Poniżej przedstawiono zredagowany fragment książki, The 5-Hour School Week: An Inspirational Guide to Leaving the Classroom to Embrace Learning in a Way You Never Imagined, autorstwa Kaleeny i Aarona Amuchastegui.
Co jest nie tak ze szkołą? Dlaczego zawsze wydaje się tak oszałamiająco nieefektywna? Tak oszałamiająca strata czasu i zasobów? Bez względu na to, jak dobrzy są nauczyciele, jak oddany personel, czy jak dobrze skonstruowany program nauczania, główny nurt edukacji po prostu nie może dobrze funkcjonować w dzisiejszych czasach. Nawet dla przedmiotów akademickich, które są przeznaczone do nauczania, tradycyjna szkoła zawsze będzie brakować.
Patrząc na nasz obecny system edukacji, ważne jest, aby zrozumieć, dlaczego i jak szkoła rzeczywiście powstała. Musimy wyobrazić sobie znacznie inny czas w historii. Przed zorganizowaną, klasową szkołą, dzieci spędzały całe dnie na polu lub pracując w fabrykach razem z rodzicami. Wraz z wprowadzeniem prawa pracy dla dzieci we wczesnych latach 1900, sale lekcyjne stały się najpopularniejszym miejscem spędzania czasu przez dzieci, a program nauczania został opracowany tak, by produkować najlepszych pracowników fabryk. Szkoła została zbudowana na fundamencie „cookie-cutter”, ponieważ rząd dosłownie chciał produkować robotów typu pracowników dla epoki przemysłowej.
Czasy się zmieniły. Miejsca pracy w fabrykach są nieliczne, a miejsca pracy wymagające innowacji i zdolności adaptacyjnych są miejscami pracy dzisiaj. Nasz świat ewoluował, ale szkoły nadal tkwią w starym systemie, przeznaczonym dla społeczeństwa, które już dawno jest za nami. Zmiany, które wprowadzili, przyczyniły się do problemów naszego systemu edukacji, a nie pomogły wprowadzić więcej innowacji i kreatywności.
Zacznijmy od wielkości klasy.
Większość szkół publicznych może mieć do trzydziestu dwóch dzieci w klasie, z jednym nauczycielem na pełny etat i jednym pomocnikiem na pół etatu. Pomijając chaos, jaki ten tłum naturalnie wytwarza, nauczyciele są zmuszeni do nauczania najwolniejszego ucznia w klasie. Oznacza to, że każde dziecko, które jest szybsze, każde, które już nauczyło się materiału – lub każde, które ma inny styl uczenia się – będzie opóźnione. Nauczyciele bardzo chcieliby poświęcać indywidualną uwagę, ale po prostu nie mają takiej możliwości. To jest po prostu niemożliwe.
Kiedy Aaron nauczył Maddie dzielenia długiego w ciągu kilku godzin, mógł to zrobić, ponieważ uczył ją jeden na jeden. Widział dokładnie, co rozumie, a czego nie, i mógł natychmiast reagować na jej pytania. Oznaczało to, że Maddie została uratowana przed zmarnowaniem dosłownie dziesiątek godzin w klasie na ten jeden temat.
Nie ma wątpliwości, że nauczyciele chcieliby uczyć w tempie najszybszych uczniów, ale oczywiście, to by zostawić większość uczniów w lurch. Każdego dnia, wolniejsze dzieci spadają coraz bardziej w tyle, spędzają dodatkowe godziny na pracy domowej, lub muszą iść do szkoły letniej.
Wynik? Aż do najbardziej zaawansowanych poziomów szkoły średniej, dosłownie każdy uczeń musi poruszać się w tempie najwolniejszych dzieci i musi dostosować się do jednego stylu nauczania. Dzieci mają też różne mocne strony, więc dziecko, które może być na czele klasy w matematyce, może być wolniejsze w nauce angielskiego. W rezultacie, w niektórych momentach czekają na innych, podczas gdy w innych zatrzymują klasę. Nawet w mniejszej klasie, składającej się z dziesięciu lub piętnastu uczniów, problem ten prowadzi do nieszczęścia i nudy.
Nic dziwnego, że dzieci się zniechęcają. Nic dziwnego, że czują, że ich czas jest marnowany. Nic dziwnego, że klasy mają problemy z dyscypliną.
