W czwartek opublikowaliśmy historię Diane Munday, która miała aborcję przed zmianą prawa – 50 lat temu – która uczyniła ją legalną w Wielkiej Brytanii.

W odpowiedzi na jej historię wiele kobiet przysłało e-maile z własnymi doświadczeniami aborcji w ciągu ostatniego półwiecza i więcej. Oto wybór.

Miałam 20 lat, kiedy w 1982 roku dokonałam aborcji. Mój chłopak był czarny i moi rodzice nie zaakceptowaliby tego. Już opuściłam dom w wieku 18 lat i mieszkałam z nim bez ich wiedzy, kiedy zaszłam w ciążę. Ignorowałam to przez dłuższy czas, a kiedy w końcu poszłam do kliniki szpitalnej, aby porozmawiać o aborcji, odesłali mnie i powiedzieli, że jestem wystarczająco dorosła, aby urodzić dziecko. Nie wiedziałam, co robić, dopóki nie skontaktowałam się z Pregnancy Advisory Service, który skontaktował mnie z organizacją charytatywną, która zapłaciła za przeprowadzenie aborcji prywatnie. W tym czasie byłam w około 18 tygodniu ciąży i mieściłam się w ramach czasowych dozwolonej aborcji. Myślę, że podjęłam decyzję, ponieważ panicznie bałam się konsekwencji i czułam, że nie poradzę sobie z wychowywaniem dziecka. Czasami żałuję swojej decyzji, ponieważ nigdy więcej nie zaszłam w ciążę, ale jest to coś, z czym żyję. Jackie

Był rok 1996 i mieszkałam w Ameryce Południowej. Miałam 16 lat, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Mój ojciec zmarł rok wcześniej, a moja rodzina składająca się z sześciorga rodzeństwa i matki borykała się z ubóstwem. Zdarzało się, że kolację jedliśmy o 22:00, po tym jak mama przynosiła do domu pieniądze, które zarobiła sprzątając domy. Moje starsze siostry obiecały, że będą mnie wspierać, jeśli zdecyduję się na aborcję, podobnie jak moja mama. Ostateczna decyzja należała do mnie. Ojciec mojego chłopaka przyszedł do mojej mamy następnego dnia z pieniędzmi na aborcję w zaułku. Wydawało się to prawie logiczne. A potem moja mama znikąd odmówiła przyjęcia pieniędzy i postanowiła nie pozwolić mi na aborcję. I prawda jest taka: Ulżyło mi. Potrzebowałam kogoś, kto uwierzyłby, że mogę zatrzymać dziecko. Potrzebowałam pretekstu, żeby to zrobić. Dopiero gdy moja mama stanęła w obronie mojej ciąży, poczułam, że mam prawo powiedzieć: „Chcę mieć to dziecko”. W grudniu zeszłego roku stał się 20-letnim inteligentnym i troskliwym chłopcem. Moje życie jako nastoletniej matki było ciężkie. Ale było ciężkie nawet zanim on pojawił się w moim życiu. Maria, Londyn

Mam teraz 38 lat, jestem siostrą pediatrą na oddziale intensywnej terapii. Miałam dwie aborcje w wieku 17 i 18 lat, obie z tym samym partnerem, a związek zakończył się po drugiej aborcji. Teraz mam trzyletnią córkę, której pragnęłam od kilku lat – wraz z mężem trzykrotnie próbowaliśmy zapłodnienia in vitro i jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nigdy nie żałowałam aborcji, nawet w późniejszych latach, kiedy niepłodność odgrywała dużą rolę w moim życiu. Wciąż mam poczucie winy, że moją karą były dwie nieudane próby zapłodnienia in vitro. Ale wiem, że 21 lat temu podjęłam właściwą decyzję. Od czasu do czasu myślę o tym, ile mieliby lat, i czasami są w moich myślach. Laura, Birmingham

