Ten post powstał we współpracy z The John W. Kluge Center at the Library of Congress, które skupia uczonych i badaczy z całego świata, aby korzystać z bogatych zbiorów Biblioteki. Poniższy artykuł został pierwotnie opublikowany na blogu Kluge Center pod tytułem The History of Mexican Immigration to the U.S. in the Early 20th Century.
Jako Kluge Fellow w Bibliotece Kongresu, historyczka Julia Young prowadzi obecnie badania nad nową książką o meksykańskiej imigracji do USA w latach dwudziestych XX wieku. Usiadła z Jasonem Steinhauerem, aby porozmawiać o historii tej migracji oraz o podobieństwach i różnicach w stosunku do dzisiejszej imigracji.
Cześć, Julia. Na marginesie, czy mogłabyś przedstawić ogólny zarys przepływu imigrantów z Meksyku do Stanów Zjednoczonych w XIX i na początku XX wieku?
Przez prawie pół wieku po aneksji Teksasu w 1845 roku, przepływ ten był ledwie strużką. W rzeczywistości miała miejsce znacząca migracja w przeciwnym kierunku: Obywatele meksykańscy, którzy opuścili nowo zaanektowane terytoria Stanów Zjednoczonych i osiedlili się na terytorium Meksyku.
Począwszy od lat 90. XIX wieku, nowe gałęzie przemysłu na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych – zwłaszcza górnictwo i rolnictwo – przyciągnęły meksykańskich robotników migrujących. Rewolucja meksykańska (1910-1920) zwiększyła ten przepływ: uchodźcy wojenni i wygnańcy polityczni uciekali do Stanów Zjednoczonych, aby uciec przed przemocą. Meksykanie również opuszczali obszary wiejskie w poszukiwaniu stabilności i zatrudnienia. W rezultacie migracja Meksykanów do Stanów Zjednoczonych gwałtownie wzrosła. Liczba legalnych migrantów wzrosła z około 20,000 migrantów rocznie w latach 1910 do około 50,000-100,000 migrantów rocznie w latach 1920.
W tym samym okresie do Stanów Zjednoczonych przybyły ogromne liczby imigrantów z Azji oraz wschodniej i południowej Europy. Czy meksykańscy imigranci byli postrzegani podobnie czy inaczej?
Wśród amerykańskiej opinii publicznej, jak również wśród decydentów i prasy, istniały obawy, że „nowi” imigranci z Europy Wschodniej i Południowej oraz z Azji różnią się w jakiś sposób od poprzednich pokoleń zachodnioeuropejskich imigrantów do Stanów Zjednoczonych – i czy ich rzekome różnice nie stanowią zagrożenia dla amerykańskiego społeczeństwa i kultury. Tak zwana nauka eugeniki przyczyniła się do powstania tych obaw – poglądu, że grupy etniczne mają wrodzone cechy (inteligencję, sprawność fizyczną lub skłonność do przestępczości) oraz że niektóre grupy etniczne mają lepsze cechy niż inne. Przekonania te wiązały się bezpośrednio z obawami o imigrację i politykę imigracyjną.
Jednakże o Meksykanach mówiono czasem, że mają pewne pozytywne cechy, które czynią z nich „lepszych” imigrantów zarobkowych niż inne grupy. Uważano, że są potulni, milczący, silni fizycznie i zdolni do znoszenia niezdrowych i wymagających warunków pracy. Być może, co ważniejsze, byli oni postrzegani jako tymczasowi migranci, którzy z dużo większym prawdopodobieństwem wrócą do Meksyku niż osiedlą się na stałe w Stanach Zjednoczonych.
Czy to wyjaśnia, dlaczego Meksyk został zwolniony z kontyngentów w Ustawie Imigracyjnej z 1924 roku?
Wkrótce po wprowadzeniu kontyngentów, w Meksyku wybuchła wojna Cristero. Jaki wpływ miała ona na imigrację?
W latach 1926-1929 katoliccy partyzanci wystąpili przeciwko meksykańskiemu rządowi federalnemu w proteście przeciwko serii ustaw, które nakładały silne ograniczenia na publiczną rolę Kościoła katolickiego. W kraju, który był w 98% katolicki, wywołało to wściekłą reakcję. Wielu meksykańskich katolików było zdecydowanych iść na wojnę przeciwko swojemu rządowi, dopóki prawa nie zostaną obalone.
Wojna Cristero miała dwojaki skutek: po pierwsze, doprowadziła do nowych fal emigrantów, wygnańców i uchodźców, którzy uciekali przed przemocą i zakłóceniami gospodarczymi. Po drugie, upolityczniła meksykańskich migrantów w Stanach Zjednoczonych wokół sprawy Cristero. Choć nie wszyscy meksykańscy migranci poparli katolicką stronę konfliktu, tysiące z nich to zrobiło. Organizowali oni masowe protesty przeciwko rządowi meksykańskiemu z wewnątrz swoich społeczności w Stanach Zjednoczonych.
