Tak wygląda społeczeństwo we wczesnej fazie upadku: pandemia chorób, degradacja środowiska, upadek norm politycznych, alienacja od zagranicznych sojuszników, rosnąca nierówność ekonomiczna, brak zapewnienia młodzieży edukacji adekwatnej do przyszłych wyzwań.
Czy to uderza niewygodnie blisko domu? Być może uważasz to za zbyt pesymistyczne. Z pewnością nie jest dobrze tarzać się w zmartwieniach: Lepiej zapalić świecę niż przeklinać ciemność, mówi mądre chińskie przysłowie.
Tak, doceniajmy napomnienia do walki o lepsze dni w przyszłości (często jest to rola tej kolumny). Ale bądźmy również świadomi niebezpieczeństwa naszych czasów i tego, co nas tu przywiodło.
Zrozummy więc, co się dzieje w Ameryce Donalda Trumpa.
Przez dwie kolejne noce w tym tygodniu rady szkolne w Schenectady i Albany zmierzyły się z tym, co się stanie, jeśli wsparcie państwa dla szkół zostanie obcięte o 20 procent. To jest to, co jest przed nami, chyba że rząd federalny zapewnia więcej pomocy dla państwa i samorządów lokalnych ciężko dotkniętych przez pandemię spowodowaną załamaniem dochodów – co prezydent zdecydowanie wykluczył.
Dwa miejskie okręgi projektują cięcia w sumie ponad 50 milionów dolarów, co zmusiłoby do ponad 400 redukcji zatrudnienia w szkołach Schenectady i 222 w Albany. Wpływ na szkoły w Albany, powiedział kurator Kaweeda Adams, byłby „druzgocący”. Reporterka Times Union Rachel Silberstein widziała członków rady szkolnej „płaczących, ponieważ wiedzieli, że dzieci będą cierpieć”, napisała w tweecie.
Każdy okręg szkolny w kraju stoi w obliczu cięć, ale żniwo będzie najcięższe w biedniejszych okręgach miejskich i wiejskich – obszarach zawsze osłabionych przez system polityczny, który jest bardziej egalitarny w zasadzie niż w praktyce, niezależnie od retoryki o sprawiedliwości rasowej, którą możesz usłyszeć w tych dniach.
Trump nazwał apel o 1 bilion dolarów pomocy dla stanów i samorządów „pieniędzmi ratunkowymi”. Jaki rodzaj ratunku proponuje dla dzieci, których szkoły nie będą już oferować programów artystycznych i gotowości do pracy? Jest mało prawdopodobne, że uratuje je, odwracając bilionowy bailout bogatych przez jego prawo podatkowe z 2017 roku, które pozostawiło Amerykanów z klasy robotniczej płacących wyższą stawkę podatkową niż miliarderzy.
Aby było jasne, to nie wina Donalda Trumpa, że nasz kraj został oblężony przez nowy koronawirus. To jest globalny kryzys. Ale Trump najpierw nazwał go „hoax”, potem powiedział, że „jak cud, to zniknie”, a następnie przez miesiące unikał odpowiedzialności, aby stawić czoła temu odważnie, jakby jego kręgosłup nabawił się ostróg kostnych. Tak więc mamy więcej przypadków COVID-19 niż jakikolwiek inny kraj – w rzeczywistości więcej niż cała Unia Europejska plus Wielka Brytania. W bogatym kraju o niskiej gęstości zaludnienia i silnej sieci opieki zdrowotnej nie musiało być tak źle. Tak, to wina Trumpa.
Tak złe jak COVID-19 jest, nasze długoterminowe perspektywy są bardziej zagrożone ze względu na zmiany klimatyczne – kolejny „hoax”, według Trumpa. Bill Gates, który przekazał miliardy dolarów na globalne potrzeby zdrowotne, zauważył niedawno, że w ciągu zaledwie 40 lat zmiana klimatu prawdopodobnie będzie tak toksyczna, jak koronawirus jest teraz, a do 2100 roku może być pięć razy bardziej śmiertelna. Mimo to prezydent stale ogranicza ochronę środowiska w tym kraju i rezygnuje z udziału Stanów Zjednoczonych w międzynarodowych wysiłkach na rzecz klimatu. Te decyzje zabiją niektóre z naszych wnuków.
Nasi tradycyjni sojusznicy są wyraźnie przerażeni abdykacją Ameryki z przywództwa, gdy Chiny wkraczają w pustkę, a Rosja naciska na kolejną kadencję Trumpa. Ponieważ nasz przywódca naśladuje taktykę i retorykę najgorszych autokratów świata – atakując wolność słowa i ignorując łamanie praw człowieka – nasza globalna pozycja moralna nigdy nie była niższa.
Może to wszystko jest po prostu tym, co dzieje się w miarę dojrzewania społeczeństw. Cywilizacje nie trwają wiecznie. Luke Kemp, badacz z Uniwersytetu Cambridge, obliczył, że średnia długość życia cywilizacji wynosi 336 lat. Jeśli liczyć niepodległość Ameryki w 1776 roku jako założenie naszej, statystycznie rzecz biorąc, zostało nam około dziewięciu dekad; jeśli zaczniemy od osady Jamestown w 1607 roku, nasz upadek jest już spóźniony.
Kemp, który kieruje nadzwyczajnie nazwanym Centrum Badań nad Ryzykiem Egzystencjalnym, przytacza kluczowe wskaźniki, które, jak pokazuje historia, mierzą zagrożenie cywilizacji: zmiany klimatyczne, degradację środowiska, nierówności i złożoność, wraz z zewnętrznymi wstrząsami (wojny, głód i plagi) oraz zwykłym pechowcem (jak wybuch wulkanu).
„Wielkie cywilizacje nie są mordowane”, napisał Kemp w zeszłym roku. „Zamiast tego, same odbierają sobie życie”. I dodał: „Ich autodestrukcja jest zazwyczaj wspomagana.”
Na pewno jest jeszcze czas dla Ameryki. Ale trudno uciec od obawy, że jeśli nie jesteśmy jeszcze w zapaści, to w najlepszym razie znajdujemy się w punkcie zwrotnym, w którym stawką jest nasze przetrwanie jako społeczeństwa.