielęgniarką i dokładnie wiedziałam, co ta diagnoza może potencjalnie oznaczać dla mojego zdrowia w przyszłości. Odwiedziłam mojego lekarza ogólnego, ponieważ czułam się tak okropnie zmęczona i myślałam, że przeszłam menopauzę, więc informacja, że mam cukrzycę była dla mnie prawdziwym szokiem. Miałam cukrzycę ciążową, kiedy byłam w ciąży z moim trzecim dzieckiem w 1991 roku, ale to nigdy nie było śledzone.

Przepisano mi reżim leków doustnych metforminy i glipizydu dla mojego poziomu cukru we krwi, simwastatyny dla mojego cholesterolu (chociaż mój poziom cholesterolu zawsze był stosunkowo niski) i lisinoprilu dla mojego ciśnienia krwi (które było około 155/95, trochę na wysokiej stronie). Kontynuowałem to przez następne sześć lat. W tym okresie mój poziom A1c wahał się od około 8,4% do 7,9% w najlepszym przypadku. Próbowałam schudnąć, zdrowo się odżywiać i może trochę poćwiczyć, ale bezskutecznie. Prowadzę bardzo pracowite życie, mam troje dzieci, jednego wnuka, męża, który cały tydzień pracuje poza domem i bardzo zajętą pracę na pełen etat jako wykładowca w lokalnym college’u. Czułam, że nie osiągam nic poza dryfowaniem w mojej opiece nad chorymi na cukrzycę.

Mam bardzo wspierający zespół podstawowej opieki zdrowotnej, składający się z mojego lekarza rodzinnego, głównego lekarza rodzinnego w przychodni i mojej pielęgniarki diabetologicznej. W lipcu ubiegłego roku zasugerowała mi, że mogę chcieć rozważyć inne podejście do mojej opieki. Krótko przedyskutowałyśmy możliwość zastrzyków z insuliny, ale raczej jako rozwiązanie na przyszłość. Nie bardzo mi się to podobało – pamiętam, że czułam, że insulina to prawie początek końca! Zdaję sobie sprawę, że nie jest to całkowicie racjonalne (jako wykwalifikowana pielęgniarka), ale tak właśnie się czułam.

Zasugerowano, że skoro Victoza została dopuszczona do użytku przez NICE w czerwcu 2009 roku, to mogę to rozważyć. Moja pielęgniarka wyjaśniła, że mogą wystąpić pewne efekty uboczne; ja też się z tym zapoznałam i poczułam, że to może być coś, co mogłoby mi pomóc. Zacząłem od najniższej dawki 0,6 mg/dobę przez około dwa tygodnie i przeszedłem na środkową dawkę 1,2 mg/dobę 24 sierpnia (wyraźnie znacząca data, ponieważ pamiętam ją tak dobrze). Na początku, zarówno przy niższej, jak i wyższej dawce, czułem się naprawdę mdło i miałem ogromny ból głowy, ale czułem, że muszę się upierać. Dlatego postanowiłam podawać je w nocy, kiedy kładłam się spać – tak, żebym nie była świadoma, że czuję się chora! To zadziałało.

Natychmiast zacząłem czuć się lepiej; przestałem myśleć o tym, co mógłbym jeść cały czas; nie mogłem już jeść więcej niż powinienem (oczy vs. żołądek); zdecydowałem, że muszę zwiększyć moje ćwiczenia od zera do czegoś i zacząłem chodzić 30 minut/dzień. Na początku było to bolesne. Bolały mnie mięśnie nóg, ale wytrwałam i wkrótce byłam w stanie zrobić mój 30-minutowy obwód w 20 minut. Zaczęłam też zwracać uwagę na jedzenie odpowiednich produktów – więcej ryb, warzyw i mniej węglowodanów. Zasadniczo teraz prawie nie jem chleba, ziemniaków, ciast itp. Jestem bardziej skłonny do zjedzenia sałatki owocowej niż słodkich rzeczy (nie żebym kiedykolwiek był płodnym słodyczożercą – odrobina czekolady od czasu do czasu jest w porządku). Wierzę, że widziałam, że czuję się lepiej i to zachęciło mnie do zwrócenia większej uwagi na rzeczy, które mogłam kontrolować.