Innymi słowy, nawet na poziomie teoretycznym, system został źle zaprojektowany. Nawet najlepsi nauczyciele (a wielu nie jest aż tak świetnych) zostali ustawieni tak, by ponieść porażkę. Czy twoje dziecko jest najlepszy w klasie lub czy są one najwolniejsze, nie są one obsługiwane dobrze.
W 4-godzinnym tygodniu pracy, Tim Ferriss pozuje, że najbardziej efektywna praca występuje, gdy jedna osoba koncentruje się na problemie, wszystko przez siebie. Więcej osób w biurze? To prowadzi do większej ilości rozproszeń. Więcej zamieszania. Mniejsza efficiency.
Ten sam pomysł odnosi się do nauki. Mniej osób zawsze działa lepiej. Najbardziej efektywne metody nauczania obejmują jednego nauczyciela i jednego ucznia – po tym szybko pojawiają się nieefektywności. W rzeczywistości, jeśli możesz to zrobić, samouczenie działa najlepiej ze wszystkich.
W Stanach Zjednoczonych, przeciętne dziecko spędza pięćdziesiąt godzin tygodniowo pomiędzy dojazdem do szkoły, siedzeniem w klasie i odrabianiem lekcji po szkole.
To jest po prostu szalone. Podczas gdy istnieją zawody, które wymagają tego rodzaju czasochłonnej pracy, a nawet te, które nie płacą nadgodzin za poświęcenie, to tempo ustawia je na niezdrowe środowisko pracy. Wejdą w dorosłość myśląc, że te nadmierne oczekiwania są normalne i akceptowalne. Nigdy, w żadnej z naszych prac, czy Aaron lub ja kiedykolwiek pracował cały dzień w biurze, a następnie wrócić do domu i pracował dodatkowy jeden do trzech godzin każdej nocy bez płacenia nadgodzin (choć przedsiębiorczość jest inna historia). Mam nadzieję, że ani ty.
Na średnio, dzieci robią więcej niż trzy godziny pracy domowej każdej nocy przez czas osiągają liceum. To jest na szczycie całego dnia zadań, testów i wykładów, które są wymagane, aby mieć w klasie.
To tempo jest ustawienie ich do niezdrowego środowiska pracy i stawia je w linii do nadmiernych i niezdrowych wyborów i oczekiwań. Czy wszyscy nie chcemy lepiej dla naszych dzieci?
Jak doszliśmy do tego, że nakładamy takie oczekiwania na siedmiolatka? Jak śmiemy mówić małemu dziecku: „Właśnie spędziłeś osiem lub więcej godzin, dojeżdżając do szkoły i siedząc w klasie – ale zgadnij, co? To nie wystarczyło, aby nauczyć się materiału. Teraz musisz spędzić jeszcze dwie godziny pracując w domu.”
Jako matka szkolna, to oczekiwanie sprawiło, że byłem wręcz wściekły. Każdego wieczoru, kiedy moje dziewczyny wyciągnął plecaki wypchane pracą domową, czułem się tak pokonany. Wciąż myślałam sobie: „Miałaś je przez prawie osiem godzin; jak to nie wystarczy? Kiedy będę miała je tylko dla siebie? Kiedy będziemy mogli cieszyć się sobą nawzajem?
Bez wątpienia coraz większa ilość pracy domowej wynika z podstawowego problemu, jakim jest nauka w klasie. Kiedy w klasie jest dużo dzieci, przerwy są ciągłe i nawet uczenie się w wolnym tempie kończy się niepowodzeniem. Co kilka minut ktoś podnosi rękę, by zadać pytanie lub skorzystać z toalety, albo jakieś dziecko robi sobie żart. Potem jest lunch i przerwa i papierkowej roboty i szalone wyzwanie trafienia siedem przedmiotów dziennie.
Zgłaszałem się na ochotnika w wielu klasach i wiem, że dzień w szkole oznacza początek i koniec, początek i koniec. Nauczyciele rozpraszają się i schodzą na boczne tory, a potem wszyscy tracą dziesięć minut za każdym razem, gdy nauczyciel mówi: „Dobra, dzieci, odłóżcie swoje książki do matematyki. Idziemy na badania społeczne.”
