What Are My Loved Ones Experiencing in the Present Heaven?

By Randy Alcorn June 3, 2020

A reader wrote, „I just finished the book Heaven. Poznając Jezusa, uznałem ją za inspirującą i dobrze udokumentowaną. Byłem rozczarowany, że nie wspomniano w niej więcej na temat bezpośredniego nieba, tego tuż po tym, jak opuścimy tę ziemię. Właśnie straciłam bliską osobę i chciałabym uzyskać więcej informacji i jasności na temat tego, czego ona doświadcza. Przeczytałem trzy książki o Niebie, czytałem wiele o Nowej Ziemi, ale niewiele o tym, co dzieje się po mojej śmierci.”

Mimo, że moja książka Niebo koncentruje się na Nowej Ziemi, wiecznym Niebie, kilka rozdziałów traktuje o obecnym Niebie. Kiedy chrześcijanin umiera, wchodzi w to, co teologowie nazywają „stanem pośrednim”, okresem przejściowym pomiędzy życiem na ziemi a przyszłym zmartwychwstaniem do życia na Nowej Ziemi. Zazwyczaj, kiedy mówimy o „niebie”, mamy na myśli miejsce, do którego chrześcijanie trafiają po śmierci. Kiedy mówimy naszym dzieciom: „Babcia jest teraz w niebie”, odnosimy się do tego, co ja wolę nazywać obecnym niebem (słowo pośrednie czasami wprowadza ludzi w błąd).

Książki o niebie często nie rozróżniają pomiędzy stanem pośrednim i wiecznym, używając jednego słowa – niebo – jako uniwersalnego. Jest to jednak ważne rozróżnienie. Obecne niebo jest tymczasowym schronieniem, miejscem oczekiwania (zachwycającym!) na powrót Chrystusa i nasze cielesne zmartwychwstanie. Wieczne niebo, Nowa Ziemia, jest naszym prawdziwym domem, miejscem, gdzie będziemy żyć na zawsze z naszym Panem i ze sobą nawzajem. Wielkie odkupieńcze obietnice Boga znajdą swoje ostateczne spełnienie na Nowej Ziemi, a nie w obecnym niebie. Dzieci Boże są przeznaczone do życia jako zmartwychwstałe istoty na zmartwychwstałej ziemi.

Choć obecne niebo nie jest naszym ostatecznym przeznaczeniem, jest to wspaniałe miejsce i zrozumiałe jest, że ci, których bliscy umarli w Chrystusie, zastanawiają się, jak wygląda tam ich życie. Na podstawie nauczania biblijnego wiemy kilka rzeczy: obecne niebo jest miejscem realnym (i być może fizycznym). Ci, którzy kochają Jezusa i ufają Mu w kwestii swojego zbawienia, będą tam z Nim, razem ze wszystkimi, którzy umarli w Chrystusie. Będziemy przebudzeni i świadomi. A ponieważ będziemy z Jezusem, jest to „o wiele lepsze” niż nasza obecna egzystencja.

Teraźniejsze niebo jest prawdziwym miejscem

Niebo jest zwykle niewidoczne dla tych, którzy żyją na ziemi. Dla tych, którzy mają problem z zaakceptowaniem rzeczywistości niewidzialnego królestwa, rozważ perspektywę naukowców, którzy wyznają teorię strun. Naukowcy z Yale, Princeton i Stanford, między innymi, postulują istnienie dziesięciu nieobserwowalnych wymiarów i prawdopodobnie nieskończonej liczby niedostrzegalnych wszechświatów. Jeśli to jest to, w co wierzą niektórzy naukowcy, to dlaczego ktoś miałby czuć się niepewnie wierząc w jeden nieobserwowalny wymiar, królestwo zawierające anioły, Niebo i Piekło? Biblia uczy, że czasami ludzie mogą zajrzeć do Nieba. Kiedy Szczepan był kamienowany z powodu wiary w Chrystusa, spojrzał w niebo: „Szczepan pełen Ducha Świętego spojrzał w niebo i ujrzał chwałę Bożą oraz Jezusa stojącego po prawicy Boga. 'Patrzcie – rzekł – widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga'” (Dz 7,55-56). Pismo Święte nie mówi nam, że Szczepan śnił o tym, ale że rzeczywiście to widział.