Teraz straciłam około 1,5 kamienia w wadze (około 21 funtów, więc ważę teraz 224 funty), a co ważniejsze, zostało to usunięte. Zrzuciłam trzy rozmiary sukienek i chociaż angielska zima uniemożliwiła mi codzienne spacery, nadal staram się często spacerować. Jeśli nie mogę wyjść na spacer, upewniam się, że wchodzę po schodach, a nie jeżdżę windą; chodzę, gdzie się da. Nawet udało mi się usiąść w samolocie bez przedłużonego pasa w styczniu 2010 roku!

Najbardziej znaczącą rzeczą, która utkwiła mi w pamięci było to, że pod koniec lata udało mi się wbiec na wzgórze z moją wnuczką – byłam taka zadowolona – udało mi się, nie zabrakło mi tchu i nie chuchałam i dmuchałam po wszystkim. Co za osiągnięcie.

Jedynym innym efektem ubocznym, jaki miałem, jest to, że jeśli wstrzykuję Victozę w nogi, wydaje mi się, że dostaję jakiś rodzaj łagodnej reakcji miejscowo, ale nie jestem całkowicie pewien, czy jest to związane z lekiem, czy z igłą. Teraz wstrzykuję regularnie w brzuch i nie mam tam żadnych reakcji.

Victoza (nazwałem ją moim włoskim lekiem – ponieważ jestem w połowie Włochem) zrobiła taką różnicę. Czuję, że bardziej kontroluję swoją cukrzycę; mam chęć schudnąć i ćwiczyć, a w grudniu moje ogólne A1c spadło do 6,6%. To bardzo podniosło moją pewność siebie i dało mi ogromną motywację do dalszych prób schudnięcia i dbania o siebie. Największą motywacją jest świadomość, że MOGĘ coś zrobić, aby żyć dłużej i zdrowiej; chcę widzieć, jak moje dzieci dorastają i odnoszą sukcesy, mieć własne dzieci (jak również dziecko mojej najstarszej córki). Chcę być w stanie żyć pełnią życia, kontynuować moją pracę – podczas gdy jest to ciężka praca, czasami męcząca i stresująca, praca z młodymi ludźmi jest niesamowicie satysfakcjonująca.

Tak wiele osób mówiło mi, że nie wyglądam na 52 lata – teraz nie wyglądam, ale kiedyś tak (i to było zanim byłam!). Mam energię, by opiekować się moją czteroletnią wnuczką przez cały dzień – moja najstarsza uczy się być położną – i naprawdę wierzę, że Victoza pomogła dokonać tej zmiany w moim życiu.

Wstrzykiwanie nie jest problemem; to taka mała igła. Noszenie pióra Victozy przy sobie od czasu do czasu jest bezproblemowe – wygląda ono jak zakreślacz. Mój lekarz rodzinny, pielęgniarka diabetologiczna, a nawet farmaceuta w moim lokalnym gabinecie są świadomi, że jestem zadowolony z przyjmowania leku – myślę, że widzą, jak dobrze sobie radzę i są szczerze zainteresowani efektami, jakie przynosi. Moi przyjaciele i rodzina mówią, że wydaję się bardziej żywy, mniej zmęczony i szczęśliwszy odkąd go biorę.

Jeśli myślisz o stosowaniu Victozy, zapytaj o to swojego lekarza lub edukatora. Dla przypomnienia, nudności były dla mnie trudne, ale udało mi się to obejść – zastrzyk, który myślałem, że może być wyzwaniem, był bardzo łatwy (możliwość wstrzyknięcia długopisu w dowolnym miejscu i czasie zdecydowanie pomaga). Stwierdziłem, że jest to wspaniały wybór dla mnie – w końcu przywrócił mi mój zapał do życia!

Uwaga od diaTribe: nie każdy lek działa dobrze na każdą osobę, ale chcieliśmy poszukać pacjenta, który miał pozytywne doświadczenia z Victozą dla tej kolumny. Jak zawsze, „Twój przebieg cukrzycy może się różnić” i proszę zasięgnąć porady lekarza specjalisty przed dokonaniem jakichkolwiek zmian w swoim schemacie leczenia cukrzycy. A czy Ty próbowałeś Victozę? Jeśli tak, proszę powiedz nam, jak to zadziałało dla Ciebie na [email protected]!

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.