W tym środowisku praca domowa staje się jedynym sposobem na nauczenie się czegokolwiek. Dlaczego praca domowa… działa? Ponieważ dzieci siadają bez rozpraszaczy na określony czas i uczą się. Poruszają się we własnym tempie, angażują się osobiście w materiał i nie mają do czynienia ze wszystkimi nieefektywnościami wykładu.Praca domowa działa, ponieważ jest to sposób, w jaki ludzie zawsze uczyli się najlepiej.
Jakie jest oczywiste rozwiązanie? Wyeliminować klasę i jak najlepiej wykorzystać ten skoncentrowany, indywidualny czas.
W tej książce nazywamy to skoncentrowane rozwiązanie 5-godzinnym tygodniem szkolnym.
Dając rodzicom to, co najgorsze w ich dzieciach
Mali ludzie nie są stworzeni do siedzenia przy biurkach przez wiele godzin. Fizycznie i psychicznie po prostu nie są do tego zdolni – i oczywiście nawet dorośli uważają, że taki tryb życia jest nie do zniesienia. Nikt nie chce ustawiać się w linii prostej, gdy ktoś dmucha w gwizdek, podnosić rękę za każdym razem, gdy chce się odezwać, czy dostawać kwitek z pozwoleniem na skorzystanie z toalety.
Po siedmiu lub więcej godzinach spędzonych w „szkolnym pudełku”, niektóre dzieci naturalnie wybuchają. Przez cały dzień trzymały się razem, a teraz muszą rozładować napięcie tam, gdzie nie zostaną ukarane: W samochodzie. Na swoim rodzeństwie. Na rodzicach. Jeśli obserwujesz, możesz po prostu zobaczyć te dzieci combust.
Małe dzieci mogą po prostu rozpadać się z wyczerpania. Ich umysły nie mogą przetworzyć wszystkiego, co zostało na nich wciśnięte lub co wydarzyło się na placu zabaw. Więc, kiedy wracają do domu, po prostu się wyłączają. To znaczy, jeśli wracają do domu. Zazwyczaj dzieci mają więcej do zrobienia po szkole: piłka nożna, pianino, karate – lub wszystkie trzy. Może, tylko może, zaraz po ich extracurriculars mogą combust lub wyłączyć.
Bottom line? Szkolni rodzice zazwyczaj doświadczają najgorszego od swoich dzieci. Dostają to, co najgorsze. Nie mogą nawet prawidłowo funkcjonować jako rodzice, ponieważ nie mogą rozmawiać ze swoimi dziećmi, gdy są one w tych zmniejszonych states.
Ranki są cranky razy. Posiłki to czas pośpiechu. Czas rodzinny – prawdziwy czas razem tworząc wspomnienia i ciesząc się sobą nawzajem – jest prawie nieistniejący, a nasze marzenie o podróży musi być wciśnięte w krótkie weekendowe godziny lub skradzione z zaprogramowanych działań i pracy domowej.
Co gorsza, rodzice często znajdują się egzekutorami dla szkoły własnych zasad i terminów. We wstępie powiedziałam, że czuję, iż staję się sierżantem musztry, pracując dla prywatnej szkoły moich dziewczynek. To również głęboko zakłóca relacje rodzic-dziecko.
Gdy szanse ułożone przeciwko dzieciom, to nic dziwnego, że tak wielu rozwija poważne problemy później w życiu. Uzależnienie od narkotyków i alkoholu, depresja i liczba samobójstw stale rosną.2 Dlaczego? Dzieci wypalają się, zanim skończą szkołę średnią. W rzeczywistości, dzieci, które odniosły sukces, często wypalają się jako pierwsze. Podobnie jak Maddie, są one popychane i naciskane zarówno przez nauczycieli, jak i rodziców. Osoby osiągające wysokie wyniki w nauce często sięgają po dopalacze, aby móc się dłużej skoncentrować i uzyskać lepszy wynik GPA – często kończą połowę pierwszego roku studiów, zanim jeszcze ukończą szkołę średnią.
Dzieci po prostu nie radzą sobie z życiem, jakie stworzyło im społeczeństwo. Są załamane, wyczerpane, pod presją systemu. Są uzależnione, przygnębione, zniechęcone i pozbawione pewności siebie, żadnej z nich nie chciałem dla moich dzieci.
