He arrived alone, promptly at 8 a.m. No parents, coach, teammates or friends.
To był tylko junior z liceum LeBron James, gotowy pozować dla ambitnego 25-latka, który nigdy wcześniej nie robił okładki Sports Illustrated.
Wynik był daleki od pewnego, zarówno dla magazynu, jak i dla 17-letniego LeBrona. Człowiek za kamerą, Michael J. LeBrecht II, był zazwyczaj asystentem, który obsługiwał sprzęt dla fotografów SI o dużym nazwisku. Niektórzy z redaktorów magazynu skłaniali się ku temu, by na okładkę trafili snowboardziści z tegorocznych Zimowych Igrzysk w Salt Lake City. A kilka poprzednich fenomenów koszykówki w SI już się wypaliło. Sam LeBron nie miał pojęcia, jak wydanie z 18 lutego 2002 roku wywinduje jego i tak już niezwykłe życie w stratosferę.
„Martwiłem się”, powiedział pisarz, Grant Wahl, „że zrujnujemy życie dzieciaka, umieszczając go na okładce. To jedna rzecz, aby zrobić felieton o kimś wewnątrz magazynu. Ale kiedy umieszczasz młodego dzieciaka na okładce i ogłaszasz go 'Wybrańcem’ – może 'zrujnować mu życie’ to trochę za dużo powiedziane, ale to podniosło sprawy na taki poziom, że czułem, że jego życie nie będzie już takie samo. Presja byłaby o wiele większa.”
To był rok 2002. Przed kulturą internetową, przed iPhonem, przed wszechobecnością wideo. „Viral” wciąż oznaczał chorobę. Przebicie się do świadomości narodowej wymagało potężnego ciosu – jak frontowanie 3,2 miliona magazynów, które Sports Illustrated drukował każdego tygodnia. Dziś znamy LeBrona jako mistrza świata, który zagra w swoim 13. meczu NBA All-Star Game, mistrza wszystkich mediów, który kontroluje swój wizerunek z taką samą siłą woli i umiejętnościami, z jakimi prowadzi Cleveland Cavaliers. Ale 15 lat temu był samookreślonym naiwnym nastolatkiem, chętnym do zadowolenia.
LeBrecht poznał go kilka miesięcy wcześniej, podczas fotografowania zawodników na obozie Adidas ABCD. To właśnie tam LeBron ogłosił się koszykarskim insiderom, dominując jednego z najlepszych w kraju graczy szkół średnich, Lenny’ego Cooke’a, którego kariera już nigdy się nie podniosła. „Przechodziłem od asystowania do bycia pełnoetatowym fotografem”, powiedział LeBrecht. „Zadzwoniłem do jego mamy, Glorii, i umówiliśmy się na spotkanie. Tego dnia miał trening. Mogliśmy zacząć o 8 rano. 'To fajnie, ale kto go przyprowadzi do sali gimnastycznej w liceum?’ Byli jak, 'Nie martw się, LeBron tam dotrze’. „
Prorok pojechał pożyczonym samochodem do St. Vincent-St. Mary High School w swoim rodzinnym mieście Akron, Ohio. „Był w dół, aby zrobić cokolwiek,” LeBrecht powiedział. Zaczęli w szatni, tylko LeBron, LeBrecht i jeden asystent fotografa. LeBron pozował na biurku. Siedział przed szafką. Potem więcej póz po treningu. Na boisku. Skaczący do obręczy. LeBrecht wspomina swój obiekt jako „łatwy do poinstruowania. To była długa sesja zdjęciowa… O cokolwiek poprosiłem, czuł się komfortowo i robił to. To zawsze jest naprawdę fajne, kiedy obiekt jest gotowy zaufać ci i zrobić pewne rzeczy.”
Magiczny moment wydarzył się przed czarną kotarą, z jedną lampą wysoko i jedną nisko, LeBrecht patrzył przez swoją Mamiya RZ67 Pro II. LeBron trzymał bladą, żółtawo-zieloną piłkę do koszykówki, którą LeBrecht przyniósł, „ponieważ myślałem, że wyróżnia się bardziej niż zwykła piłka.”
Wyraz twarzy LeBrona wygląda tak, jakby był jednocześnie podekscytowany wpatrywaniem się w Amerykę i zdumiony swoją niepisaną przyszłością. „To była moja próba nakreślenia jakiegoś charakteru,” powiedział LeBrecht, obecnie weteran dziesiątek okładek SI. „Wszyscy zawsze byli twardzi, wytrzymali, poważni. Albo szczęśliwi. Chciałem, żeby wynikała z tego jakaś ekspresja.”
Przyszło znacznie więcej niż ekspresja. „Rozpętało się całe piekło”, powiedział LeBron w swojej książce z Buzzem Bissingerem z 2009 roku, LeBron’s Dream Team. „Tak naprawdę nie rozumiałem, co to naprawdę znaczy być na okładce Sports Illustrated … Okładka popchnęła mnie na scenę narodową, czy byłem na to gotowy, czy nie.”