W 2015 r. zostałam umówiona na aborcję, po tym jak wywierano na mnie presję i miałam już bardzo małe dziecko. Odwołałam aborcję na dzień przed terminem i szczerze mówiąc, nie zmieniłabym teraz niczego. Moje dziecko, które miało zostać poddane aborcji, jest szczęśliwe i zdrowe. Miałam wtedy poważne problemy ze zdrowiem psychicznym, a aborcja znacznie by je pogorszyła. Moje cudowne dziecko ma teraz roczek i wkrótce zostanie starszym bratem. Sophie, Birmingham

Miałam dwie aborcje. Obie były dla mnie smutnym doświadczeniem, ale zawsze będę bronić swojego prawa do bezpiecznego przerwania ciąży i w żaden sposób nie czuję się winna, choć żal pozostaje we mnie. Drugie przerwanie ciąży dotyczyło bardzo upragnionej dziewczynki, u której stwierdzono zespół Edwardsa (opisany jako „nie nadający się do życia”). Po długim, głębokim namyśle podjęłam decyzję, że lepiej dla niej będzie zakończyć jej życie, gdy była jeszcze malutka, niż urodzić się martwa lub umrzeć kilka dni po urodzeniu. Było to dla mnie bolesne, ale jestem pewna, że było to dla niej najlepsze rozwiązanie, najbardziej humanitarne, chroniące ją przed przyszłym bólem. Niektórzy ludzie mogą uznać to za szokujące – ale to nie ich sprawa. Moja prababcia zmarła w wyniku nielegalnej aborcji w 1901 roku. Mój dziadek został sierotą w wieku 18 miesięcy. Bezpieczna aborcja powinna być wyborem i prawem kobiety. Sue

Ja zostałam zmuszona do aborcji przez mojego ówczesnego chłopaka. Był agresywny i kontrolujący, a po aborcji dowiedziałam się, że był żonaty. Z czasem mam mieszane uczucia, czasami czuję ulgę, że dokonałam aborcji, ale najczęściej czuję się winna. Miałam już jedno dziecko z innym partnerem, a doświadczenie aborcji pozostawiło mnie z poczuciem, że nie będę miała więcej dzieci. Udało mi się jednak mieć kolejne dziecko z moim obecnym mężem i poczucie winy było okropne. Bardzo kocham moje dzieci i nienawidziłam siebie za przerwanie ciąży. Niedawno poroniłam i poczucie winy powróciło. Myślałam, że moje poronienie to karma za moją aborcję. Nie mogę zmienić przeszłości i muszę żyć z moją decyzją. To była strasznie trudna decyzja i nie należy jej podejmować lekkomyślnie. O aborcji powiedziałam tylko mojej mamie i mężowi, ponieważ piętno jest okropne. Louise, Staffordshire

Jestem obecnie w ciąży z naszym czwartym dzieckiem, nieplanowanej. Byłam dwukrotnie umówiona na aborcję, ale nie mogłam tego zrobić – byłoby okropne, gdyby moje dzieci dowiedziały się, że usunęłam ciążę ich młodszego rodzeństwa. Jednak nie wicie gniazda i nie jestem szczególnie podekscytowana tym dzieckiem. Mój mąż był bardzo zdenerwowany z tego powodu i naprawdę chciał, żebym usunęła ciążę. Wierzę jednak (my?), że za rok lub dwa kurz opadnie i przyzwyczaimy się do większej rodziny. Uważam, że to bardzo ważne, aby kobiety miały otwarty dostęp do usług aborcyjnych. Martwi mnie jednak, że aborcja stała się normalna dla mężczyzn, którzy postrzegają ją jako antykoncepcję awaryjną, podczas gdy dla kobiet jest to wciąż temat tabu. Nigdy nie powiedziałabym nikomu, że mogę zarezerwować się na aborcję, ale statystycznie rzecz biorąc, muszę znać wiele kobiet, które usunęły ciążę i nie mówią o tym. Jeśli z tego skorzystasz, proszę, opublikuj to anonimowo. Anonimowy