Inne dzieci stają się całkowicie znudzone powtarzalnymi programami nauczania w klasie i niekończącymi się godzinami w pudełku. Trudno mi uwierzyć, że dzieci chcą i muszą uczyć się historii wojny secesyjnej w piątej klasie. Potem znowu w szóstej klasie. Potem znowu w ósmej. Potem znowu w dziesiątej. Potem znowu… cóż, bez wątpienia pamiętacie nudę, nawet jeśli nie pamiętacie Gettysburga.
Sztuczne życie społeczne szkoły
Zanim zaczęliśmy 5-godzinny tydzień w szkole, byłam pewna, że najlepszym i jedynym sposobem, w jaki dzieci uczą się zdrowych umiejętności socjalizacji, jest środowisko szkolne. Jedną z moich największych obaw było to, że jeśli będę wychowywać je w domu, staną się odizolowane i dziwne. Kiedy poznałam prawdziwe rodziny homeschoolingowe i przeczytałam literaturę, zmieniłam zdanie. Stopniowo uświadamiałam sobie, że tradycyjne szkoły nie tylko nie są jedynym sposobem, by dzieci rozwijały swoje umiejętności społeczne, ale nie są nawet zdrowym środowiskiem do rozwijania tej ważnej umiejętności. Dlaczego? Ponieważ szkoły są tak zupełnie niepodobne do prawdziwego świata.
Aaron i ja pochodzimy z tego samego małego miasteczka w Oregonie i chodziliśmy od przedszkola i zerówki przez szkołę średnią z tym samym zestawem dzieci. Kiedy wyruszyliśmy na studia, był to dla nas szok. Żadne z nas nie wiedziało, jak zacząć rozmowę z ludźmi, których nie znaliśmy. „W życiu towarzyskim na studiach poniosłem sromotną porażkę” – mówi Aaron – „bo choć byłem popularny w liceum, na studiach byłem nikim i nie wiedziałem, jak zacząć jako niski człowiek na słupie totemowym. Po prostu nie miałem pewności siebie, aby przejść przez pokój i zacząć rozmawiać z nieznajomym.”
W dodatku, szkoła znacznie ogranicza zdolność do przemyślanego wyboru swoich przyjaźni. Umieszcza się cię w klasie z trzydziestoma dziećmi i mówi się ci: „To są twoi przyjaciele, będziesz się z nimi wszystkim dzielił i dogadywał. Bez względu na wszystko.” Kiedy jeszcze coś takiego zdarzy się w twoim życiu? Czy to jest nawet zdrowe?
Aaron i ja jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami powiedzenia, „Jesteśmy sumą pięciu osób, którymi się otaczamy i spędzamy z nimi najwięcej czasu.” Każdy z nas ma około pięciu super wpływowych ludzi w naszym życiu i ważne jest dla nas, aby być niewiarygodnie wybrednym co do tego, kim oni są. Kiedy ktoś mówi ci: „Musisz być przyjacielem każdej osoby w tym pokoju”, ten priorytet ulega rozmyciu – i z pewnością nie odzwierciedla prawdziwego życia. W prawdziwym życiu spotkasz ludzi, z którymi się nie dogadasz, a nawet nie zgodzisz – ludzi, którzy żyją w zupełnie inny sposób niż ty. Możemy być mili i mieć maniery z każdym, kogo spotkamy, ale to nie równa się prawdziwej przyjaźni.
Szkoła nie uczy ważnej umiejętności rozróżniania zdrowych przyjaźni i jak dokonywać wyborów, kto będzie tworzył twoje plemię. Szkoła jest również w stanie dostarczyć tylko ograniczoną populację dzieci, z których większość pochodzi z podobnych środowisk i wychowania – lub z nieco niepokojącego życia domowego – co sprawia, że świat, w którym żyją nasze dzieci, jest niezwykle mały i selektywny.
