Nie jest to zbyt dobry czas, aby być więźniem w Stanach Zjednoczonych.

Więzienie nie ma być zabawą, oczywiście. Ale połączenie surowych wytycznych dotyczących wyroków, braków budżetowych i karzącej filozofii korekt sprawiło, że dzisiejsze więzienia są o wiele bardziej nieprzyjemne – i o wiele mniej skłonne do resocjalizacji ich mieszkańców – niż w przeszłości, jak twierdzi wielu badaczy.

Jaka jest rola psychologów? Przede wszystkim, świadczą oni usługi w zakresie zdrowia psychicznego dla populacji więziennej, której wskaźniki chorób psychicznych są co najmniej trzykrotnie wyższe od średniej krajowej.

W szerszym ujęciu, wnoszą oni coraz więcej dowodów naukowych do politycznych i filozoficznych dyskusji na temat celu uwięzienia, mówi Craig Haney, PhD, psycholog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz.

„Psychologia jako dyscyplina posiada obecnie ogromną ilość informacji na temat źródeł zachowań przestępczych”, mówi Haney. „Myślę, że dla psychologów ważne jest, aby wnieść te informacje do debaty na temat tego, jakiego rodzaju polityki kontroli przestępczości my, jako społeczeństwo, powinniśmy przestrzegać.”

Zwrot karzący

Do połowy lat 70. resocjalizacja była kluczową częścią amerykańskiej polityki więziennej. Więźniowie byli zachęcani do rozwijania umiejętności zawodowych i rozwiązywania problemów psychologicznych – takich jak nadużywanie substancji lub agresja – które mogłyby przeszkadzać w ich reintegracji ze społeczeństwem. Rzeczywiście, wielu więźniów otrzymało wyroki sądowe, które nakazywały leczenie takich problemów.

Od tego czasu jednak resocjalizacja zeszła na dalszy plan na rzecz podejścia „twardo walczącego z przestępczością”, które postrzega karę jako główną funkcję więzienia, mówi Haney. Podejście to spowodowało gwałtowny wzrost populacji więziennej, podczas gdy miało co najwyżej skromny wpływ na wskaźniki przestępczości.

W rezultacie, Stany Zjednoczone mają obecnie ponad 2 miliony ludzi w więzieniach lub aresztach – co odpowiada jednemu na 142 mieszkańców USA – i kolejne cztery do pięciu milionów ludzi na dozorze lub zwolnieniu warunkowym. Wyższy procent populacji jest zaangażowany w system sądownictwa karnego w Stanach Zjednoczonych niż w jakimkolwiek innym rozwiniętym kraju.

Wielu więźniów ma poważne choroby psychiczne. Począwszy od późnych lat 50-tych i 60-tych, nowe leki psychotropowe i ruch zdrowia społeczności dramatycznie zmniejszyły liczbę osób w państwowych szpitalach psychiatrycznych. Jednak w latach 80. wielu chorych psychicznie, którzy opuścili zakłady psychiatryczne w poprzednich dwóch dekadach, zaczęło trafiać do systemu wymiaru sprawiedliwości.

Dzisiaj, według szacunków Departamentu Sprawiedliwości USA, od 15 do 20 procent osób przebywających w więzieniach to chorzy psychicznie.

„Więzienia stały się pod wieloma względami de facto szpitalami zdrowia psychicznego” – mówi były psycholog więzienny, dr Thomas Fagan. „Więzienia nie zostały zbudowane, aby zajmować się ludźmi chorymi psychicznie; zostały one zbudowane, aby zajmować się przestępcami odsiadującymi wyrok.”

Chorzy psychicznie

Trudna sytuacja chorych psychicznie w więzieniach była praktycznie ignorowana przez wiele lat, ale w ostatniej dekadzie wiele systemów więziennych zdało sobie sprawę – czasami z naciskiem ze strony sądów – że zapewnienie opieki w zakresie zdrowia psychicznego jest koniecznością, a nie luksusem, mówi Fagan.

W wielu systemach więziennych, psycholodzy są głównymi dostawcami opieki zdrowia psychicznego, z psychiatrami zakontraktowanych w niepełnym wymiarze godzin. Psychologowie świadczą usługi, począwszy od badań przesiewowych nowych więźniów pod kątem chorób psychicznych, po terapię grupową i doradztwo w sytuacjach kryzysowych.