Prawie miałam aborcję w 1981 roku. Byłam niezamężna i to była nieplanowana ciąża. Lekarz, którego widziałam w szpitalu, nie był zbyt uprzejmy i w odpowiedzi usłyszałam, że nie poddam się aborcji. Moja córka urodziła się w styczniu 1982 roku. Nie żałuję, że ją urodziłam i jestem bardzo dumna z kobiety, którą się stała, ale żałuję, że zaszłam w ciążę, ponieważ byłam zbyt młoda i zbyt niespokojna, by mieć dziecko w tym czasie. Odkryłam, że to mnie obwiniano za ciążę, a mojego partnera nie. W tamtych czasach nadal istniała stygmatyzacja niezamężnych matek i czułam się dość samotna. Siostra z oddziału, kiedy miałam cesarskie cięcie, była wyjątkowo niemiła, a ja nie byłam wtedy tak twarda jak teraz i nie broniłam się. Bardzo mocno wierzę w prawo kobiety do wyboru oraz w lepszą edukację seksualną i dostęp do kontroli urodzeń dla wszystkich dziewcząt i kobiet. Beth, Cambridge

Zaszłam w ciążę w wieku 24 lat i początkowo byłam zachwycona, mimo że mój partner był niestabilny psychicznie i znęcał się nade mną zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Związek się rozpadł i odeszłam, ale ze względu na ciążę wróciłam, aby spróbować jeszcze raz. Wkrótce stało się jasne, że nic się nie poprawi i z wielkim żalem zdecydowałam się na aborcję. Dorastałam w rodzinie z dwojgiem rodziców i czułam, że dziecko potrzebuje zarówno matki, jak i ojca, aby się nim opiekować. Nie miałam też środków na wychowanie dziecka w maleńkim domu mojej matki. Byłam gotowa zakończyć własne życie, aby uciec od tej sytuacji i poinformowałam o tym lekarzy. Podczas gdy moja matka dotrzymywała mi towarzystwa w szpitalu, gdy dokonywano przerwania ciąży – niestety późno, bo w około 20 tygodniu – podzieliła się ze mną informacją, że sama dokonała późnej aborcji na początku lat 40-tych, zanim ona i mój ojciec mogli się pobrać. To sprawiło, że była bardzo chora i naprawdę nie lubiła niczego, co miało związek z porodem. Moje doświadczenie z 1980 roku, choć przerażające i smutne, było o wiele mniej traumatyczne i nie wpłynęło na moje zdrowie. Dzięki bardziej miłosiernej kulturze mogłam później cieszyć się z narodzin trójki zdrowych dzieci w stabilnym i kochającym się małżeństwie. Clare

Czuję, że zgoda dwóch lekarzy jest ważnym zabezpieczeniem, aby kobiety i dziewczęta nie były zmuszane do przerwania ciąży wbrew ich woli… tak jak ja byłam, kiedy moi rodzice zmusili mnie do aborcji, gdy miałam 16 lat. Niestety w moim przypadku zasada ta nie była przestrzegana – nigdy nie widziałam nikogo, kto przedstawiałby się jako lekarz i nigdy nie byłam widziana sama. Jestem zdecydowaną zwolenniczką wyboru, mimo że mi go odebrano; jestem niezmiernie wdzięczna, że mamy taką wolność. H, Taunton

Miałam aborcję, kiedy miałam 19 lat, w 1997 roku. Kiedy przybyłam do kliniki, na zewnątrz byli protestujący. Jestem żoną mężczyzny, który sprawił, że zaszłam w ciążę, a teraz mamy dwójkę pięknych dzieci. Byliśmy razem zaledwie od trzech miesięcy, kiedy zaszłam w ciążę i stosowaliśmy środki antykoncepcyjne. Nie żałuję decyzji, którą podjęliśmy, ponieważ nie sądzę, że udałoby nam się to jako małżeństwu. Byliśmy o wiele za młodzi i nie znaliśmy się wystarczająco dobrze. Skończyłabym jako kolejna samotna matka. Dziewiętnaście lat później jesteśmy bardzo szczęśliwi. Toni, Stafford