Wayne Grudem wskazuje, że Szczepan „nie widział jedynie symboli stanu istnienia. To raczej jego oczy zostały otwarte, aby zobaczyć duchowy wymiar rzeczywistości, który Bóg ukrył przed nami w obecnym wieku, wymiar, który mimo wszystko naprawdę istnieje w naszym wszechświecie czasoprzestrzennym i w którym Jezus żyje teraz w swoim fizycznym zmartwychwstałym ciele, oczekując nawet teraz na czas, kiedy powróci na ziemię.”

Zgadzam się z Grudemem, że obecne Niebo jest wszechświatem czasoprzestrzennym. Może on mieć rację, że jest ono częścią naszego własnego wszechświata, albo może znajdować się w innym wszechświecie. Może to być wszechświat obok, który jest normalnie ukryty, ale czasami otwierany. W ka „dym razie nie sądzę, „e Bóg dał Szczepanowi wizję po to, aby Niebo stało się fizyczne. Raczej pozwolił Szczepanowi zobaczyć obecne niebo, które było (i jest) fizyczne.

Prorok Elizeusz poprosił Boga, aby dał jego słudze Gehaziemu wgląd w sferę niewidzialną. Modlił się: „’Panie, otwórz jego oczy, aby mógł widzieć’. Wtedy Pan otworzył oczy sługi, a on spojrzał i zobaczył wzgórza pełne koni i wozów ognistych wokół Elizeusza” (2 Krl 6,17). Dzieje Apostolskie 7 i 2 Krl 6 są relacjami narracyjnymi, o charakterze historycznym, a nie literaturą apokaliptyczną czy paraboliczną. Tekst jest jasny, że Szczepan i Gehazi widzieli prawdziwe rzeczy.

Teraźniejsze niebo może być fizycznym miejscem

Jeżeli spojrzymy na Pismo Święte, zobaczymy znaczące dowody na to, że obecne niebo ma fizyczne właściwości. Powiedziano nam, że w niebie znajdują się zwoje, starsi mają twarze, męczennicy noszą ubrania, a nawet ludzie z gałązkami palmowymi w rękach. W obecnym niebie są instrumenty muzyczne, konie wjeżdżające i wyjeżdżające z nieba oraz orzeł latający nad głową w niebie.

Wielu komentatorów odrzuca możliwość, że którykolwiek z tych fragmentów Objawienia powinien być traktowany dosłownie, powołując się na to, że Księga Objawienia jest literaturą apokaliptyczną, która znana jest ze swoich przenośni. Ale Księga Hebrajczyków nie jest apokaliptyczna, jest epistolarna. Mojżeszowi powiedziano, gdy budował ziemski Przybytek: „Upewnij się, że uczynisz wszystko według wzoru, który ci pokazałem tu na górze”. Jeśli to, co zostało zbudowane według wzoru, było fizyczne, czy może to sugerować, że oryginał był również fizyczny? Księga Hebrajczyków zdaje się mówić, że powinniśmy postrzegać ziemię jako sferę pochodną, a niebo jako sferę źródłową.

W przeciwieństwie do Boga i aniołów, którzy w istocie są duchami (J 4,24; Hbr 1,14), istoty ludzkie są z natury zarówno duchowe, jak i fizyczne. Bóg nie stworzył Adama jako ducha i nie umieścił go w ciele. Raczej najpierw stworzył ciało, a następnie tchnął w nie ducha. Nigdy nie było momentu, w którym istota ludzka istniała bez ciała. Nie jesteśmy w istocie duchami, które zamieszkują ciała; jesteśmy w istocie tak samo fizyczni, jak i duchowi. Nie możemy być w pełni ludźmi bez ducha i ciała.

