Mark Peterson/Redux Pictures for Politico Magazine
By ERICK TRICKEY
11/21/2019 05:01 AM EST
Erick Trickey jest pisarzem w Bostonie.
SAN FRANCISCO-W gigantycznym budynku na południe od centrum miasta, rzeka papieru, puszek, kartonu i plastiku pędzi wzdłuż 150 jardów przenośników taśmowych. Przepływa obok ludzi sortujących, którzy wyławiają ze strumienia nieodpowiednie przedmioty, mija dysze powietrzne, które wydmuchują arkusze kartonu na osobny tor, i przechodzi przez wstrząsające kraty, które odsiewają papier i więcej kartonu. Butelki, pojemniki w skorupkach i inne przedmioty przechodzą pod robotycznym ramieniem, które niestrudzenie wbija się w plamę plastiku, niczym mechaniczna czapla kłusująca na nornice. Kamera robota łączy się z systemem sztucznej inteligencji, który uczy się rozpoznawać kształty i wyłuskiwać je z prędkością, jakiej nie jest w stanie dorównać żaden człowiek. Taśma, niosąca teraz czysty strumień plastikowych butelek, rusza dalej.
Jest to linia frontu trwającej w San Francisco walki o zmniejszenie do zera ilości odpadów wysyłanych na wysypiska. Nawet gdy inne miasta w ciągu ostatnich kilku lat ograniczyły lub nawet porzuciły swoje programy recyklingu, ponieważ nie mogły znaleźć rynku zbytu na materiały, zaangażowanie San Francisco w recykling nie osłabło. Z rocznej ilości 900 000 ton wyrzucanych materiałów, miasto przeznacza więcej do ponownego wykorzystania niż wysyła na wysypiska – sukces, który osiągnęło tylko kilka podobnych miast, takich jak Seattle.
Ale San Francisco jest nadal dalekie od osiągnięcia celu, który wyznaczyło sobie 16 lat temu, kiedy zobowiązało się do osiągnięcia „zerowej ilości odpadów” – i nie potrzebuje wysypisk do 2020 roku. Dziś nie jest już blisko tego celu. Żadne miasto nie jest. Choć San Francisco jest liderem w Stanach Zjednoczonych w dziedzinie recyklingu i kompostowania, znajduje się w kłopotliwym położeniu, powszechnym wśród amerykańskich miast, których mieszkańcy są coraz bardziej zaniepokojeni swoją rolą w tworzeniu ogromnych ilości śmieci i walką o kontrolę nad tym, gdzie one trafiają.
Stany Zjednoczone produkują ponad 250 milionów ton odpadów rocznie – 30 procent wszystkich odpadów na świecie, choć stanowią tylko 4 procent populacji Ziemi. Sześćdziesiąt pięć procent tych odpadów kończy na wysypiskach lub w spalarniach. Opinia publiczna, przerażona pływającymi strefami śmieci, takimi jak Wielka Pacyficzna Plama Śmieci u wybrzeży Kalifornii, mówi, że chce powstrzymać plastik przed zanieczyszczaniem oceanów. Ludzie mówią, że nie chcą spalać śmieci, jeśli wytwarzają one toksyczne zanieczyszczenia powietrza, i nie chcą więcej wysypisk śmieci. Ale jeśli jesteś urzędnikiem miejskim, stworzenie systemu utylizacji odpadów, który jest zrównoważony pod względem finansowym i środowiskowym, jest ogromnym wyzwaniem. To, co różni San Francisco od innych miast, to fakt, że wciąż przesuwa ono granice tego, co jest możliwe – opierając się na połączeniu zaawansowanej technologii, modyfikacji zachowań i czystej woli politycznej.
Przez dziesięciolecia programy recyklingu i kompostowania cieszyły się szerokim poparciem politycznym burmistrzów, ustawodawców i wyborców San Francisco. „Zawsze byli gotowi robić rzeczy, których inne miasta jeszcze nie próbowały” – mówi Nick Lapis, dyrektor ds. promocji w organizacji non-profit Californians Against Waste. „Są pionierami wielu programów, które albo są powszechne wszędzie, albo wkrótce będą.”