Oddzielenie wiekowe jest wręcz dziwne
Jedną z najbardziej dziwacznych instytucji społecznych szkoły jest ścisłe oddzielenie według wieku. Pięciolatki trzymają się tylko z pięciolatkami, dziesięciolatki z dziesięciolatkami, i tak dalej. Jedynymi dorosłymi, których dzieci spotykają w szkole, są nauczyciele, z którymi mają bardzo specyficzne i ograniczone relacje. Jak pięciolatek ma się nauczyć, jak być dziesięciolatkiem, jeśli nie dopuszcza się go do spotkań towarzyskich z dziesięciolatkami? To nie jest łatwe. Jak jakiekolwiek dziecko uczy się o różnych sposobach bycia dorosłym lub jak rozmawiać z jakimkolwiek dorosłym, jeśli spotyka się tylko z tą bardzo specyficzną rasą, zwaną „nauczycielem”?
Teraz, gdy uczymy się w domu, widzę, że codziennie mój przedszkolak uczy się tak wiele od mojego pierwszoklasisty i widzę, że mój pierwszoklasista uczy się tak wiele od mojego czwartoklasisty. To naturalne, że młodsze dzieci uczą się od starszych dzieci – ale szkoła aktywnie zapobiega temu zjawisku.
To zdrowe i naturalne, że starsze dzieci uczą młodsze dzieci. W procesie bycia nauczycielem dla innych dzieci, uczą się one więcej o sobie, uczą się więcej o swoich przedmiotach i uczą się współczucia. To wspaniałe uczucie opanować coś tak dobrze, że można nauczyć tego kogoś innego.
I czy to nie symuluje świata, w którym żyjemy? Wiek nie definiuje sukcesu czy możliwości po opuszczeniu szkoły. Nauczyciel może pojawić się w każdym wieku i w każdej dziedzinie życia; uczeń powinien być gotowy uczyć się od każdego.
Czy Twoje dzieci mogą rozmawiać z każdym?
Podczas naszych podróży i „szkół światowych” moje dzieci naturalnie napotkały wszystkie rodzaje dorosłych – od kasjerów w supermarkecie po policjantów – i stają się wygodne w rozmowie z dosłownie każdym.
W swojej pracy Aaron zatrudnia wielu ludzi, z których wielu jest świeżo upieczonymi absolwentami szkół wyższych. Raz po raz jest zdumiony, jak ci młodzi dorośli przychodzą na rozmowy kwalifikacyjne, nie potrafiąc prowadzić rozmowy. Mówi, że po prostu nie potrafią spojrzeć mu w oczy i opowiedzieć o swoim życiu lub doświadczeniach: patrzą w dół, albo patrzą w telefon, albo po prostu recytują swój życiorys. Zastanawia się nad tym, że te dzieci mają wyższe wykształcenie – jak to jest, że nie są w stanie porozmawiać z inną dorosłą osobą?
W czym tkwi problem? Przez całe życie te dzieciaki żyły w „szkolnym pudełku” i po prostu nie wiedzą, jak funkcjonować w prawdziwym świecie. Nie miały prawie żadnego doświadczenia w prowadzeniu rozmowy, która nie była kierowana przez nauczyciela. Nie byli zachęcani do posiadania oryginalnych myśli lub dzielenia się interesującymi faktami na swój temat. Zazwyczaj w połowie dwudziestego roku życia zdają sobie sprawę, jak kluczowe są te umiejętności dla znalezienia pracy i stają się sfrustrowani, że posiadanie dyplomu wyższej uczelni nie gwarantuje już kariery. Do tego czasu może być już za późno.
Real-World Skills
Oczywiście, szkoła nie tylko nie „socjalizuje” dzieci do prawdziwego świata. Nie uczy ich również podstawowych umiejętności życiowych. Nikt nie powinien osiągnąć dorosłości nie wiedząc jak zrobić jajecznicę, otworzyć konto w banku, zrobić pranie, użyć karty kredytowej, odpalić samochód, czy przeczytać mapę metra. Jest taki stary dowcip, który mówi: „Teraz, gdy nadszedł sezon podatkowy, cieszę się, że nauczyłem się twierdzenia pitagorejskiego”. Możesz śmiać się teraz, ale kiedy miałeś dwadzieścia dwa lata, może ten żart nie był tak zabawny.
Aaron i ja nie możemy uwierzyć w liczbę młodych ludzi, których spotykamy, a którzy nie rozumieją, skąd pochodzą pieniądze, które ich rodzice wykorzystują do opłacenia czesnego w college’u, lub którzy kończą studia z kredytami studenckimi, nie zdając sobie sprawy, że będą musieli je spłacić.