Biorąc pod uwagę spójne fizyczne opisy pośredniego nieba i tych, którzy tam mieszkają, wydaje się możliwe – choć jest to z pewnością dyskusyjne – że pomiędzy naszym ziemskim życiem a naszym cielesnym zmartwychwstaniem Bóg może udzielić nam jakiejś tymczasowej formy fizycznej, która pozwoli nam funkcjonować jako istoty ludzkie, gdy będziemy w tym nienaturalnym stanie „między ciałami”, oczekując na nasze cielesne zmartwychwstanie. Jeśli tak, to tłumaczyłoby to powtarzające się przedstawienia ludzi przebywających obecnie w niebie, zajmujących fizyczną przestrzeń, noszących ubrania i korony, niosących gałęzie i posiadających części ciała (na przykład palec Łazarza w Ewangelii Łukasza 16:24).

Podstawowym artykułem wiary chrześcijańskiej jest to, że zmartwychwstały Chrystus mieszka teraz w niebie. Powiedziano nam, że Jego zmartwychwstałe na ziemi ciało było fizyczne i że ten sam, fizyczny Jezus wstąpił do nieba, skąd pewnego dnia powróci na ziemię. Wydaje się więc bezsporne, że w obecnym niebie znajduje się co najmniej jedno fizyczne ciało. Jeśli ciało Chrystusa w pośrednim niebie ma właściwości fizyczne, to zrozumiałe jest, że inni w niebie również mogą mieć formy fizyczne, nawet jeśli są one tylko tymczasowe.

Aby uniknąć nieporozumień, muszę podkreślić pewien krytyczny punkt doktrynalny. Zgodnie z Pismem Świętym, nie otrzymujemy ciał zmartwychwstałych natychmiast po śmierci. Zmartwychwstanie nie dokonuje się pojedynczo. Jeśli mamy pośrednie formy w pośrednim niebie, to nie będą one naszymi prawdziwymi ciałami, które pozostawiamy po śmierci.

Jeśli więc otrzymamy materialne formy po śmierci (a sugeruję taką możliwość jedynie z powodu wielu fragmentów Pisma Świętego przedstawiających fizyczne formy w obecnym niebie), to będą one tymczasowymi naczyniami. Jakiekolwiek rozumienie ludzi posiadających fizyczne formy bezpośrednio po śmierci, które prowadziłoby nas do wniosku, że przyszłe zmartwychwstanie już się wydarzyło lub jest niepotrzebne, jest zdecydowanie błędne!

Będziemy razem z Chrystusem i tymi, którzy Go kochają

Jak bolesna jest śmierć i jak słuszne jest jej opłakiwanie (Jezus to zrobił), my na tej umierającej Ziemi możemy również radować się z powodu naszych bliskich, którzy są w obecności Chrystusa. Kiedy umierają, ci pokryci krwią Chrystusa doświadczają radości z obecności Chrystusa w miejscu tak wspaniałym, że Chrystus nazwał je rajem.

Jak mówi nam apostoł Paweł, chociaż naturalnie smucimy się po stracie bliskich, nie mamy „smucić się jak reszta ludzi, którzy nie mają nadziei” (1 Tesaloniczan 4:13). Nasze rozstanie nie jest końcem naszej relacji, a jedynie jej przerwaniem. Nie „straciliśmy” ich, ponieważ wiemy, gdzie są. A pewnego dnia, jak nam powiedziano, we wspaniałym zjednoczeniu, oni i my „będziemy z Panem na zawsze. Dlatego zachęcajcie się wzajemnie tymi słowami” (1 Tesaloniczan 4:17-18).

