W grudniu ubiegłego roku wybrałem się na wycieczkę do Gothenburga w Szwecji, aby odwiedzić miejsce, które uznana marka aparatów fotograficznych Hasselblad nazywa swoim domem. Dla Hasselblad, to był wysiłek, aby wprowadzić i przyzwyczaić się do szerszej publiczności niż dedykowane pro fotografii lub entuzjastów. Dla mnie była to szansa zajrzenia za marketingową kurtynę i zobaczenia na własne oczy, jak powstaje (przerażająco droga) magia. Każdy z najnowszych aparatów Hasselblad X1D jest opatrzony napisem „Handmade in Sweden” i byłem ciekaw, jak bardzo ten tagline jest zasłużony dla rzeczywistej produkcji i montażu tych aparatów.

Wszystko w produktach Hasselblada jest wielkie: te aparaty mają duże średnioformatowe sensory o absurdalnie wysokiej rozdzielczości – 50 megapikseli w X1D, ale jest też 100-megapikselowy H6D i 400-megapikselowy aparat z wieloma ekspozycjami – które zapewniły firmie wielką reputację i wielu wysoko postawionych wielbicieli. Ceny również nie są małe, z najbardziej przystępnym modelem X1D zaczynającym się tuż przed €10,000 za sam aparat, z cenami obiektywów zaczynającymi się od ponad €2,000.

Zwiedzając główne biura Hasselblada, nie mogłem nie być pod wrażeniem tablicy sławnych zdjęć na ścianie: Jimi Hendrix, Jeff Bridges, lądowanie na Księżycu i Beatlesi przechodzący przez Abbey Road, wszystkie zrobione aparatem Hasselblad. Nawet dźwięk migawki Hasselblada, który usłyszałem z bliska i osobiście podczas wypróbowywania H6D, jest doskonale ikoniczny. Od razu poczułem się znajomo nie dlatego, że już kiedyś używałem Hasselblada, ale dlatego, że jest to charakterystyczny dźwięk migawki, który kopiowali wszyscy tworzący sztuczne dźwięki migawki do telefonów i kieszonkowych aparatów fotograficznych. Ta firma jest gigantem w historii fotografii.

Dlatego też szokiem jest odkrycie, jak maleńka jest firma Hasselblad. Cała siedziba firmy, łącznie z montażem urządzeń, magazynowaniem, biurami rozwoju oprogramowania i innymi operacjami, to nic nie znaczący trzypiętrowy budynek. Każdy, kto uczęszczał do angielskiej szkoły średniej, od razu zauważy, że ten nijaki ceglany budynek jest znajomy. Nie ma tu po prostu nic efektownego, co sygnalizowałoby wspaniałą pracę wykonywaną w środku. I mam wrażenie, że ludzie pracujący w Hasselblad bardzo lubią, gdy tak jest. Jeden z pracowników Hasselblad podsumował to miejsce jako „takie małe i takie osobiste.”

Hasselblad sprzedaje mniej niż 10,000 aparatów rocznie, więc nie potrzebuje ogromnej przestrzeni do ich przechowywania i produkcji. Powyżej parteru, który służy jako magazyn firmy, znajduje się piętro „fabryczne”, gdzie wszystkie różne komponenty są składane razem i testowane, aby przejść rygorystyczne standardy jakości i trwałości. Kiedy tam byłem, Hasselblad był zajęty produkcją aparatów X1D. Są to najtańsze, najbardziej przenośne i najbardziej uniwersalne modele w ofercie firmy, a ich powszechna popularność zaskoczyła Hasselblada.

Na najwcześniejszych etapach montażu wszystkie używane narzędzia służą do wykonywania drobnych części i regulacji. Hasselblad nie produkuje żadnej ze swoich części na miejscu w Szwecji, ale umieszcza każdą śrubkę na swoim miejscu, kalibruje i testuje wszystko do wyczerpania.

Jeden z pracowników Hasselblada powiedział mi, że wie, że część jest prawidłowa po samym dotyku pod kciukiem, ale sprawdza pomiary, aby się upewnić. Tolerancje dla mierzalnych niedoskonałości są niewiarygodnie niskie: długość każdego aparatu Hasselblad musi się mieścić w granicach 0,02 mm od specyfikacji. Tak, to jest mniej niż szerokość ludzkiego włosa.