Prawdziwa edukacja powinna uczyć umiejętności życiowych, a nie tylko akademickich. Pomimo okazjonalnych i opcjonalnych zajęć z „zarządzania finansami”, szkoły zazwyczaj celowo przymykają oko na prawdziwe potrzeby swoich uczniów.
Niedawno Aaron zatrudnił trzydziestodwuletniego mężczyznę z wyższym wykształceniem, wysoko wykwalifikowanego jako inżynier budownictwa. Kiedy HR zapytał tego człowieka o konto bankowe, na które mogliby bezpośrednio wpłacić jego czek, odpowiedział: „Nie mam konta bankowego. Po prostu zaniosę go do punktu przyjmowania czeków”. Jak ten skądinąd wykształcony człowiek mógł osiągnąć trzydzieści dwa lata bez konta bankowego? Po części należy za to winić szkoły. Nigdy nie uważały za ważne, aby nauczyć go, jak zarządzać swoimi pieniędzmi i nigdy nie wyjaśniły, w jaki sposób ta firma zajmująca się realizacją czeków zabiera procent od pieniędzy, na które tak ciężko pracuje. Przedłużeniem tego problemu jest wybitna populacja młodych dorosłych z kartami kredytowymi i zerowym zrozumieniem, czym są stopy procentowe!
Creating Their Own Victories
W szkole dzieci są odpowiedzialne za uczenie się swoich lekcji, ale nie mają wolności ani władzy, by powiedzieć, jak będą się uczyć. Mówi się im, że jest tylko jeden sposób na znalezienie rozwiązania, podczas gdy w rzeczywistości może być pięć sposobów na dojście do odpowiedzi.
Ważne jest, aby dzieci wiedziały, że mają coś do wniesienia i że ich wkład jest ważny. Powinny być w stanie powiedzieć, co im chodzi po głowie i zadawać pytania bez obawy, że zostaną skarcone przez innych uczniów lub nauczycieli. Zachęcanie do uczenia się z pasją powinno być celem, a nie przygotowywanie się do zdania obowiązkowego, wymuszonego przez rząd testu.
„Alternatywne szkolnictwo”
To wykracza poza zakres tej książki, aby mówić o szerokiej gamie szkół alternatywnych dostępnych obecnie dla rodziców – takich jak Acton, Waldorf, Montessori, Play Mountain Place, i wielu innych.
Te programy często poprawiają model szkoły i oferują większą niezależność i mniej stresujące środowiska. Często starają się tworzyć projekty, które naśladują świat rzeczywisty – takie jak tworzenie dochodowego biznesplanu i udział w targach kariery w Acton Academy.
Dużą częścią budowania naszego własnego 5-godzinnego tygodnia szkolnego było wybieranie tych części modeli pracy, które najbardziej mi się podobają. Ważne jest, aby naprawdę ocenić, co działa i co chcielibyśmy, aby było inaczej. Zanim zabrałam dziewczynki ze szkoły, rozmawiałam o mojej wewnętrznej walce o szkołę z przyjaciółką. Powiedziała: „Nie jestem zainteresowana wychowaniem absolwenta Harvardu. Interesuje mnie wychowanie dobrej, miłej, szanującej Boga istoty ludzkiej”. Nigdy więcej nie patrzyłam na program nauczania tak samo!
Jaki jest twój cel dla edukacji twojego dziecka? Jeśli jest nim dostanie się na Harvard, to świetnie! Czy wiesz, że Harvard akceptuje dzieci uczące się w domu? Nigdy nie ma tylko jednej drogi, więc zachęcam Cię do zbadania, czy jesteś na właściwej ścieżce dla siebie i swoich dzieci.
Rządowe „pułapki edukacji domowej”
Kiedy zrezygnowaliśmy z tradycyjnej szkoły, wiedzieliśmy, że chcemy osobiście kierować praktyczną, rzeczywistą nauką naszych dzieci. Jak wielu początkujących homeschoolerów, byliśmy najpierw zagubieni w tym, jak zorganizować ich edukację akademicką. Baliśmy się też, że naruszymy prawo. Więc krótko przyjrzeliśmy się quasi-rządowym programom, takim jak szkoły internetowe K12.
