Mt. McKinley oświetlająca ziemię, grizzlies chrupiące na jagodach tundry, a zorza polarna sprawiająca, że jej obecność jest znana… Moja ostatnia wycieczka po Alasce uświetniła mnie tymi wszystkimi cudami, ponieważ zaryzykowałem wizytę pod koniec sezonu. Plus, zapłaciłem mniej niż w lecie, popularnym czasie „północnego słońca”.
Z powodu swojej ogólnej zimowej zamieszkiwalności, Alaska ma bardzo krótki sezon turystyczny, trwający tylko od połowy maja do połowy września. Większość turystów przyjeżdża w miesiącach letnich, które zazwyczaj mają najcieplejszą pogodę i prawie 24 godziny światła dziennego. Jednak sezon jesienny, trwający od połowy sierpnia do połowy września, może być jeszcze bardziej satysfakcjonujący. Oprócz zmniejszających się tłumów turystów, Alaska doświadczyła indiańskiego lata z długimi słonecznymi dniami (około 14 godzin), popołudniami w okolicach 70-tki i bez deszczu. Plus, czyste niebo pozwoliło mi na doskonałe widoki na szczyt Mt. McKinley, co zdarza się tylko około 20 procent czasu.
Ale co ważniejsze, z lub bez doskonałej pogody, jesień przynosi naturalne wydarzenia, których lato nigdy nie widzi. Byłem świadkiem złotego listowia osiki na jej szczycie, kontrastującego z kwitnącą trawą ognistą i inną czerwonawą roślinnością górską. Dzikie jagody dojrzały do zbioru i przyciągnęły mnóstwo ssaków, które nabierały kilogramów przed zimą. A ponieważ północne zwierzęta, takie jak karibu, migrowały do łagodniejszych szerokości geograficznych, obserwacje dzikich zwierząt były obfite. Przede wszystkim, najlepszą korzyścią dla mnie była możliwość wpatrywania się w zorzę polarną (northern lights) z okna mojej kabiny, coś, co letni podróżnicy muszą przegapić, ponieważ nie jest wystarczająco ciemno.