Kosze kompostowe na przedmieściach dołączyły do koszy recyklingowych w 2001 roku, a kompostowanie i recykling stały się obowiązkowe w 2009 roku. Obecnie mieszkańcy miasta i przedsiębiorcy kompostują więcej materiałów niż poddają recyklingowi. Miasto uregulowało również kwestie związane z gruzem budowlanym i rozbiórkowym, dzięki czemu znaczna jego część trafia na wysypiska śmieci poprzez recykling i ponowne wykorzystanie. Drewno idzie do parowych elektrowni w Północnej Karolinie, aby być spalone jako paliwo; metal idzie do złomowisk, a następnie do odlewni; sheetrock jest kompostowany; kruszony beton i asfalt iść do nowych dróg i ścieżek.
Miasto ma również zakazane jednorazowe torby plastikowe i inne trudne do recyklingu przedmiotów. Inne miasta nie poddają recyklingowi takich przedmiotów jak: folia plastikowa, pojemniki na żywność i tworzywa sztuczne niższej jakości, takie jak kubki po jogurtach. San Francisco znalazło nowe rynki zbytu dla niektórych przedmiotów po tym, jak w zeszłym roku Chiny zamknęły przed nimi drzwi. Jego najnowocześniejsza technologia sortowania produkuje czystsze, czystsze bele surowców wtórnych, które są łatwiejsze do sprzedania.
Mimo swojego zielonego etosu, San Francisco znalazło redukcję odpadów w kierunku zera trudniejszą niż się spodziewano. Ilość śmieci wysyłanych na wysypiska spadła o około połowę od 2000 do 2012 roku, z 729 000 ton rocznie do 367 000. Ale potem zyski się zatrzymały, a ilość śmieci wysyłanych na wysypiska od tego czasu wzrosła do 427 000 ton w zeszłym roku. Powody obejmują rosnącą populację San Francisco, wzrost zamożności i konsumpcji mieszkańców, a także hiper-wygodne tworzywa sztuczne i inne opakowania, które są bardziej powszechne w amerykańskim życiu niż były dekadę temu.
Więc w zeszłym roku, nowy burmistrz miasta, London Breed, zresetował ambicje miasta. Zamiast zero odpadów do 2020 roku, powiedziała, że miasto będzie, do 2030 roku, wyciąć wszystkie odpady, które produkuje o 15 procent i zmniejszyć odpady, które wysyła na składowiska o 50 procent.
Cięcie śmieci w połowie ponownie będzie trudniejsze niż po raz pierwszy, dekadę temu. „Kiedy jesteś tak daleko w dół ścieżki jak my, coraz trudniej jest dowiedzieć się, jak uzyskać dobre uderzenie”, mówi Robert Haley, kierownik zero-odpadów w San Francisco Department of the Environment. „Musimy zmienić sposób, w jaki niektóre produkty są wytwarzane i musimy sprawić, by ludzie nie konsumowali tak dużo. I to są duże wyzwania.”
***
Patrząc wstecz, ambitny cel San Francisco mógł być zbyt ambitny.
Kalifornijskie prawo, uchwalone w 1989 roku, aby poradzić sobie z rosnącym strumieniem odpadów i kurczącą się pojemnością wysypisk, wywierało nacisk na miasta, aby osiągnęły 50-procentowy wskaźnik przekierowania odpadów. W 2002 roku Rada Nadzorcza miasta, ponaglana przez komisję ds. środowiska, zdecydowała, że może zrobić to lepiej: 100 procent przekierowania, lub zero odpadów, do 2020 roku.
To było „trochę myślenia przyszłościowego i trochę pychy”, mówi Tom Ammiano, ówczesny przewodniczący rady, który jest teraz na emeryturze. „Chcieliśmy przejąć inicjatywę.”