Widzieliśmy w telewizji reklamy K12 i pomyśleliśmy: „Hej, fajnie, oto program, który załatwi wszystko za nas”. Programy takie jak K12 są akredytowane przez państwo i twierdzą, że oferują „spersonalizowane doświadczenie edukacyjne.”
W niektórych stanach, programy te nie tylko są wolne od czesnego, ale nawet oferują stypendia dla rodziców, którzy przyjmują rolę „trenera nauczania”. Bardzo szybko jednak przekonaliśmy się, że K12 (szczególnie w Kalifornii) był zorganizowany dokładnie tak, jak szkoła – z nauczycielami online, ocenianiem i ciężkim monitorowaniem przez państwo. Dzieci musiałyby podłączać się do Internetu i siedzieć przy biurkach przez sześć godzin dziennie, tak jak w klasie. Tak jak w szkole, musiałyby „nadążać za klasą”. W innych stanach, takich jak Floryda, program K12 pozwala na większą swobodę w odniesieniu do harmonogramu i może nie wymagać taktowania czasu biurka. Systemy takie jak ten są lepiej wyposażone do pracy z naszym systemem.
Widzieliśmy, że gdybyśmy zapisali się do takiego programu, bylibyśmy wpadając w nowy rodzaj szkolnictwa pułapkę, a nie homeschooling w ogóle. Nie moglibyśmy podróżować tak, jak byśmy chcieli, i nie mielibyśmy czasu na wszystkie kreatywne projekty, które chcielibyśmy robić z naszymi dziećmi.
Real Homeschool Options
Zamiast tego zaczęliśmy badać wiele innych opcji edukacyjnych dostępnych we współczesnym świecie: od darmowych stron internetowych do zwiedzania wystaw edukacyjnych, aż po nasze własne instynkty przedsiębiorcy. Odkryliśmy, że w naszym stanie, podobnie jak we wszystkich stanach w Stanach Zjednoczonych, możemy legalnie prowadzić edukację domową po prostu wypełniając odpowiednie papiery.
W skrócie, zdaliśmy sobie sprawę, że nie musimy zlecać nikomu edukacji naszych dzieci. Zobaczyliśmy, że możemy uciec od systemu – całkowicie. Jasne, że wystarczająco, w ciągu zaledwie kilku dni od rzucenia szkoły, byliśmy szczęśliwi realizując naszą własną ścieżkę.
Gdzie zacząć
„Jak mam nawet zacząć?” Dostaję to pytanie kilka razy w miesiącu. Sama myśl o tym może być niewiarygodnie przytłaczająca, ale obiecuję, że bez względu na to, w jakim stanie mieszkasz lub jakiej wielkości jest twoja społeczność, jest kilka opcji dostępnych dla ciebie.
Po wielu badaniach nad zaletami i wadami bardziej zorganizowanych programów, takich jak państwowy K12, złożyliśmy wymagane dokumenty, aby stać się naszą własną „prywatną szkołą”, co oznacza, że nie jesteśmy związani z żadnym programem. Używając tej wspaniałej wyszukiwarki Google, łatwo znaleźliśmy nasze wymagania stanowe i wypełniliśmy papiery, bezboleśnie i szybko.
Oto kilka sposobów, dzięki którym upewniliśmy się, że jesteśmy połączeni z naszą społecznością i włączyliśmy kilka innych alternatywnych opcji szkolnych.
Społeczność. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy społeczności przyjaciół i rodziców, którzy żyli podobnym edukacyjnym stylem życia. Zaczęłam sprawdzać w google takie terminy jak „społeczności domowe”, „lokalne spółdzielnie szkolne” i „alternatywna edukacja w mojej okolicy”. W naszej okolicy mamy szczęście mieć społeczność Free to Learn, która skupia się na edukacji poprzez zabawę. Moje dziewczynki chodzą tam raz lub dwa razy w tygodniu i uwielbiają to. Oferuje mi również społeczność rodziców i wystarczająco dużo wsparcia, aby pomóc mi nie dopuścić do wypalenia. Zachęcam Cię do sprawdzenia wszystkich opcji w Twojej okolicy.