Zapewniają również usługi rehabilitacyjne, które są przydatne nawet dla więźniów bez poważnych chorób psychicznych, mówi Fagan. Na przykład, psycholog może opracować specjalne programy dla osób nadużywających substancji psychoaktywnych lub pomóc więźniom przygotować się do powrotu do społeczeństwa.

Ale często mają oni trudności z wdrożeniem takich programów przy jednoczesnym utrzymaniu normalnego obciążenia pracą w więzieniu. „Skupiamy się tak bardzo na podstawowych usługach w zakresie zdrowia psychicznego, że nie ma wystarczająco dużo czasu lub nacisku, aby poświęcić się usługom rehabilitacyjnym” – mówi dr Robert Morgan, psycholog z Texas Tech University, który pracował w więzieniach federalnych i stanowych i bada metody leczenia więźniów.

Częścią problemu są ograniczone zasoby, mówi Morgan: w większości więzień po prostu nie ma wystarczającej liczby specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego. Haney zgadza się z tym: „Wielu psychologów w systemie sądownictwa karnego ma ogromne obciążenia; walczą o to, by nie zostać przytłoczonym przez przypływ spraw.”

Innym ograniczeniem jest podstawowa różnica filozoficzna między psychologią, która w swej istocie ma charakter rehabilitacyjny, a korektami, które są obecnie zorientowane na karanie.

„W tej chwili tak bardzo skupiamy się na karaniu – większość systemów sądownictwa karnego lub korekcyjnych ma charakter represyjny – że trudno jest opracować skuteczne programy rehabilitacyjne”, mówi Morgan.

Istotne badania

Aby pomóc w przesunięciu punktu ciężkości z karania na resocjalizację, psychologowie prowadzą badania nad przyczynami przestępczości i psychologicznymi skutkami uwięzienia.

W latach 70-tych, kiedy wprowadzano poważne zmiany w amerykańskim systemie więziennictwa. Jednak w ciągu ostatnich 25 lat, mówi Haney, stworzyli oni ogromną literaturę dokumentującą znaczenie wykorzystywania dzieci, ubóstwa, wczesnego narażenia na nadużywanie substancji i innych czynników ryzyka dla zachowań przestępczych. Wyniki badań sugerują, że podejście do zapobiegania przestępczości skoncentrowane na jednostce musi być uzupełnione podejściem opartym na społeczności.

Badacze odkryli również, że pesymistyczne podejście do resocjalizacji, które pomogło uzasadnić karzącą politykę więzienną w latach 70-tych, było przesadzone. Jak twierdzi Haney, odpowiednio wdrożone programy pracy, edukacji i psychoterapii mogą ułatwić więźniom wejście do wolnego świata.

Na koniec, badacze wykazali, że środowisko więzienne może kształtować zachowanie, często ze szkodą zarówno dla więźniów, jak i pracowników więzienia.

Jednym z przykładów jest Stanfordzki Eksperyment Więzienny, którego Haney był współautorem w 1973 roku wraz z psychologiem z Uniwersytetu Stanforda i byłym przewodniczącym APA, dr Philipem G. Zimbardo. Wykazał on, że osoby zdrowe psychicznie mogą stać się sadystyczne lub popaść w depresję, gdy zostaną umieszczone w środowisku przypominającym więzienie.

Ostatnio Haney badał tak zwane więzienia „supermax” – jednostki o wysokim poziomie bezpieczeństwa, w których więźniowie spędzają aż 23 godziny dziennie w odosobnieniu przez wiele lat.

Badania Haneya wykazały, że wielu więźniów w jednostkach „supermax” doświadcza niezwykle wysokiego poziomu lęku i innych negatywnych emocji. Po wyjściu na wolność – często bez okresu „dekompresji” w zakładach o niższym rygorze – posiadają oni niewiele umiejętności społecznych i zawodowych niezbędnych do odniesienia sukcesu w świecie zewnętrznym.

Niemniej jednak zakłady typu supermax stały się coraz bardziej powszechne w ciągu ostatnich pięciu do dziesięciu lat.

„Tak właśnie postępują systemy więzienne w nadzwyczajnych okolicznościach – sięgają po represyjne mechanizmy kontroli społecznej”, wyjaśnia Haney. „Jest to rozwiązanie bardzo krótkoterminowe, które w dłuższej perspektywie może przynieść więcej szkód zarówno systemowi, jak i jednostkom, niż rozwiązuje.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.