Dzisiaj stacja transferowa Recology na południowo-wschodnim krańcu miasta pokazuje, jak daleko San Francisco brakuje do spełnienia tego marzenia o zerowej ilości odpadów, a także jak duże postępy poczyniły inne amerykańskie miasta, których mogą nam pozazdrościć.
Wewnątrz ogromnego budynku śmieciarki wyrzucają białe i czarne worki ze śmieciami do gigantycznego dołu, tak jak od 1970 roku. Dół ma około 200 stóp długości, 80 stóp szerokości i 16 stóp głębokości – jest wystarczająco duży, aby pomieścić trzy do czterech dni śmieci z całego miasta. Unosi się z niego ostry, gnijący zapach. Ale dół jest głęboki tylko na około 4 stopy i jest to normalne. Dwadzieścia lat temu miasto wysyłało 100 ciężarówek śmieci każdego dnia na wysypisko; teraz wysyła o połowę mniej: 50.
Jeden z powodów, dla których dół jest mniej pełny, jest widoczny w następnym pokoju: aneks kompostujący zbudowany w zeszłym roku za 19 milionów dolarów. Około 29 procent strumienia odpadów składa się z materiału organicznego. To właśnie z nich powstaje pryzma kompostowa, która ma około 12 stóp wysokości i prawdopodobnie 30 stóp szerokości. Składa się ona w połowie z liści i patyków, a w połowie z resztek jedzenia i wydziela bardzo mało zapachu, dzięki dobremu sortowaniu, łagodnym temperaturom panującym w Bay Area oraz systemowi neutralizującemu zapachy w nowym obiekcie. Żywność rozkłada się w ciągu 60 dni, a następnie jest sprzedawana kalifornijskim farmom i winnicom. „Kompostowanie to bardzo dobra strategia działań na rzecz klimatu” – mówi Haley. Możesz sekwestrować węgiel z powrotem do gleby.”
Innym powodem, dla którego poziom śmieci jest tak niski, jest najnowocześniejszy miejski zakład recyklingu znajdujący się 3 mile na północ, w zakładzie recyklingu Recology przy Pier 96. Bele posegregowanego papieru i tektury trafiają do hut w USA, Kanadzie i krajach Pacyfiku. Szklane butelki i słoiki wysyłane są do huty szkła w Bay Area, a metal do amerykańskiej odlewni. Ogromne wiązki spłaszczonych dzbanków po mleku i pomarańczowych butelek po mydle do prania trafiają do krajowych zakładów recyklingu. Tworzywa sztuczne niższej jakości, trudniejsze do recyklingu i sprzedaży, trafiają w kontenerach transportowych do portu w Oakland. Tam, zostaną one wysłane do zakładów recyklingu w południowo-wschodniej Azji.
Sukces produktu końcowego zaczyna się na krawężniku.
To jest to, co San Francisco robi tak dobrze, jak każde duże miasto w USA, a nawet lepiej niż większość. W całym mieście mieszkańcy i przedsiębiorcy nie mają tylko dwóch pojemników na odpady, ale trzy: czarny na śmieci, niebieski na recykling i zielony na kompost. Z krawężników przed słynnymi wiktoriańskimi domami w San Francisco i na chodnikach przed restauracjami w Chinatown, Recology odbiera resztki jedzenia z zielonych pojemników na kompost tego samego dnia, w którym odbiera recykling i śmieci.
Pracownicy sanitarni nie tylko wrzucają śmieci na tył swoich ciężarówek. Kontrolują śmieci klientów. Jeśli widzą, że w czyimś czarnym koszu jest za dużo odpadów, które powinny trafić do zielonych lub niebieskich pojemników, zostawiają notatki przypominające danej osobie, co należy poddać recyklingowi i kompostowaniu. Notatki zawierają zdjęcia popularnych przedmiotów, które pracownicy mogą zakreślić – jest to uniwersalny środek komunikacji w wielojęzycznym mieście. Jest to „bardzo ukierunkowana komunikacja”, mówi Haley, „nie w złośliwy, policyjny sposób, ale „Pomóż nam posprzątać recykling. Pomóż nam posprzątać kompostowanie.”
