Kiedy Pink Floyd weszli do Abbey Road Studios w pierwszym tygodniu 1975 roku, aby rozpocząć pracę nad swoim dziewiątym albumem, Wish You Werethe chłopaki byli wyczerpani. Ich poprzednie wydawnictwo, The Dark Side Of The Moon, stało się jednym z największych hitów dekady, przekształcając kultowych muzyków w mainstreamowych art rockowców. Pink Floyd ugruntowali swoją nową publiczność, intensywnie koncertując przez trzy lata, ale nadszedł czas, aby zrobić coś nowego. Nagranie kontynuacji Dark Side nie było łatwe, zwłaszcza, że album wciąż trzymał się górnej części listy przebojów Billboardu, a jego sukces wisiał nad zespołem jak chmura. Wish You Were Here miało być trudne.

W międzyczasie były frontman Pink Floyd, Syd Barrett, przeżywał załamanie psychiczne. Jego wyniszczające uzależnienie od LSD zmusiło go do opuszczenia zespołu w 1968 roku, a dwa solowe albumy nie zrobiły wiele, by wskrzesić jego karierę w następnych latach. Peter Jenner, pierwotny menadżer Pink Floyd, przekonał nawet Barretta do zarezerwowania czasu w studiu Abbey Road w sierpniu 1974 roku, ale sesja skończyła się po trzech bezowocnych dniach. Wydawało się, że Barrett na dobre stracił swoją iskrę.

Read More: Pink Floyd, Us And Them

Pięć miesięcy później, starzy koledzy Barretta z zespołu wciąż mogli czuć jego obecność w Abbey Road. A może to właśnie jego nieobecność – nieobecność Pink Floyd, rzeczywistości, samego siebie – rozbrzmiewała w tych salach, odbijając się echem od stiukowych ścian niczym złowieszczy gitarowy riff z „Lucifer Sam”. Miało to głęboki wpływ na Rogera Watersa i Davida Gilmoura, którzy zadedykowali większość albumu, w tym utwór tytułowy, swojemu nieobecnemu przyjacielowi.

Wish You Were Here Pink Floyd

Wish You Were Here, podobnie jak płyta, która go poprzedza, jest albumem koncepcyjnym. Obracając się wokół centralnego tematu nieobecności, teksty Watersa ilustrują różnicę między wczesnymi latami grupy – kiedy Pink Floyd był zespołem braci, tworzących muzykę dla małej, ale oddanej publiczności – a teraźniejszością. Chłopaki stali się multimilionerami po sukcesie Dark Side, ale stali się również krowami pociągowymi dla korporacyjnej wytwórni, a koleżeństwo, które kiedyś między nimi istniało, stało się napięte. Wiążąc cykl piosenek razem są dwie kompozycje o Syd Barrett: dziewięcioczęściowy opus „Shine On You Crazy Diamond,” i krótki, nawiedzający utwór tytułowy.

Behind The Song: Pink Floyd, Have A Cigar

„Wish You Were Here” otwiera odległa progresja akordów z 12-strunowej gitary akustycznej Gilmoura, przetworzona tak, by brzmiała, jakby emanowała z samochodowego zestawu stereo. Dźwięk trzeszczy i popuje, a kiedy do miksu dołącza druga gitara, dysproporcja między obiema częściami jest bardzo wyraźna. Druga gitara jest głośna i bez skazy; pierwsza jest tylko duchem, bladym cieniem tego, jak musiała brzmieć, kiedy została oryginalnie nagrana.

Do 1975 roku Syd Barrett również stał się bladym cieniem swojego dawnego ja. Kiedy 5 czerwca złożył niespodziewaną wizytę w Abbey Road, wpadając do studia, podczas gdy inżynier Brian Humphries poprawiał ostateczny miks utworu „Shine On You Crazy Diamond”, przybrał na wadze tak bardzo, że inni nie rozpoznawali go przez kilka minut. Ogolił też głowę, wraz z brwiami. Waters z bólem patrzył na swojego przyjaciela, tak zagubionego, tak oderwanego od otaczającego go świata. „Wish You Were Here” traktuje o tej mentalnej niezdolności – a nawet odmowie – do zaangażowania się w rzeczywistość i posłużył Watersowi tak samo jak smutny hołd dla lepszych dni Barretta.

Lyric Of The Week: Pink Floyd, Mother

„Wszystkie piosenki dodają mi otuchy; chyba piszę je dla siebie” – wyjaśnia Waters podczas nowego filmu dokumentalnego Pink Floyd: The Story Of Wish You Were Here. „To zachęta dla mnie samego, żeby nie przyjmować głównej roli w klatce, ale żeby dalej wymagać od siebie, żeby ciągle przesłuchiwać się do roli głównej na wojnie, bo tam właśnie chcę być. Chcę być w okopach. Nie chcę być w kwaterze głównej, nie chcę siedzieć gdzieś w hotelu. Chcę być zaangażowany.”

Sesje nagraniowe dla Wish You Were Here były trudne, a czterej członkowie Pink Floyd rzadko pojawiali się w studiu w tym samym czasie. Czuło się, że wszystko jest rozłączone. W rezultacie utwór tytułowy stał się podsumowaniem całego procesu nagraniowego, muzycznym łącznikiem pomiędzy upadkiem psychicznym Barretta a rozpadającą się etyką pracy Pink Floyd. Stanowił on również sprytne nawiązanie do „Jugband Blues” z 1968 roku, ostatniego utworu Barretta w katalogu Pink Floyd, który otwiera się następującym trójdźwiękiem: „It’s awfully considerate of you to think of me here / And I’m much obliged to you for making it clear / That I’m not here.”

Pink Floyd, „Shine On You Crazy Diamond”

Dla Davida Gilmoura, który zaśpiewał „Wish You Were Here” zranionym barytonem, teksty Watersa uderzyły blisko domu.

„Chociaż 'Shine On You Crazy Diamond’ jest konkretnie o Syd,” mówi w tym samym dokumencie, „a 'Wish You Were Here’ ma szerszy zakres, nie mogę go zaśpiewać nie myśląc o Syd.”

Waters opuścił grupę dziesięć lat później, gdy długotrwała walka o władzę z Gilmourem osiągnęła punkt wrzenia. Doszło do nieprzyjemnej sprawy sądowej, w której Waters chciał na stałe rozwiązać grupę, a Gilmour chciał zachować prawa do nazwy Pink Floyd. Gilmour wygrał, ale Pink Floyd już nigdy tak naprawdę nie poczuło się jak Pink Floyd… przynajmniej nie do lipca 2005 roku, kiedy Waters dołączył do swoich starych kolegów z zespołu na ponowny występ na londyńskim festiwalu Live 8.

„To naprawdę bardzo emocjonalne, stać tu z tymi facetami po tych wszystkich latach”, powiedział Waters w połowie drogi podczas czteropiosenkowego setu zespołu. „Robimy to dla wszystkich, których tu nie ma… a w szczególności, oczywiście, dla Syda.”

I tym samym zespół przeszedł do „Wish You Were Here”, piosenki, którą ukończył dokładnie 30 lat wcześniej.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.