Znalazł Pan dowody sprawy sądowej w Arizonie, która rzuca światło na ten okres. Czy mógłbyś nam o niej opowiedzieć i dlaczego jest ona istotna dla twoich badań?
Podczas badań nad moją książką ciągle natrafiałem na wzmianki o człowieku imieniem José Gándara, meksykańskim imigrancie, który próbował wzniecić katolicką rewoltę po amerykańskiej stronie granicy USA-Meksyk w 1927 roku. Został on w końcu złapany w Tucson, gdzie został następnie postawiony przed sądem. W kolekcji gazet i czasopism Biblioteki Kongresu odnalazłem dwie arizońskie gazety, które udokumentowały tę sprawę: Tucson Citizen i Arizona Daily Star. Obie obszernie relacjonowały proces Gándary, który był dość dramatyczny – Gándara uknuł spisek z wygnanym katolickim biskupem z Meksyku, wraz z wieloma innymi meksykańskimi imigrantami, a także pozyskał wsparcie członków miejscowej rdzennej społeczności Yaqui. Spisek został odkryty przez agentów pracujących dla amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości.
Podczas procesu, prawnicy Gándary – którzy byli wybitnymi katolikami z El Paso – kpili z rządu meksykańskiego i przedstawiali elokwentne argumenty w jego obronie. W końcu jednak Gándara został skazany za przemyt broni i podżeganie do rewolucji. Odsiedział trochę czasu w więzieniu, ale w końcu udało mu się uzyskać złagodzenie wyroku, dzięki potężnym zwolennikom w amerykańskiej hierarchii katolickiej. Jego historia była ważna, ponieważ pokazała, jak daleko niektórzy meksykańscy imigranci byli skłonni się posunąć, aby walczyć z meksykańskim rządem w latach wojny Cristero.
Fascynujące. Wkrótce potem nastąpił krach na giełdzie, który ponownie zmienił sytuację meksykańskiej imigracji.
Tak. Na początku kryzysu w 1929 roku całe gałęzie przemysłu wyschły, a zapotrzebowanie na siłę roboczą imigrantów zmalało. Wielu meksykańskich migrantów nagle zubożało, a dziesiątki tysięcy robotników wiejskich wróciło do Meksyku. Setki tysięcy Meksykanów zostało również deportowanych w ramach nieoficjalnej polityki „repatriacji” prowadzonej przez władze federalne, miejskie lub gminne.
Jak słuchasz debat na temat imigracji w XXI wieku, co uderza cię jako podobne, a co jako różne od debat z początku XX wieku?
Często uderzają mnie podobieństwa. Niektóre z retoryki i debat na temat imigracji, szczególnie imigracji z Meksyku i Ameryki Łacińskiej, są echem tych z lat dwudziestych. Nierzadko słyszy się, jak ludzie opisują obecnych imigrantów jako „zbyt odmiennych” od kultury większości, jako niezdolnych do asymilacji czy akulturacji.
Ale jednocześnie dzisiejsza imigracja ma cechy, które są historycznie bezprecedensowe, i nie powinniśmy stosować zbyt wielu bezpośrednich analogii. Na przykład, imigracja jest dziś o wiele bardziej zróżnicowana. Migranci z Ameryki Łacińskiej na początku XX wieku pochodzili prawie wyłącznie z Meksyku, Puerto Rico i (w mniejszym stopniu) z Kuby. Dziś imigranci pochodzą z każdego kraju Ameryki Łacińskiej, a nawet migracja z Meksyku uległa dywersyfikacji: ludzie przybywają nie tylko z historycznych stanów wysyłających z meksykańskiego serca, ale także z meksykańskiego wybrzeża zatokowego, ze stanów południowych i z innych obszarów, które wysyłały niewielu migrantów przed latami 80. i 90. Oznacza to, że Meksykanie, a szerzej Latynosi, tworzą w Stanach Zjednoczonych prawdziwie nowe społeczności – społeczności oparte na tożsamości pan-latynoamerykańskiej, w przeciwieństwie do tożsamości regionalnej, ojczystej. Myślę, że będzie to jeden z najbardziej fascynujących obszarów badań dla przyszłych historyków.
Julia Young jest adiunktem historii na The Catholic University of America. Jej książka „Mexican Exodus: Emigrants, Exiles, and Refugees of the Cristero War” ukaże się jesienią tego roku.
Kontakt: [email protected].