Miasto wykorzystuje również strategie modyfikacji zachowań, aby skłonić ludzi do wyrzucania mniejszej ilości śmieci. Ostatnio zmniejszyło pojemność czarnych pojemników o połowę, do 16 galonów, ale miesięczna opłata w wysokości $6.97 za każdy czarny pojemnik jest taka sama jak za 32 galonowy pojemnik do recyklingu lub kompostowania. „Jeśli twój recykling lub kompostowanie są tak zanieczyszczone, że stają się śmieciami, możemy tymczasowo podwoić opłatę za te pojemniki” – mówi Haley. Około 500 dużych klientów otrzymało opłaty za zanieczyszczenie, a około 100 straciło zniżki na recykling i kompostowanie, mówi.
Wysiłki takie jak te zmniejszyły ilość śmieci w San Francisco o połowę. W 2012 roku, jak pokazują miejskie raporty dotyczące stawek za śmieci, miasto odrzuciło 60 procent odpadów z wysypisk. (W tamtym czasie ówczesny burmistrz Edward Lee twierdził, że wskaźnik ten wynosił 80 procent – ta obalona statystyka wciąż odbija się echem w internecie i jest cytowana przez zazdrosnych polityków z Waszyngtonu i innych miast. San Francisco, w przeciwieństwie do większości miast, uwzględniło ponowne wykorzystanie osadów ściekowych i gruzu budowlanego w swoim wskaźniku przekierowania.)
Wtedy postęp się zatrzymał. Linie trendu w San Francisco ustabilizowały się, a nawet nieco się odwróciły. W zeszłym roku wskaźnik przekierowania odpadów spadł do 51 procent.
„To było trudne, ponieważ mieliśmy tak niesamowity boom gospodarczy w San Francisco” – mówi Haley. Populacja miasta wzrosła o 10 procent od 2010 do 2018 roku, z 805 000 do 883 000. Budowa i rozbiórka gwałtownie wzrosły, generując duże ilości gruzu. Tymczasem ludzie wyrzucają mniej gazet i mniej szkła, a więcej plastiku, pojemników na wynos i kopert wysyłkowych Amazon. „Osiemdziesiąt procent żywności w sklepie spożywczym jest pakowane w plastik” – ubolewa Robert Reed, rzecznik Recology. „Jeszcze 10 lat temu tak nie było.”
***
Kiedyś eksport surowców wtórnych był łatwy i tani.
„Mogliśmy wysyłać surowce wtórne do Chin prawie za darmo, dosłownie kilkaset dolarów za kontener towarowy”, mówi Paul Giusti, menedżer ds. społeczności i spraw rządowych w Recology. Przez lata Chiny przyjmowały 45 procent odpadów na świecie i były głównym rynkiem dla amerykańskiego recyklingu. Następnie, w styczniu 2018 roku, Chiny ustanowiły swoją politykę National Sword, prawie zakaz zagranicznych materiałów nadających się do recyklingu, dzięki czemu mogły skupić się na recyklingu własnych odrzutów.
Wiele miast zmagazynowało bele recyklingu, szukając jednocześnie nowych nabywców. Inne ograniczyły rodzaje tworzyw sztucznych, które poddają recyklingowi. Jeszcze inne zaczęły wysyłać niektóre surowce wtórne na wysypiska lub do spalarni. Giusti mówi, że San Francisco odmówiło pójścia tą drogą. Zamiast tego skupiło się na stworzeniu lepszego produktu i znalezieniu dla niego nowych rynków.
Recykling jest teraz rynkiem nabywcy. Z Chinami poza obrazem, recyklerzy są coraz bardziej wybredni, odrzucając brudne lub źle posortowane bele. Sortowniki optyczne i roboty w Recycle Central pomagają utrzymać konkurencyjność San Francisco. Podobnie jak program kompostowania, który pomaga utrzymać odpady żywnościowe z dala od pojemników na surowce wtórne. „Jesteśmy w stanie konsekwentnie przenosić surowce wtórne z San Francisco” – mówi Reed z Recology – „ponieważ produkujemy o wiele wyższej jakości bele papieru i tworzyw sztucznych niż inne miasta”. Reed mówi, że miejskie bele papieru i plastiku spełniają nowy, wymagający standard rynkowy: mniej niż 1 procent zanieczyszczeń.
