Zapytaj większość muzyków, jaki gatunek grają, a prawdopodobnie otrzymasz kłującą odpowiedź. Jak powiedział mi kiedyś pewien znany i lekko podchmielony muzyk jazzowy: „Gdybyście wszyscy przestali mieć obsesję na punkcie tego, że gram 'jazz’, być może już teraz grałbym na scenach festiwalowych, a nie w maleńkich klubach”. Ale podczas gdy istniały meandryczne debaty na temat jazzu w jego długiej historii, inny gatunek stał się o wiele bardziej kontrowersyjny w ostatnich latach: world music.

Wymyślony w londyńskim pubie w 1987 roku przez DJ-ów, producentów płyt i pisarzy muzycznych, został pomyślany jako termin marketingowy dla większej widoczności nowo spopularyzowanych zespołów afrykańskich, po sukcesie nagranego w Johannesburgu Graceland Paula Simona rok wcześniej. „To wszystko było skierowane do sklepów płytowych. To była jedyna rzecz, o której myśleliśmy”, DJ Charlie Gillett, jeden z bywalców pubu, powiedział Guardian w 2004 roku. Grupa zebrała 3,500 funtów od 11 niezależnych wytwórni, aby rozpocząć marketing „muzyki świata” w sklepach płytowych. „To była najbardziej opłacalna rzecz, jaką można sobie wyobrazić” – powiedział producent płyt Joe Boyd. „£3,500 i masz cały gatunek – i całą sekcję sklepów płytowych dzisiaj.”

Założyciele terminu dostarczył niejasne uzasadnienia dla lumping razem wszystko, co nie zostało uznane za z europejskiej lub amerykańskiej tradycji – „patrząc na to, co artyści robią, a nie co brzmią jak”, jak redaktor magazynu fRoots Ian Anderson powiedział. World of Music, Arts and Dance Festival, AKA Womad, który został założony siedem lat przed tym, jak termin ten zyskał na popularności, również używał go jako określenia dla swoich międzynarodowych artystów. „Nie było wtedy innych festiwali takich jak nasz” – mówi Paula Henderson, programerka artystyczna. „Nie byliśmy pop lub rock, więc byliśmy szczęśliwi, aby reklamować go jako świat, kiedy zaczęliśmy.”

Ale termin wkrótce napotkał opozycję. Frontman Talking Heads David Byrne założył wytwórnię Luaka Bop, która wydała artystów, których można by umieścić w kategorii „world”, w tym Williama Onyeabora i Susanę Bacę. W 1999 roku napisał w „New York Timesie” pogardliwy op-ed zatytułowany I Hate World Music, w którym przekonywał, że słuchanie muzyki z innych kultur, „wpuszczanie jej”, pozwala jej zmienić nasz światopogląd i zredukować to, co kiedyś było egzotyczne, do części nas samych. Muzyka świata oznaczała coś odwrotnego: dystans między „nami” a „nimi”: „To niezbyt subtelny sposób na utwierdzenie hegemonii zachodniej popkultury” – pisał Byrne. „Gettoizuje większość światowej muzyki. Śmiały i zuchwały ruch, Biały Człowiek!”

Seun Kuti i Egypt 80 występujący na Walthamstow garden party, Londyn, w 2018 roku. Fot: Gar Powell-Evans

Obecny prezes Luaka Bop, Yale Evelev mówi: „Zawsze uważaliśmy to za wytwórnię muzyki pop. Kiedy ludzie mówili, że jesteśmy wytwórnią 'world music’, chcieliśmy wczołgać się do dziury. Zamiast oznaczać pewną emocjonalną szczerość, jest to marketingowa rubryka.” Rubryka, która najwyraźniej też nie jest zbyt udana. Kategoria światowa spada na dno list strumieniowych i sprzedażowych na koniec roku, stanowiąc 0,8% sprzedaży albumów w USA i 1,6% wszystkich strumieni w 2018 r.

Dlaczego więc termin ten przetrwał? Menedżer Strut Records Quinton Scott, który wydaje szereg artystów, w tym piosenkarkę soulową Patrice Rushen, ikonę spiritual-jazzu Sun Ra i Seun Kuti, syn pioniera afrobeatu Fela, mówi: „Jako etykiety musimy poprowadzić kupujących do właściwego miejsca, aby znaleźć muzykę tak szybko, jak to możliwe, zwłaszcza w chaotycznym rynku cyfrowym. Z tego powodu ogólny termin lub gatunek nadal działa jako punkt orientacyjny dla nabywców muzyki.”