Piotr mówi nam: „Otrzymacie obfite przyjęcie w wiecznym królestwie Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa” (2 Piotra 1:11). Bóg jest głównym witającym, bez wątpienia. Wszystkie oczy zwrócone są na Jezusa, Kosmiczne Centrum, Źródło wszelkiego szczęścia. Ale czy nie miałoby sensu, aby drugorzędnymi witaczami byli ludzie Boga, ci, którzy dotknęli naszego życia i których my dotknęliśmy? Czy nie byłoby to wspaniałe przyjęcie powitalne? Jezus powiedział: „Radują się aniołowie Boży z jednego grzesznika, który się nawraca” (Ewangelia wg św. Łukasza 15:10). Aniołowie prawdopodobnie też się cieszą, ale ci, którzy żyją w obecności aniołów, o których mówi Jezus, to prawdopodobnie lud Boży, odkupieni ludzie, z których niektórzy znali, kochali i modlili się o nawrócenie tych grzeszników, a teraz widzą odpowiedź na swoje modlitwy. Czy tacy ludzie nie byliby naturalną częścią komitetu powitalnego, kiedy wejdziemy do nieba?

Wyobrażam sobie chwalebne zjazdy i niesamowite wprowadzenia, rozmowy i opowiadania na bankietach i podczas spacerów, opadające szczęki i śmiech długi i mocny, śmiech Jezusa najbardziej zaraźliwy.

Kiedy wejdę do nieba, czekam na uścisk mojej drogiej matki, którą doprowadziłem do Chrystusa, kiedy byłem początkującym wierzącym w szkole średniej. Wtedy wyobrażam sobie mamę, z tym szerokim uśmiechem na twarzy, prezentującą mi mojego szóstego wnuka. W 2013 roku moja córka Angie poroniła. To był bardzo bolesny czas dla naszej rodziny, ale to jeszcze jeden powód, dla którego z niecierpliwością czekam na Niebo. Kiedy to się stanie, będę patrzył na Jezusa, kiwając głową w podziękowaniu Temu, który ma ręce pokryte bliznami po gwoździach, i nie pozwolę odejść ani mojemu wnukowi, ani mojej matce.

Ci w obecnym niebie są przebudzeni i żywi

To, że otrzymamy „obfite przyjęcie”, wymaga, abyśmy w chwili śmierci byli przebudzeni i świadomi. Chrystus przedstawił Łazarza i bogacza jako świadomych w niebie i piekle zaraz po ich śmierci (Łk 16:22-31). Jezus powiedział umierającemu łotrowi na krzyżu: „Dziś będziesz ze mną w raju” (Łk 23:43). Apostoł Paweł powiedział, że umrzeć to być z Chrystusem (Flp 1:23), a być nieobecnym w ciele to być obecnym z Panem (2 Kor 5:8). Po śmierci męczennicy są przedstawieni w niebie, wołając do Boga o zaprowadzenie sprawiedliwości na ziemi (Ap 6,9-11).

Przekazy te wyraźnie nauczają, że nie ma czegoś takiego jak „sen duszy” lub długi okres nieświadomości pomiędzy życiem na ziemi a życiem w niebie. Wyrażenie „zasnął” (w 1 Liście do Tesaloniczan 4:13 i podobnych fragmentach) jest eufemizmem na określenie śmierci, opisującym zewnętrzny wygląd ciała. Odejście ducha z ciała kończy naszą egzystencję na ziemi. Fizyczna część nas „śpi” aż do zmartwychwstania, podczas gdy duchowa część nas przenosi się do świadomej egzystencji w niebie (Daniela 12:2-3; 2 Koryntian 5:8).

Każda wzmianka w Objawieniu o istotach ludzkich rozmawiających i oddających cześć w niebie przed zmartwychwstaniem umarłych pokazuje, że nasze duchowe istoty są świadome, a nie śpiące, po śmierci. (Prawie każdy, kto wierzy w sen duszy, wierzy, że dusze są odłączone w chwili śmierci; nie jest jasne, jak odłączone istoty mogłyby spać, ponieważ sen wiąże się z ciałem fizycznym.)