Miałam aborcję. Miałam 18 lat, rok 1961, było to nielegalne. Mojemu mężowi (byliśmy świeżo po ślubie) udało się znaleźć aborcjonistę przez przyjaciela. To była robota ze strzykawką i wodą z dettolu, byłam świadoma i przytomna przez cały czas. Nie zadziałało od razu i aborcjonistka odesłała mnie do domu, bojąc się, że zostanie zlokalizowana i znaleziona. Aborcja nastąpiła kilka godzin później, krwawo i okropnie. Byłam w ponad czwartym miesiącu ciąży, ponieważ wcześniej nie mogliśmy znaleźć pomocy. Później nie miałam żadnych złych skutków medycznych i nigdy nie wątpiłam w to, co zrobiliśmy. Mój mąż (obecnie były) nigdy nie doszedł do siebie po tym, co zobaczył tamtego dnia i po tym, jak musiał pozbyć się płodu. Oczywiście aborcja nigdy nie jest „dobra”, ale często jest konieczna. Sue, Fleet

Miałam 21 lat, gdy po raz pierwszy zaszłam w ciążę. Byłam z moim chłopakiem zaledwie od kilku miesięcy i brakowało mi ośmiu miesięcy do zakończenia egzaminów końcowych na uniwersytecie. Od razu wiedziałam, co muszę zrobić i przy wsparciu mojego (wyraźnie przerażonego) chłopaka poddałam się aborcji medycznej kilka tygodni później w miejscowym szpitalu. Powiedziałam o tym kilku przyjaciołom, a następnego dnia powiedziałam o tym mojej matce, która nie była tak przychylna, jak się spodziewałam. Niestety, dwa lata później sytuacja się powtórzyła – nadal byłam z tym samym chłopakiem, pracowaliśmy na niskopłatnych posadach, ale nie było mowy o tym, byśmy mogli zająć się dzieckiem. Tym razem poprosiłam o aborcję chirurgiczną. I tym razem powiedziałam tylko jednej bliskiej przyjaciółce. Dziesięć lat później nadal jesteśmy razem, mamy teraz dobre kariery i własny dom. Mamy też rocznego syna, który jest światłem naszego życia. Absolutnie niczego nie żałuję. E, Cardiff

Dokonałam aborcji trzy tygodnie przed rozpoczęciem studiów i jednocześnie żałuję i nie żałuję tej decyzji. Czasami trudno jest mi myśleć o tym, jak wyglądałoby teraz moje czteroletnie dziecko. Emocjonalnie nie byłam gotowa na dziecko. Finansowo nie byłam przygotowana na dziecko. Samolubnie, nie byłam gotowa na dziecko. Miałam 20 lat i całe życie przed sobą. Tak, dziecko pokrzyżowałoby moje plany zawodowe, ale na pierwszym planie mojej decyzji był fakt, że w ogóle miałam takie myśli; gdybym miała dziecko, patrzyłabym na nie każdego dnia i myślała o tym, ile mnie to kosztowało – a żadne niewinne dziecko na to nie zasługuje. Na dodatek nie mogłam sprowadzić dziecka na ten świat, nie wiedząc, jak będę je karmić, ubierać, kochać i pielęgnować. Dorastałam z sześciorgiem rodzeństwa i samotną mamą, która starała się jak mogła, ale nam się nie udawało. Patrzyłam na życie moich przyjaciół i czułam do nich urazę. Nie chciałam tego dla mojego dziecka. Myślę o tym, jak daleko zaszłam w ciągu tych czterech lat i jak wiele wniosłam do społeczeństwa; to są rzeczy, których nie osiągnęłabym, gdyby moja decyzja poszła w inną stronę. Wyrosłam na osobę, o której nigdy nie myślałam, że jest w stanie to zrobić, ponieważ ta decyzja była najtrudniejszą, jaką kiedykolwiek będę musiała podjąć i wpłynęła na mnie w sposób, o którym nigdy nie myślałam, że jest możliwy. Postawiłam sobie za cel zapewnienie pozytywnego wyniku – przekierowałam emocje na osiąganie wielkich rzeczy. Będę miała dzieci, kiedy będę na to gotowa, emocjonalnie i finansowo, ale co najważniejsze, kiedy będę mogła zapewnić im najlepszy możliwy start w życiu. Anonimowy