W większości aparatów fotograficznych, mechanizm migawki jest podobny do kurtyny, która siedzi przed sensorem i podnosi się, gdy chcesz zrobić zdjęcie. Inaczej jest w przypadku Hasselblada, który zdecydował się zintegrować migawkę z obiektywem, a nie z korpusem. Zbudowana jak przysłona, z ośmioma ostrzami z włókna węglowego, migawka ta wprowadza mniej wibracji niż zwykły system, a dodatkowo pozwala fotografom na synchronizację lampy błyskowej do znacznie większej prędkości (1/2,000 sekundy). Powyżej znajduje się urządzenie do testowania migawki, które poddaje każdą część kilkuset cyklom otwierania i zamykania. Testowanie jest prawie całkowicie zautomatyzowane, a człowiek uczestniczący w tym procesie jest tam głównie jako nadzorca.

Ta część procesu produkcyjnego miała na celu usunięcie wszelkiego zabłąkanego kurzu i potwierdzenie, że cały zespół migawki jest prawidłowy i gotowy. Drobinki kurzu są wszechobecnym problemem przy obsłudze tak wrażliwego sprzętu fotograficznego, a ja musiałem nosić jeden z tych fartuchów laboratoryjnych i siatkę na włosy.

Te gęsto zadrukowane płytki drukowane zdobią tył 50-megapikselowego sensora średniego formatu, który jest montowany w każdym aparacie Hasselblad X1D.

Każdy z tych sensorów jest produkowany przez Sony. Jak to ujął Hasselblad: „Wszyscy używają sensorów Sony, bo trzeba”. Ale gdzie szwedzka firma wierzy, że odróżnia się od innych jest w kalibracji i dostrajaniu tego sensora. Hasselblad wierzy, że produkuje kolory, które są bardziej wierne życiu niż ktokolwiek inny i ma swój własny profil kolorystyczny, choć ostatecznie firma twierdzi, że wszystko sprowadza się do tego, ile czasu spędzisz na doskonaleniu tej kalibracji. Hasselblad poświęca na to mnóstwo czasu, a inni wydają się nie chcieć lub nie być w stanie dorównać temu zaangażowaniu.

Dla odniesienia, GFX 50S firmy Fujifilm jest zbudowany wokół tego samego 50-megapikselowego sensora Sony, choć jest zaprojektowany i zbudowany w zupełnie inny sposób niż X1D.

Ta złowieszczo wyglądająca wiertarka górna jest używana podczas montażu sensora obrazu z mocowaniem obiektywu i spustem migawki.

Pozostała jeszcze spora część obiecanej „ręcznej” pracy z aparatami Hasselblada, a jedną z uderzających rzeczy w zakładach firmy jest to, jak podstawowe jest większość narzędzi. Nie chodzi tu tyle o zaawansowane techniki produkcji, ile o skrupulatną kontrolę jakości.

Każde akcesorium lub urządzenie peryferyjne, którego możesz potrzebować do swojego aparatu Hasselblad, może być zamówione w samym Hasselblad i jest produkowane w tym samym miejscu, co aparaty. Powyżej znajduje się adapter tilt and shift dla bardziej kreatywnych technik fotograficznych.

To jest zmontowany główny przedział aparatu Hasselblad H6D, z charakterystycznym pomarańczowym spustem migawki na górze i mechanizmem lustra (dla wizjera optycznego) siedzącym przed przetwornikiem obrazu.

Małe spojrzenie za lustro na ten ogromny sensor.

Po złożeniu korpusu aparatu i przejściu przez pierwszy zestaw testów i kontroli, jest on porządnie składany wraz z podpisanym zwolnieniem od osoby, która go sprawdzała. Szwedzka biurokracja w pracy.

Hasselblad utrzymuje wybór tak zwanych złotych pleców, które są doskonale skalibrowanymi czujnikami, których firma używa do testowania swoich nowych aparatów. Niektóre z nich są już dość stare, ale wciąż spełniają swoje zadanie, wyznaczając standardy, do których musi przylegać nowy sprzęt Hasselblada.

Mój osobisty ulubieniec.

Montaż i testowanie są bardzo ściśle powiązane w Hasselbladzie. Stanowisko, na którym składany jest nowy cyfrowy aparat fotograficzny, znajduje się zaledwie kilka kroków od stanowiska testowego, gdzie nowa część może być sprawdzona i zweryfikowana, czy działa zgodnie ze specyfikacją.

Hasselblad używa tych wielkich kul, aby wygenerować możliwie najbardziej jednolity kolor, a następnie podłącza swoje aparaty do jednego końca i sprawdza, jak dobrze odtwarzają ten kolor.

Testerzy poddają każdy aparat pełnej baterii testów, z kartami pamięci i bez nich, a wszystko to jest rejestrowane w systemie analitycznym Hasselblada. Pomieszczenie, w którym przeprowadzane są ostateczne testy i weryfikacje jest oddzielone od obszaru montażu, w przestrzeni dzielonej z programem napraw Hasselblada. Ponieważ, oczywiście, Hasselblad naprawia każdy aparat w tym samym miejscu, w którym je produkuje.