Szkoły czarterowe. Wiele szkół czarterowych oferuje program nauczania domowego. Często zapewniają one stypendium finansowe, aby pomóc w zaopatrzeniu i zajęciach pozalekcyjnych, jak również zapewniają wsparcie naukowe i emocjonalne dla wszelkich wyzwań, które mogą się pojawić. W zależności od organizacji, mogą mieć bardzo konserwatywny zestaw zasad w odniesieniu do obecności i pracy zakończonej, lub może być bardziej lax.
Szkoły alternatywne. Widzimy coraz więcej z tych fenomenalnych wyborów pop up, jak również. Szkoły alternatywne oferują szeroką gamę programów nauczania i metod edukacyjnych, które zazwyczaj koncentrują się na pasji lub zasadzie. Na przykład, Acton Academy skupia się na umiejętnościach przedsiębiorczych, na nauce, która przekształca pasję w umiejętności życiowe. Szkoły te różnią się w zależności od miasta, ale zachęcam cię, abyś miał oczy szeroko otwarte. Tego typu szkoły są na fali wznoszącej. Wiele z nich jest naprawdę imponujących i stanowią świetną alternatywę, ale mogą być również używane w połączeniu z życiem domowym.
Tutaj jest tylko kilka, aby dać Ci kilka pomysłów:
- Acton Academy: oparta na przedsiębiorczości
- Szkoły Przyrodnicze: skupiają się na połączeniu z naturą
- Montessori: nauka przez ręce i zabawa
- Waldorf: podobna do Montessori, z większym naciskiem na wyobraźnię
- Szkoły Magnesowe: wolna szkoła, która skupia się na głównym przedmiocie technicznym
- Country Day Schools: przygotowanie do college’u
- Zielone Szkoły: zrównoważone-życie tematyczne
Najważniejszą częścią jest wiedza o tym, co najlepiej pasuje do Twojego stylu życia i co będzie działać najlepiej dla Ciebie i Twoich dzieci. Gorąco zachęcam rodziców do poświęcenia czasu na badania i stworzenie listy kilku opcji, które mogą być dobrym wyborem. Odwiedź szkoły, a jeśli jedna z nich jest odpowiednia dla twojej rodziny, rozważ jej wypróbowanie.
CoOps and Resource Centers. Niektóre z tych opcji mogą być założone przez rodziców i prowadzone przez nich spółdzielnie. W tych grupach, rodzice na zmianę prowadzą zajęcia z różnych przedmiotów, zarówno akademickich jak i pozaszkolnych. Możesz również znaleźć prywatną alternatywę, taką jak ta, do której chodzą moje dziewczynki. Kościoły i domy kultury są często świetnymi źródłami, a wiele z nich ma już założone własne grupy homeschool.
Szukanie pomocy i porady. Na początku korzystałam z mediów społecznościowych, aby znaleźć więcej informacji. Pytałam moich przyjaciół zajmujących się edukacją domową, jak oni i ich inni przyjaciele sprawili, że opcje te sprawdziły się w ich rodzinach. Przeczytałam przyzwoitą ilość literatury i podzielę się z tobą tą listą źródeł w całej książce.
Podczas gdy 5-godzinny tydzień szkoły skupia się na edukacji w domu i w drodze, myślę, że równie ważne jest uznanie, po raz kolejny, że to po prostu nie działa dla niektórych rodzin. To nie znaczy, że musisz siedzieć z założonymi rękami i być niezadowolonym z edukacji swojego dziecka. Istnieje tak wiele alternatywnych opcji szkolnych!
Przede wszystkim – i będę powtarzać to wielokrotnie – ta książka jest o wyborach do edukacji naszych dzieci! Po prostu nie wierzę, że jeden rozmiar pasuje do wszystkich.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Otwórz Google i zacznij szukać, jakie masz możliwości wyboru! I czytaj dalej – myślę, że możemy pomóc trochę bardziej. W następnym rozdziale wyjaśnimy dokładnie, jak działa 5-godzinny tydzień szkolny, jak włączyliśmy go do naszego własnego życia i dlaczego to działa.
Po więcej informacji na temat tego, jak zapewnić swoim dzieciom najlepszą możliwą edukację, sprawdź The 5-Hour School Week: Inspirujący przewodnik do opuszczenia klasy, aby objąć naukę w sposób, którego nigdy sobie nie wyobrażałeś, autorstwa Kaleeny i Aarona Amuchastegui.