Krążek 1999, który ukazał się tuż przed Halloween w 1982 roku, był również momentem, w którym świat zwrócił uwagę na Prince’a. W 1979 roku zdobył przebój „I Wanna Be Your Lover”, ale jego albumy „Dirty Mind” i „Controversy”, z tekstami o wyraźnie seksualnym charakterze, nie zdołały przebić się do mainstreamu. Wraz z albumem 1999, jego najbardziej wyraźnym pragnieniem było napisanie hitów. Pomimo tego, że był to podwójny album LP, 1999 stał się hitem numer siedem i pokrył się platyną w ciągu kilku miesięcy dzięki takim popowym hymnom jak „1999”, „Little Red Corvette” i „Delirious.”

Popularny w Rolling Stone

Teraz nowy box set oferuje 360-stopniowe spojrzenie na okres wokół 1999 roku z dwoma dyskami wcześniej niepublikowanych nagrań i nagrań na żywo z typów koncertów, które zmieniły McCreary’ego w wierzącego. Wszystkie materiały zostały zarejestrowane pomiędzy listopadem 1981 a kwietniem 1983 roku, czyli w okresie, który według Michaela Howe’a, głównego archiwisty Prince Estate, przypadał na czas, kiedy Prince pracował nad 1999. Zestawione z oryginalnym albumem rarytasy pokazują, jak otwartym umysłem był artysta, który łączył swoje charakterystyczne „brzmienie Minneapolis” z rockiem, reggae, gitarowym heavy-metalem i wszelkimi odmianami popu. W tym samym czasie pisał i nagrywał albumy dla Vanity 6 i The Time, co ustawiło go w pozycji megagwiazdy na wydanej w następnym roku płycie Purple Rain.

„Myślę, że do tego momentu urósł i dojrzał” – mówi Dez Dickerson, gitarzysta zespołu Prince’a Revolution i solista utworu „Little Red Corvette”. Dickerson opisał tę historię, a także inne związane z artystą, w swojej książce „My Time With Prince” z 2003 roku. „Doszedł do miejsca, w którym znał swój własny język muzyczny na tyle dobrze, że mógł stworzyć niezwykle komercyjną płytę Prince’a, nie natrafiając na nią jako wykalkulowaną, nieszczerą czy wyprodukowaną.”

„Jego zdolność do przeskakiwania z gatunku na gatunek z całkiem przekonującymi rezultatami nie zaskoczyła mnie, wiedząc, kim był” – mówi Howe, który przejął skarbiec Prince’a krótko po śmierci artysty w 2016 roku. „Ale sama zdolność do robienia tego jest zdumiewająca. Nie przychodzi mi na myśl żaden inny artysta, który mógłby przejść od spokojnego burzowego R&B do słonego, mechanoidalnego funku do pełnego gazu arena rocka do Gary Numan-ish New Wave do Mahavishnu Orchestra-esque fusion do you name it bez utraty publiczności i z pełnym autorytetem. Facet był naprawdę mistrzem.”

Prince rzadko wyjaśniał współpracownikom swoje motywacje. Kiedy pracował solo z McCreary, musiała go prosić, by się z nią porozumiewał. Nie pamięta, by kiedykolwiek odnosił się do artystów, których podziwiał – choć mówi, że w jego charakterystycznym pisku można było usłyszeć cześć Prince’a dla Jamesa Browna – ale pamięta, jak pewnego dnia po 1999 roku weszła do studia, gwizdnęła „Karma Chameleon”, a Prince poprosił ją, by przestała, bo jak jej powiedział: „To jest konkurencja”. Pamięta też rywalizację między Prince’em a Michaelem Jacksonem. Dodaje, że jedną z różnic między nimi jest to, że Prince robił wszystko sam, podczas gdy Jackson potrzebował Quincy Jonesa, aby go wyprodukował.

Dickerson mówi, że wpływy Prince’a są widoczne w jego grze na gitarze na jego wczesnych płytach. „Można było usłyszeć, jak bardzo kochał grę Carlosa Santany i, po stronie rytmu, rzeczy Jamesa Browna – rzeczy, które były o kieszeni i groove,” mówi. „Te wpływy pozostały, ale można było usłyszeć, jak przyjmował nowe rzeczy, gdy był narażony na inną muzykę. Zdecydowanie popychało mnie wszystko, co rockowe, ale jeszcze bardziej, gdy zaczął się pojawiać punk. Był kwintesencją muzycznej gąbki, co uwidoczniło się w jego grze, która zmieniała się i rozwijała.”