Jako obudzone i świadome istoty, ci w niebie mogą swobodnie zadawać Bogu pytania (Objawienie 6:9-11), co oznacza, że mają audiencję u Boga. Oznacza to również, że mogą się uczyć i uczą się. Nie zadawaliby pytań, gdyby znali już odpowiedzi. W niebie ludzie pragną zrozumienia i dążą do niego. W obecnym Niebie istnieje również czas. Ludzie są świadomi upływu czasu i z niecierpliwością oczekują nadchodzącego dnia sądu Pańskiego. Bóg odpowiada, że męczennicy muszą „jeszcze trochę odpocząć”. Oczekiwanie wymaga upływu czasu. Nie widzę powodu, by sądzić, że realia tego fragmentu odnoszą się tylko do jednej grupy męczenników i do nikogo innego w niebie. Powinniśmy założyć, że to, co jest prawdą o nich, jest również prawdą o naszych bliskich, którzy już tam są, i będzie prawdą o nas, kiedy umrzemy.

Życie w obecności Chrystusa jest o wiele lepsze

Paweł mówi: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk…. Pragnę odejść i być z Chrystusem, co jest o wiele lepsze” (List do Filipian 1:21, 23). Życie w niebie, do którego idziemy po śmierci, gdzie będziemy mieszkać przed naszym cielesnym zmartwychwstaniem, jest „o wiele lepsze” niż życie tutaj, na ziemi, pod klątwą, z dala od bezpośredniej obecności Boga.

Paul mówił z doświadczenia. Na wiele lat przed napisaniem tych słów (2 Kor 12,1-6) został rzeczywiście wzięty do nieba. Wiedział z pierwszej ręki, co czekało go w raju. Nie spekulował, kiedy nazywał to zyskiem. Być w samej obecności Jezusa, cieszyć się cudami Jego istoty, być z ludem Bożym i nie podlegać już grzechowi i cierpieniu? „O wiele lepiej” to niedomówienie!

Król Dawid napisał: „W twojej obecności jest pełnia radości; po twojej prawicy są rozkosze na wieki” (Psalm 16:11, NKJV). W obecności Boga nie ma nic poza radością. Ci, którzy żyją w obecności Chrystusa, znajdują wielkie szczęście w oddawaniu czci Bogu i życiu jako sprawiedliwe istoty w bogatej społeczności w bezgrzesznym środowisku. A ponieważ Bóg nieustannie działa na ziemi, święci obserwujący Go z nieba mają za co Go chwalić, w tym za to, że Bóg przyciąga do siebie ludzi na ziemi (Łukasza 15:7, 10).

Nasi bliscy przebywający obecnie w niebie żyją w miejscu, gdzie radość jest powietrzem, którym oddychają, i nic, co widzą na ziemi, nie może zmniejszyć ich radości. Ich radość nie zależy od niewiedzy, ale od perspektywy, zaczerpniętej z Chrystusa, w którego obecności żyją. Jeśli podążasz za Jezusem, bez wątpienia twoi bliscy tam się cieszą. Wielka chmura świadków z Listu do Hebrajczyków 12 jest teraz na trybunach w niebie i obserwuje cię na tym samym boisku, na którym oni kiedyś biegali. Z niecierpliwością czekają, aż Jezus powie do ciebie „Dobrze się stało” i być może pochwali cię za twoją służbę dla Jezusa!

Ale ci, którzy są w obecnym niebie, również oczekują powrotu Chrystusa, cielesnego zmartwychwstania, sądu ostatecznego i stworzenia Nowej Ziemi z ruin starej. Tylko wtedy i tylko tam, w wiecznym niebie, w domu, który Jezus dla nas przygotowuje, wszelkie zło, cierpienie i smutek zostaną zmyte ręką Boga. Tylko wtedy i tylko tam doświadczymy pełni radości zamierzonej przez Boga i nabytej dla nas przez Chrystusa, którego na zawsze będziemy wychwalać!

Zobacz również mój artykuł Czy możemy lub powinniśmy rozmawiać z bliskimi w niebie? oraz moją książkę Niebo.

Photo by Kumiko SHIMIZU on Unsplash

Randy Alcorn (@randyalcorn) jest autorem pięćdziesięciu kilku książek oraz założycielem i dyrektorem Eternal Perspective Ministries.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.