Aby podkreślić, że nie jest to żaden rodzaj hiper-zaawansowanej produkcji, oto zdjęcie typowego komputera w fabryce Hasselblada. Windows XP, oldschoolowe monitory 4:3 od Samsunga i Della, dwucalowe laptopy Sony sprzed kilkudziesięciu lat… to tak, jakby Hasselblad zebrał całą swoją elektronikę z podwórka padlinożerców. Ale jeśli ten stary sprzęt wciąż spełnia swoje zadanie, to chyba nie ma powodu, by kupować nowy, bardziej wymyślny sprzęt.

Podobnie jak inne narzędzia low-tech, Hasselblad używa tych smukłych, małych szczotek do czyszczenia najtrudniejszych zakamarków w swoich aparatach i wokół nich. Na prawo od szczotek znajdują się ostrza z włókna węglowego używane w mechanizmie migawki. Są one wykonane z tego materiału ze względu na siłę, z jaką się zamykają; cokolwiek mniejszego uległoby degradacji i rozpadłoby się z czasem. Sam musiałem dotknąć jednego z ostrzy migawki, które po moim kontakcie z nim zostało oczywiście odłożone do gruntownego czyszczenia.

Nawet gdy cała podłoga jest zabezpieczona przed pyłem, a wszyscy na niej noszą odzież ochronną, nadal istnieje specjalny obszar odgrodzony tymi przezroczystymi zasłonami do przeprowadzania kontroli i napraw czujników.

Ta partia całkowicie czarnych X1D, z których każdy kosztuje ponad $12,000, reprezentuje sześciocyfrową wartość sprzętu fotograficznego. Więc tak, to ma sens, że każdemu z nich będzie towarzyszyć wyczerpująca papierkowa robota.

Po przejściu wszystkich mechanicznych, elektronicznych i fotograficznych testów, ostatnim krokiem jest wypolerowanie i ponowne ręczne sprawdzenie każdego aparatu.

Jedną z rzeczy, która zrobiła na mnie wrażenie w zakładzie produkcyjnym Hasselblad jest to, jak równa była równowaga płci i wieku pracowników. Było tam tyle samo kobiet, co mężczyzn, a osoba nadzorująca pierwszy etap testowania migawki była nastolatkiem, podczas gdy osoba kończąca końcowe pakowanie była prawdopodobnie dwa razy starsza.

Ponieważ większość z nas raczej nie będzie miała tyle szczęścia, by nabyć jeden z nich dla siebie, oto zdjęcie pudełka Hasselblada X1D-50c. Jest ono surowe i minimalistyczne, podobnie jak firma, która je produkuje, ale w środku znajduje się wszystko, czego potrzebujesz. Są tam adaptery zasilania, które sprawiają, że ładowarka jest kompatybilna z różnymi światowymi standardami. Plus, Hasselblad był jednym z najwcześniej przyjmujących USB-C, co jest przydatne, gdy chcesz uwiązać aparat do nowoczesnego komputera.

Więc wracając do tagu „Handmade in Sweden”, czuję, że linia jest w pełni uzasadniona. Rzeczy, które Hasselblad otrzymuje od zagranicznych producentów to w zasadzie tylko kawałki metalu, plastiku i obwodów drukowanych. Nawet sensory Sony, które są dostępne dla każdego w całym przemyśle fotograficznym, są modyfikowane i kalibrowane w wystarczającym stopniu, aby ich działanie można było uznać za własne dzieło Hasselblada.

To jest standardowa scena testowa, według której Hasselblad testuje swoje aparaty od lat. Firma wykonuje pięć ekspozycji każdym aparatem, sprawdza wyniki, a następnie ponownie kalibruje, aż będzie zadowolona, że uzyskane rezultaty spełniają jej wysokie oczekiwania.

To, co zobaczyłem podczas zwiedzania zakładu Hasselblad, to firma, która nie jest całkowicie spokojna o swój status globalnej gwiazdy. Jasne, recepcja biur na najwyższym piętrze, gdzie witani są oficjalni goście, jest ozdobiona pracami ludzi używających aparatów Hasselblad, ale każdy, kogo tam spotkałem, wolał umniejszać reputację firmy niż ją nadmuchiwać.

Photography by Vlad Savov / The Verge

Rozrywka

Czarno-białe Snyder Cut jest zdecydowanie czarno-białe i zdecydowanie wciąż 4:3

Microsoft

Deweloperzy Halo Infinite rozbili pianino, aby nagrać dźwięki do gry

Polityka

Połączenia lokalne bez kodu obszaru w dużej mierze odejdą w październiku – ale z dobrego powodu

Zobacz wszystkie historie w Tech

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.