Album z 1999 roku pokazuje zakres możliwości Prince’a. Tytułowy utwór to synth-rockowy, kończący świat banger, w którym Prince, Dickerson i Jill Jones dzielą się wokalami – „To ciekawe, że z perspektywy czasu śpiewam linię 'Parties weren’t meant to last'”, mówi Dickerson, odnosząc się do tego, jak odszedł z grupy po trasie koncertowej w 1999 roku – i zawierał on deklarację misji Prince’a dla płyty: „Nie martw się, nie zrobię ci krzywdy. Chcę się tylko trochę zabawić”. „Little Red Corvette” była rockową balladą, jego królem na listach przebojów. Eksplorował nowofalowe numery rockabilly („Delirious”), delikatne popowe ballady („Free”) i soul („International Lover”). Pozostał również wierny swojej bazie fanów tańca i R&B z „D.M.S.R.”, akronimem dla jego innej misji: „Dance, music, sex, romance.”

Ironicznie, ta piosenka – która mogłaby pasować do poprzednich albumów Prince’a, Dirty Mind i Controversy – pokazała jego mainstreamowe ambicje. W różnych momentach woła on „wszystkich białych ludzi”, Portorykańczyków i czarnych. To właśnie około 1999 roku Dickerson zauważył, że publiczność Prince’a staje się coraz bardziej zróżnicowana. „Na początku, zwłaszcza kiedy robiliśmy trasę Fire It Up z Rickiem Jamesem, robiliśmy to, co było fundamentalnie obwodem R&B”, mówi. „Mimo, że większość z nich to były koncerty na arenach lub w większych teatrach, graliśmy przede wszystkim dla afroamerykańskiej publiczności. Ale plan Prince’a zakładał, że będziemy wielorasowym, wielokulturowym zespołem rockowym i nie damy się zaszufladkować. Jedną z analiz, która posłużyła do zmierzenia naszego sukcesu w osiągnięciu tego celu, była mieszanka rasowa publiczności.

„Żartujemy sobie teraz z tego, ale jeden z menadżerów wracał do garderoby i mówił, 'Oh, the house is 30/70,’ albo 60/40 lub 50/50,” kontynuuje. „Potem nastąpił moment, w którym osiągnęliśmy punkt krytyczny i publiczność stała się w dużej mierze biała i przede wszystkim biała. W miarę upływu czasu można było to wyraźnie zaobserwować. To, że 'House Ethnicity Count’ stał się normalną nocą, jest teraz nierealne. Ale dla nas zbiorowo, chcieliśmy być zespołem, który jest popularny. Nie chcieliśmy być popularną czarną grupą, birasową czy wielorasową; chcieliśmy być największym zespołem na świecie i wszystkim, co się z tym wiąże.”

Pragnienie Prince’a przejawia się nie tylko w utworach, które złożyły się na listę utworów z 1999 roku, ale także w rozbitkach z box setu. Każdy z bonusowych kawałków mógłby znaleźć się na podwójnym albumie (lub, w tym przypadku, na poczwórnym), a jego głos brzmi żywo i świeżo, gdy na przemian piszczy, trzeszczy i śpiewa. I chyba już wtedy wiedział, że jest na coś gotowy, skoro od czasu do czasu sięgał do skarbca i kanibalizował fragmenty piosenek na potrzeby nowego materiału. Skoczny, proto-New Jack Swingowy utwór „Bold Generation”, uratowany tutaj z kasety magnetofonowej, stanie się później „New Power Generation” na ścieżce dźwiękowej do Mostu Graffiti. A „Extralovable” – utwór, którego demo nagrał w 1982 roku dla Vanity – stanie się znacznie bardziej zdrowym „Xtralovable” na jego ostatnim albumie, Hit’n’Run Phase Two; ten utwór i inny, zatytułowany „Lust U Always”, nie pojawiają się jednak na zestawie pudełkowym z 1999 roku, według Howe’a, z powodu odniesień do gwałtu.