Jako ogólny termin, przyznaje, „czuje się przestarzały”. „Muzycy z powodzeniem cross-pollinated style znacznie więcej w ostatnich latach, aby skomplikować sprawy dalej, więc to może być zmieniony na coś, co brzmi bardziej współczesne. Ale nie sądzę, że kiedykolwiek może istnieć uniwersalne wyrażenie, które pozwoli uniknąć nadmiernego uogólnienia.” Jak ujmuje to Henderson z Womad: „Jeśli konsument chce sklasyfikować to jako world music, tak długo, jak kupuje bilet lub muzykę, to jest w porządku dla mnie.”

Inne głowy przemysłu są mniej niejednoznaczne. „To antyteza sztuki” – mówi Pete Buckenham, założyciel niezależnej wytwórni On the Corner. „W najlepszym wypadku jest to zła kultura, wyciszona i bezpieczna dla ogólnego, głównie zachodniego odbiorcy, wyobrażonego przez dział marketingu. W najgorszym, termin ten jest jawnie rasistowski”. Dla Buckenhama, „świat” musi zostać zniesiony, a przemysł powinien być liderem. „Kiedy termin jest tak wadliwy i ideologicznie problematyczny, nie ma alternatywy.”

„To tylko pomaga wzmocnić narrację, że muzyka innych ludzi jest mniej ewolucyjna” … Sarathy Korwar. Fot: Gaurang Anand

Muzycy, którzy znaleźli się w koszach na światowe rekordy, w dużej mierze się z tym zgadzają. Indyjski perkusista jazzowy i producent Sarathy Korwar uważa to określenie za leniwe. „To tylko pomaga wzmocnić narrację, że muzyka innych ludzi jest mniej rozwinięta i ważna niż twoja własna i nie zasługuje na bardziej zniuansowane podejście” – mówi. Sprzedający miliony egzemplarzy senegalski muzyk Youssou N’Dour uważa, że etykieta „spełniła swoje zadanie” i może być teraz stosowana do kolaboracji, które obejmują cały świat, geograficznie biorąc świat poprzez ich mieszankę tradycji kulturowych.

Dla muzyka z wyspy Reunion, Jérémy’ego Labelle, początkowe etykietowanie jego amorficznej muzyki elektronicznej jako światowej było kuszące, pozwalając mu poszerzyć swoją atrakcyjność w sieci festiwali i wydarzeń muzyki światowej. „Szybko jednak zrozumiałem, że ta etykieta jest bardzo niebezpieczna, zwłaszcza dla muzyki takiej jak moja, która stara się tworzyć mosty między estetykami” – mówi. Z podobnymi problemami zetknął się kongijski zespół funkowy Bantou Mentale. Ich rozwiązanie? Zlikwidować wszystkie ogólne deskryptory, ponieważ „kategoryzacja równa się dyskryminacja”.

Jest to kwestia etniczności, tak samo jak postrzeganej autentyczności i kategorii. Londyńskie trio Vula Viel koncentruje swoją twórczość wokół zachodnioafrykańskiego ksylofonu gyil, którego liderka zespołu Bex Burch nauczyła się podczas trzyletniego pobytu wśród ludu Dagaaba w Ghanie. Burch pochodzi z Yorkshire, a pozostali członkowie Vula Viel są biali. „Ludzie z branży world music mówili mi, że mój zespół nie pasuje do gatunku world, bo nie jestem afrykańska” – mówi, podnosząc kwestię kulturowego zawłaszczenia. „Smutnym faktem jest, że muzykom z krajów afrykańskich wciąż odmawia się wiz i mają znacznie mniejszy dostęp do przemysłu muzycznego. Biały 'zbawca’ stara się więc sprowadzić czarnych lub brązowych muzyków z wioski do studia lub na scenę festiwalową i czerpie z tego zyski. Fakt, że powiedziano mi, że potrzebuję czarnego członka mojego zespołu, aby się zakwalifikować, jest kolejnym przykładem tokenizmu i jawnej egzotyzacji czarnej skóry.”

Railing przeciwko tokenizmowi … Vula Viel. Fot: Alex Bonney

W 2018 roku Womad doświadczył odmowy wiz dla swoich aktów, z co najmniej trzema musiał odwołać występy, jednak Henderson nie zgadza się z określeniem „biały zbawca”. „Wizy są tak drogie, a Home Office może być tak prohibicyjny, jeśli chodzi o sprowadzanie artystów z innych krajów tutaj”, mówi. „Często tylko dzięki pomocy zachodnich organizatorów festiwali możemy złagodzić odmowy – w przeciwnym razie artysta zapłaci £6,000 za wizę, dostanie odmowę i już nigdy nie zobaczy tych pieniędzy ani potencjalnej nowej publiczności. Zawsze upewniamy się, że nasi artyści są uczciwie opłacani i nie są wykorzystywani.”