Miałam aborcję około pięć lat temu, kiedy miałam 26 lat. Byłam w czwartym lub piątym tygodniu ciąży, a decyzja została podjęta między moim partnerem i mną w oparciu o fakt, że nie czuliśmy się gotowi na dziecko. Mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu, mieliśmy niewielkie oszczędności i pracowaliśmy na pełen etat, aby opłacić rachunki. Opieka nad dzieckiem jest bardzo droga i żadne z naszych rodziców nie byłoby w stanie pomóc w opiece nad dzieckiem, podczas gdy my bylibyśmy w pracy. Nie byliśmy też małżeństwem i wiele dla mnie znaczyło, że albo się zaręczyliśmy, albo pobraliśmy, zanim zaszłam w ciążę. Patrząc wstecz, myślę, że teraz tego żałujemy. Wielu naszych przyjaciół ma dzieci, a ja nie jestem w stanie zajść w ciążę”. Felicity, Uckfield

Jestem w wieku 20 lat, miałam dwie aborcje i historie nie mogłyby być bardziej różne. Pierwsza ciąża była spowodowana tym, że mój lekarz przepisał mi antybiotyki, ale nie zauważył, że brałam pigułki. Lek ten zatrzymuje działanie pigułki, jeśli zażywa się je razem i – ostatecznie – zaszłam w ciążę. O tym błędzie dowiedziałam się dopiero później, a winą obarczono mnie ze strony ojca i mojej rodziny. Od momentu zrobienia testu wiedziałam, że nie urodzę dziecka, albo dokonam aborcji, albo się zabiję. Nie da się wytłumaczyć innym ludziom pewności tej myśli. Druga aborcja była z moim obecnym partnerem i w pełni planowaliśmy mieć dziecko. Moja rodzina jest zorientowana na karierę i naciskała na mnie, abym dokonała aborcji. W tym tygodniu zaczęłam właśnie nową pracę i czułam, że zostanę zwolniona, co jeszcze bardziej rozczarowałoby moich rodziców. Zdecydowałam się na usunięcie ciąży. Powiedziałam sobie, że czas nie był odpowiedni. Ta aborcja ciąży na moim umyśle i przeszłam terapię. Najdziwniejszą rzeczą w aborcji jest świadomość, że jesteś teraz znienawidzona przez wielu ludzi, którzy cię nie znają. Nie możesz brać udziału w debatach, bo ludzie mówią, że chcesz tylko poczuć się lepiej z powodu wyboru, którego dokonałaś. To, co pamiętam najbardziej wyraźnie z aborcji, to fakt, że kiedy byłam poddawana zabiegowi, wciąż i wciąż dziękowałam lekarzom prowadzącym, prawie do łez. Pęczniejąc z wdzięczności, że taka opcja była dla mnie, że ci lekarze i pielęgniarki mi pomagali. I jeszcze to, że poczekalnia była pełna kobiet z dziećmi, które po prostu nie mogły sobie pozwolić na więcej. Wcale nie jest to stereotypowy widok młodych, głupich dziewczyn uprawiających przygodny seks. Kayleigh, Plymouth

Jestem całkowicie przeciwna aborcji z dwóch powodów: 1) religia i 2) gdyby była ona powszechnie dostępna 50 lat temu, prawdopodobnie nie pisałabym tej notki! Jednak to tylko ja, nie mogę osądzać innych. OK, możecie powiedzieć… ale byłam osobistym wychowawcą w Sixth Form College i oczywiście niektórzy z moich podopiecznych chcieli dowiedzieć się czegoś o seksie… a kiedy rozmawiałam z tymi młodymi kobietami, które zaszły w ciążę, powiedziałam im: „To jest TWOJA decyzja i cokolwiek zdecydujesz, będzie to właściwy wybór. Będą chwile, kiedy będziesz żałować tego, co postanowiłaś zrobić, ale odłóż je na bok, twój wybór jest właściwy, ponieważ go dokonałaś.” Cokolwiek postanowili, wspierałam ich, zachęcałam, pomagałam im… i nigdy nie mówiłam im, w co sama wierzę, bo to byłoby niestosowne. Megan, Cheshire

Dołącz do rozmowy – znajdź nas na Facebooku, Instagramie, Snapchacie i Twitterze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.