To oznaczało dziesiątki reporterów na jego grach, a także ciągłe nękanie przez agentów, poszukiwaczy autografów i repów firm sneakerowych. LeBron miał nawet problemy z jedzeniem w szkolnej stołówce. Poczucie uprawnień przeniknęło również do atmosfery w jego drużynie, a świeżo upieczeni celebryci pomijali zajęcia i imprezowali całą noc przed meczami. Skończyło się na przegranej w meczu o mistrzostwo stanu, jedynym roku, w którym LeBron nie zdobył tytułu mistrzowskiego w szkole średniej. „To już nie był sezon koszykarski”, powiedział LeBron. „To był cyrk.”
Właśnie tego obawiał się Wahl. On dostał pomysł na historię w oparciu o buzz z obozu Adidasa. Wahl przedstawił go swojemu redaktorowi, Gregowi Kelly, który od razu się na niego uwziął. Od początku Kelly wyobrażał sobie tytuł jako „The Chosen One.”
„Zdecydowanie był ten rodzaj poczucia Mesjasza,” powiedział Kelly. „Musisz być ostrożny z czymś takim. Nie mówimy, 'Jezus.’ Ale rzeczy mogą zostać wyolbrzymione w sporcie. Myślę, że było to również używane w Gwiezdnych Wojnach w odniesieniu do Luke’a Skywalkera. 'The Chosen One’ to poczucie, że jest to swego rodzaju wybawienie od bogów. Myślę, że LeBron był błogosławieństwem dla NBA.”
Wahl wylądował w Akron w krótkim czasie i dowiedział się, że LeBron i jego kumple zmierzali na mecz Cavaliers, aby zobaczyć jak grają w Washington Wizards Michaela Jordana. Wahl zapytał, czy mógłby ich zawieźć 45 minut do Cleveland, a LeBron się zgodził. „Jest kilka naprawdę fajnych wspomnień, które mam z niewinności, jaką miał w tamtym czasie,” powiedział Wahl. „Jednym z nich jest przyniesienie jego całego segregatora pełnego płyt CD do mojego wypożyczonego samochodu i odtwarzanie ich. I wyraz jego twarzy, kiedy powiedziałem mu, że to może mieć szansę być przykrywką, wydawało się, że zarejestrował, że to może być naprawdę fajna rzecz.”
Wracając do biur SI, LeBron zaczął dostawać rozważania na temat okładki, gdy raportowanie w historii Wahla jasno pokazało wyjątkową obietnicę LeBrona. Wahl zacytował Danny’ego Ainge’a, który wkrótce miał zostać generalnym menadżerem Boston Celtics, mówiąc, że wybrałby LeBrona jako pierwszego właśnie wtedy, jako juniora w szkole średniej. Inni zeznali, że LeBron był lepszy niż Kobe Bryant w szkole średniej. I historia otworzyła się z LeBronem towarzysko z Jordanem jak po prostu inny ziomek.
„Myślałem, że to było tak blisko, jak można dostać się do can’t-miss,” powiedział Bill Colson, główny redaktor SI w tym czasie.
Magazyn przegapił wcześniej, na prodigies takich jak Schea Cotton i Felipe Lopez. Ale miał również podłączony z innymi gwiazdami okładki koszykówki liceum, od Ricka Mounta w 1966 roku do Kevina Garnetta w 1995 roku. Wydanie LeBrona Jamesa było jednym z ostatnich w dorobku Colsona. Był on w trakcie procesu odchodzenia z SI z powodu nieporozumień z nowym zarządem dotyczących kierunku rozwoju magazynu, ale nie przypomina sobie, aby był duży wewnętrzny opór wobec okładki LeBrona. Kelly jednak pamięta pewne naciski ze strony innych redaktorów. „Umieszczenie na okładce juniora z liceum było dla SI prawdziwym odlotem. To był odważny ruch ze strony Billa Colsona”, powiedział Kelly.
I ogromna ilość hype’u dla dzieciaka. Jednak 15 lat później, pomimo całej dodatkowej presji i kontroli, LeBron w jakiś sposób spełnił, a nawet przekroczył oczekiwania pokładane w nim przez tę okładkę. „Widzieliśmy tak wiele fenomenów na przestrzeni lat, a procenty nie są wysokie,” powiedział Wahl. „Po prostu wracam do bycia pod wrażeniem tego, że LeBron był w stanie poradzić sobie z tego rodzaju uwagą, to tak rzadkie dla kogoś w jego wieku, aby przez to walczyć. To w pewnym sensie mu pomogło. To dało mu aurę, w pewnym sensie.”
To również dało LeBronowi coś innego, co stale nosi ze sobą, do dziś. Tatuaż na jego plecach, wykonany pogrubionymi, ozdobnymi literami, głosi „Chosen 1.”
Jesse Washington jest starszym pisarzem dla The Undefeated. Można go znaleźć, jak daje kolesiom bizness na boisku do koszykówki w pobliżu ciebie.
.