.
Teraz Recology eksportuje tekturę i trudniejsze do recyklingu tworzywa sztuczne do Malezji, Wietnamu, Indonezji i na Filipiny. Kierownik ds. marketingu towarów w Recology spędził ostatnio trzy tygodnie, odwiedzając swoich klientów w Azji Południowo-Wschodniej, aby potwierdzić, że zajmują się oni recyklingiem materiałów z San Francisco, a nie ich spalaniem lub wysyłaniem na wysypiska. Zakłady były „bardzo prymitywne”, mówi Giusti – pracownicy o bardzo niskich zarobkach sortowali materiały boso, a nie w butach ze stalowymi palcami – „ale zajmowali się recyklingiem materiałów.”
W międzyczasie San Francisco ocenia swoje nowe, samodzielnie narzucone wyzwanie: Jak zmniejszyć ilość odpadów wysyłanych na wysypiska o połowę do 2030 roku? Słabymi ogniwami są budynki mieszkalne i biura. Dlatego miasto rozprawia się z największymi producentami odpadów: dużymi apartamentowcami, kompleksami biurowymi, szpitalami, uniwersytetami, hotelami i kilkoma naprawdę dużymi restauracjami. Zgodnie z nowym prawem, będą oni musieli zatrudnić sortowniki odpadów, jeśli nie przejdą audytu. Śmieci muszą być w 75 procentach nieskażone, recykling w 90 procentach, kompost w 95 procentach.
San Francisco’s 2007 plastikowe torby zakaz i 2012 opłata torby były jednymi z pierwszych w kraju. Przepisy zmniejszyły zaśmiecanie plastikowymi torbami; 60 procent kupujących w mieście odrzuca torbę. Mniej torebek zaplątuje się teraz w maszyny sortujące Recycle Central. W tym roku miasto zakazało również używania plastikowych słomek, mieszadeł i wykałaczek, a także zabroniło automatycznego dołączania serwetek i jednorazowych przyborów do zamówień żywności bez konieczności składania wniosku.
Superwizor Ahsha Safai, która była współsponsorem audytu odpadów i rozporządzeń dotyczących słomek, twierdzi, że polityczne poparcie dla ustaw antyodpadowych jest wysokie, choć firmy zawsze będą zgłaszać obawy natury finansowej.
„To jedno z największych wyzwań, z jakimi musimy się zmierzyć, gdy mówimy o tych bardzo aspiracyjnych i wspaniałych celach polityki środowiskowej”, przyznaje Safai. „Jak wprowadzić je w życie, nie czyniąc San Francisco niedostępnym dla wszystkich?”. Safai podkreśla więc sposoby, w jakie przepisy pozwalają zaoszczędzić pieniądze: mniej zamówień na dostawy dla restauracji, niższe stawki za śmieci dla firm, które sortują.
Następną granicą mogą być przepisy dotyczące odpowiedzialności producenta, przyjęte już w Europie i części Kanady. Finansują one usuwanie niektórych opakowań i zadrukowanego papieru poprzez pobieranie opłat od firm, które je produkują. W tym miesiącu dyrektor generalny Recology, Michael Sangiacomo, wraz z dwoma członkami kalifornijskiej komisji ds. wybrzeża (California Coastal Commission) rozpoczął akcję zbierania petycji w sprawie ogólnokrajowej inicjatywy wyborczej. Proponowane przez nich prawo opodatkowałoby producentów plastiku do 1 centa za opakowanie, zakazałoby styropianowych pojemników na żywność i wymagałoby, aby do 2030 roku wszystkie opakowania nadawały się do recyklingu, ponownego wykorzystania lub kompostowania.