Wielu Amerykanów obawiało się, że obywatele japońskiego pochodzenia będą działać jako szpiedzy lub sabotażyści dla japońskiego rządu. Strach – a nie dowody – skłonił Stany Zjednoczone do umieszczenia ponad 127 000 Japończyków w obozach koncentracyjnych na czas II wojny światowej.
Ponad 127 000 obywateli Stanów Zjednoczonych zostało uwięzionych podczas II wojny światowej. Ich zbrodnia? Bycie japońskiego pochodzenia.
Pomimo braku jakichkolwiek konkretnych dowodów, Japończycy byli podejrzewani o zachowanie lojalności wobec ziemi przodków. Paranoja antyjapońska wzrosła z powodu dużej obecności Japończyków na Zachodnim Wybrzeżu. W przypadku japońskiej inwazji na kontynent amerykański, obawiano się, że Japończycy będą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Ulegając złym radom i powszechnej opinii, prezydent Roosevelt podpisał w lutym 1942 roku rozporządzenie wykonawcze nakazujące przeniesienie wszystkich Amerykanów japońskiego pochodzenia do obozów koncentracyjnych w głębi Stanów Zjednoczonych.
W społecznościach japońsko-amerykańskich wywieszono nakazy ewakuacji, w których podano instrukcje, jak postępować zgodnie z rozporządzeniem wykonawczym. Wiele rodzin sprzedało swoje domy, sklepy i większość majątku. Nie mogli być pewni, że ich domy i środki do życia nadal tam będą po powrocie. Z powodu szalonego pędu do sprzedaży, nieruchomości i zapasy były często sprzedawane za ułamek ich prawdziwej wartości.
Po tym jak zostały zmuszone ze swoich społeczności, japońskie rodziny uczyniły te koszary w stylu wojskowym swoimi domami.
Do czasu ukończenia obozów, wielu z ewakuowanych było przetrzymywanych w tymczasowych ośrodkach, takich jak stajnie przy lokalnych torach wyścigowych. Prawie dwie trzecie internowanych stanowili Nisei, czyli Japończycy urodzeni w Stanach Zjednoczonych. Nie miało znaczenia, że wielu z nich nigdy nawet nie było w Japonii. Nawet japońsko-amerykańscy weterani I wojny światowej zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów.
Dziesięć obozów zostało ostatecznie ukończonych w odległych obszarach siedmiu zachodnich stanów. Mieszkania były spartańskie, składały się głównie z baraków z brezentu. Rodziny jadały razem w wspólnych mesach, a dzieci miały uczęszczać do szkoły. Dorośli mieli możliwość pracy za pensję w wysokości 5 dolarów dziennie. Rząd Stanów Zjednoczonych miał nadzieję, że stażyści będą w stanie uczynić obozy samowystarczalnymi poprzez uprawę roli w celu produkcji żywności. Ale uprawa na jałowej glebie była nie lada wyzwaniem.
Większość z dziesięciu obozów relokacyjnych została zbudowana na jałowych i półjałowych obszarach, gdzie życie byłoby ciężkie nawet w idealnych warunkach.
Uchodźcy wybierali przedstawicieli na spotkania z urzędnikami państwowymi, aby wyrazić swoje żale, często bezskutecznie. Zajęcia rekreacyjne zostały zorganizowane, aby przejść czas. Niektórzy ze stażystów faktycznie zgłosili się na ochotnika do walki w jednym z dwóch pułków armii all-Nisei i wyróżnili się w walce.
Fred Korematsu zakwestionował legalność Executive Order 9066, ale Sąd Najwyższy orzekł, że działanie było uzasadnione jako konieczność wojenna. Dopiero w 1988 roku rząd Stanów Zjednoczonych podjął próbę przeproszenia tych, którzy zostali internowani.
Na ogół jednak życie w ośrodkach przesiedleńczych nie było łatwe. Obozy były często zbyt zimne w zimie i zbyt gorące w lecie. Jedzenie było masowo produkowane w stylu wojskowego żarcia. A internowani wiedzieli, że jeśli spróbują uciec, uzbrojeni wartownicy, którzy stali na warcie przez całą dobę, zastrzelą ich.
Fred Korematsu postanowił przetestować rządową akcję relokacji w sądach. Znalazł tam niewiele współczucia. W sprawie Korematsu przeciwko Stanom Zjednoczonym, Sąd Najwyższy uzasadnił rozkaz wykonawczy jako konieczność wojenną. Kiedy rozkaz został uchylony, wielu z nich nie mogło wrócić do swoich rodzinnych miast. Wrogość wobec Amerykanów japońskiego pochodzenia utrzymywała się na Zachodnim Wybrzeżu przez całe powojenne lata, ponieważ w wielu miejscowościach pojawiły się znaki żądające, by ewakuowani nigdy nie wracali. W rezultacie stażyści rozproszyli się po całym kraju.
W 1988 roku Kongres próbował przeprosić za tę akcję, przyznając każdemu żyjącemu stażyście 20 000 dolarów. Chociaż amerykańskie obozy koncentracyjne nigdy nie osiągnęły poziomu nazistowskich obozów śmierci, jeśli chodzi o okrucieństwo, pozostają ciemnym śladem w historii narodu, jeśli chodzi o poszanowanie swobód obywatelskich i różnic kulturowych.