Moje pierwsze doświadczenie z „muzyką świata” przeszło niezauważone. To były bollywoodzkie piosenki, które grały przez nasze kuchenne radio i których moja babcia słuchała religijnie. To była muzyka dewocyjna, którą słyszałem w świątyni, a może nawet płyty reggae, które puszczała moja mama. Dla mnie to była po prostu muzyka – do włączenia z innymi formującymi płytami i artystami mojego dzieciństwa: Motown, hip-hop, jazz.

Koreański muzyk Park Jiha. Fot: Kim Jaewoo

Kiedy „Guardian” rozpoczął swoją relację o muzyce światowej, było to odzwierciedlenie przemysłu muzycznego godzącego się z nowym, zglobalizowanym krajobrazem – takim, który nie ogranicza się tylko do zakamarków sklepu z płytami. Teraz, gdy internet jest na wyciągnięcie ręki, a serwisy streamingowe zapewniają niekończące się godziny muzycznych odkryć, świat wykroczył daleko poza znaczenie pojęcia „world music”. W związku z tym The Guardian zaprzestał używania tego tagu w swoich artykułach: będzie używany tylko odpowiedni tag gatunkowy, taki jak pop i rock, muzyka taneczna i metal. Bądźcie pewni, że jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek zaangażowani w opowiadanie historii muzyki na całym świecie, czy to disco divas z Indii, techno z Ugandy, reinwencje klasycznego koreańskiego instrumentarium, czy polityczny turecki psych-rock.

Nasza kolumna world album of the month, w międzyczasie, została przemianowana na global album of the month, co nie odpowiada na uzasadnione skargi artystów i założycieli wytwórni płytowych, którzy byli nękani przez terminy catch-all. Jednak w tej wspaniałej tyranii niekończącego się, internetowego wyboru muzycznego, muzyka z marginesu wciąż potrzebuje orędownika i drogowskazu na Zachodzie. Termin „muzyka świata” stał się toksyczny, więc potrzebne jest nowe słowo dla tego comiesięcznego przeglądu obejmującego całą planetę, jakkolwiek redukcyjne. Jak mówi Birch z Vula Viel: „Czy 'world’ jest pomocne? Muzycznie, nie, ale jako gatunek, który ma być mistrzem i kuratorem tego fantastycznego świata muzyki, na pewno.”

Dla swojej najnowszej edycji, Womad również odchodzi od tego terminu, nazywając siebie po prostu „festiwalem świata”. „Rozumiemy, że 'world music’ to gettoizowanie dla wielu artystów” – mówi dyrektor festiwalu Chris Smith. „Szanujemy ten termin, ponieważ jest to nasze dziedzictwo, ale musimy go rozwijać, ponieważ muzyka ewoluowała. Wszystko, co się liczy, to promowanie nowej muzyki, którą ludzie będą mogli usłyszeć i cieszyć się nią. Nie chcemy, żeby artyści byli ograniczani przez gatunek, chcemy ich zobaczyć na Glastonbury i nie tylko. Jesteśmy międzynarodowi, światowi, jakkolwiek chcesz to nazwać – to tylko muzyka.”

– Festiwal Womad jest w Charlton Park, Wiltshire, 25-28 lipca.

{{#ticker}}

{{topLeft}}

{{bottomLeft}}

{{topRight}}

{{{bottomRight}}

.

{{#goalExceededMarkerPercentage}}

{{/goalExceededMarkerPercentage}}

{{/ticker}}

{{heading}}

{{#paragraphs}}

{{.}}

{{/paragraphs}}{{highlightedText}}

{{#cta}}{{text}}{{/cta}}}
Przypomnij mi w maju

Będziemy w kontakcie, aby przypomnieć Ci o składce. Wypatruj wiadomości w swojej skrzynce odbiorczej w maju 2021 roku. Jeśli masz jakiekolwiek pytania dotyczące wpłat, skontaktuj się z nami.

  • Share on Facebook
  • Share on Twitter
  • Share via Email
  • Share on LinkedIn
  • Share on Pinterest
  • Share on WhatsApp
  • Share on Messenger

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.