Dla wszystkich seksualnych rozmów Prince’a w tamtym czasie, McCreary mówi jednak, że nigdy nie wyszedł na dziwaka. Miał 23 lata, kiedy rozpoczął pracę nad 1999 rokiem i jedynym momentem, w którym spełniał swoją rolę, było pojawienie się w pobliżu innych mężczyzn, jak na przykład wtedy, gdy zaprosili do studia groupie, aby móc pośmiać się z jej tańca. McCreary pamięta Prince’a przede wszystkim jako cichego i nieśmiałego. Jej ulubionymi momentami były te, kiedy po prostu grał na pianinie, czasem po to, by napisać piosenkę, a czasem dla samej przyjemności. Jej ulubionym fragmentem jest niewydany wcześniej, nagrany na żywo w studio utwór „How Come U Don’t Call Me Anymore?”. – utworu, który zdaniem Howe mógłby być pretendentem do głównej listy utworów z 1999 roku. Przez lata ta wersja po prostu siedziała w skarbcu, a ona pamięta ją jako bardziej emocjonalną niż ujęcie, które pojawiło się na stronie B „1999”.

„Kiedy słyszę wersję, która naprawdę do mnie trafia, a ona się trzyma, chcę usłyszeć wszystkie niuanse tej wersji ponownie”, mówi. „Jeśli ktoś tego nie robi, to jest jak, 'Aww.'”

„Z tym ujęciem 'How Come U Don’t Call Me Anymore,’ to była wczesna iteracja, która miała energię, którą wczesne wersje rzeczy zwykle mają,” mówi Dickerson. „Uważam, że niektóre z tych rzeczy są ekscytujące”. Ale lubi też niektóre sposoby, w jakie Prince mógł zmienić piosenkę później. „Ponieważ był tak płodnym autoedytorem, były rzeczy, które kończyły się w ostatecznej, komercyjnej wersji, która była inna w jakikolwiek sposób. Możesz to usłyszeć na pełnometrażowej wersji 'Delirious’. To znaczy, 'Do Yourself a Favor’ jest dla mnie prawdopodobnie najbardziej interesujące, ponieważ sięga czasów sprzed mojego wejścia na scenę, kiedy grałem z 94 East.”

Dickerson ostatecznie odłączył się od kręgu Prince’a, kiedy doznał religijnego przebudzenia i chciał zdystansować się od nadmiernej seksualizacji artysty; nie doceniał również sposobu, w jaki Prince zdawał się przyjmować solową gwiazdę i zdawał się traktować zespół bardziej jak pracowników. Jego zdaniem, za dużo ćwiczyli. „Nie czułem, że jesteśmy już niebezpieczni” – mówi. Odszedł z Revolution w 1983 roku, ale wciąż był na bieżąco z Prince’em zarówno jako artystą, jak i osobiście. Najbardziej cieszył się na myśl o tym, co Prince zrobi później z takimi utworami jak „Pop Life” i „Sign o’ the Times.”

McCreary kontynuowała pracę inżynierską dla Prince’a w połowie lat osiemdziesiątych – pracowała nad utworami na płytach Purple Rain, Around the World in a Day i Parade – ale przestała z nim współpracować, kiedy poprosił ją o przeniesienie się z Los Angeles do Minneapolis. Stracili kontakt. Ale ona wciąż ceni sobie czas, który spędzili razem, i choć wciąż pamięta, jak wyczerpująca była praca dla niego o każdej porze dnia, docenia jego geniusz i sukces, który się z nim wiązał. Jedna z inżynierów Prince’a, która ją zastąpiła, Susan Rogers, powiedziała McCreary, że miała szczęście, bo trafiła na Prince’a, kiedy był człowiekiem.

„Po 1999 roku stał się wielki” – mówi McCreary. „Dzięki Purple Rain stał się mega-mogulem. To wtedy pojawili się ochroniarze, purpurowe limuzyny i purpurowy motocykl zjeżdżający do studia. Kiedy spotkałam go po raz pierwszy, nie miał tu nawet samochodu. Całkowicie się zmienił. Kiedy pracowaliśmy nad Purple Rain, zacząłem czytać o geniuszach, żebym mógł to wszystko lepiej zrozumieć.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.