Wywiad z Geraldem McRaneyem przeprowadzony przez Cheta Coopera
Poprzez telewizję, Gerald McRaney był stałym – i mile widzianym – gościem w domach w całej Ameryce przez ostatnie 18 lat. Przez osiem lat występował w roli nieposkromionego, ale dającego się lubić prywatnego detektywa Ricka Simona w serialu „Simon i Simon”. Następnie McRaney stał się ulubionym żołnierzem piechoty morskiej w „Major Dad”, a ostatnio wcielił się w postać Russella Greena w „Ziemi obiecanej”, serialu stworzonym przez Marthę Williamson, znaną z „Dotkniętego przez anioła”. Wszystkie trzy seriale były emitowane w CBS Television Network. Dodatkową miarą jego popularności jest fakt, że zarówno „Simon i Simon”, jak i „Major Dad” są do dziś emitowane na całym świecie w powtórkach.
McRaney zdołał uniknąć pułapek typecastingu, płacąc swoje należności jako aktor pracujący w niezliczonych produkcjach scenicznych, programach telewizyjnych i filmach. Z biegiem lat znakomicie sprawdził się w szerokim wachlarzu postaci, od farmera po płatnego zabójcę, od mściciela po weterana z Wietnamu, od rewolwerowca ze Starego Zachodu po skorumpowanego szeryfa z południa. Ma niezwykłą umiejętność realistycznego wcielania się w postacie, które gra. „Lubię mieszać i grać role, które są całkowicie sprzeczne z typem” – wyjaśnia.
Droga do sukcesu nie była dla McRaneya szybka i łatwa. Czas, który spędził na produkcjach w college’u i w teatrach repertuarowych, przygotował go na wyzwania, którym musiał stawić czoła w pierwszych latach pracy w Hollywood.
McRaney urodził się w Collins, Mississippi, ale dorastając mieszkał w całym stanie Magnolia. Jego ojciec Clyde, wykonawca i pośrednik w obrocie nieruchomościami, przeniósł swoją rodzinę – żonę Ednę, córkę Ann i starszego syna Buddy’ego – po całym stanie. „Tata budował domy, a kiedy zostały sprzedane, przenosił się do nowego miasta, więc wiem dużo o moim rodzinnym stanie” – powiedział McRaney.
Jego zainteresowanie aktorstwem zaczęło się, gdy zranił kolano grając w piłkę nożną w gimnazjum i stwierdził, że jedyne wolne miejsca do działania pozostały w klubie dramatycznym. Zachęcony swoimi występami w szkolnych produkcjach, zapisał się na University of Mississippi na kierunek aktorski. Rok później zrezygnował z nauki. „Na pierwszym roku”, wyjaśnia, „grałem w sześciu z siedmiu głównych produkcji i tak naprawdę nie nauczyłem się niczego więcej, niż wiedziałem, kiedy się tam dostałem, chociaż wiedziałem, że jest cholernie dużo więcej do nauczenia się”.
Nieudane przesłuchanie do nowoorleańskiej firmy repertuarowej, poszedł do pracy na polach naftowych w Luizjanie i na platformach wiertniczych w Zatoce Meksykańskiej. Marzenie McRaneya o aktorstwie jednak nie wygasło. Rok później, w 1967 roku, wrócił na przesłuchanie do Nowego Orleanu i został zatrudniony jako asystent kierownika sceny za 125 dolarów tygodniowo. W końcu został obsadzony w kilku produkcjach i pozostał w firmie przez cztery lata, aż do momentu, kiedy została ona zmuszona do zamknięcia z powodu zmniejszenia funduszy rządowych.
Po zrobieniu kilku niskobudżetowych filmów w Luizjanie, McRaney przeniósł się do Hollywood, gdzie jeździł taksówką, aby utrzymać rodzinę i sfinansować swoje zajęcia aktorskie, podczas gdy on szukał ról.
McRaney ma zaszczyt być ostatnim rewolwerowcem, który stanął do walki z Mattem Dillonem (James Arness) w ostatnim odcinku „Gunsmoke”. „To było spełnienie dziecięcych fantazji,” mówi. „Mogłem założyć sześciostrzałowy karabin i zmierzyć się z Mattem Dillonem. Nie wyobrażam sobie innej roli, która sprawiła, że czułem się tak dobrze”. Wystąpił również w filmie Wolfganga Petersena, „Niekończąca się opowieść”.
Osiągnąwszy pewną miarę sukcesu, McRaney zaczął odrzucać pilotów, z którymi nie sądził, że mógłby zostać przez pięć lat w przypadku, gdyby stali się serialami. „Musiałem wziąć pod uwagę, że to nie jest tylko pilot”, wyjaśnia. „Musiałem myśleć perspektywicznie. Jak bardzo podobałoby mi się poświęcenie pięciu czy siedmiu lat na pracę nad tym? Kiedy jesteś bezrobotnym aktorem, który dostaje propozycję zagrania w pilocie telewizyjnym, niezależnie od tego, kim jesteś, kusi cię możliwość zarobienia sporej sumy pieniędzy. To trzyma cię z dala od kolejki do bezrobocia.”
Jego talent i profesjonalizm tak zaimponowały wysoko cenionemu producentowi telewizyjnemu Philipowi DeGuere, że zlecił McRaneyowi testy do pilota serialu zatytułowanego „The Gypsy Warriors.” Jednak szefowie studia uparli się, że nie pasuje on do formy telewizyjnego bohatera. Zamiast niego wybrali Toma Sellecka. Dwa lata później, kiedy DeGuere kręcił pilota do „Pirate’s Key”, który później stał się „Simon and Simon”, ktoś zapytał: „a co z Geraldem McRaneyem?”. DeGuere wspomina, że McRaney „zdmuchnął wszystkich podczas testu”.
Kiedy pojawił się „Simon & Simon”, McRaney nigdy się nie zawahał. „Miałem szczęście. Przez ostatnie cztery czy pięć lat byłem w takiej sytuacji, że nie musiałem brać pilota. Wziąłem ten, bo scenariusz i ludzie byli wspaniali. Nigdy mnie to nie przerażało. Gdy robiliśmy pilota, mogłem stwierdzić, że to działa.”
Seria dała McRaneyowi możliwość reżyserowania. Jest szczególnie dumny z segmentu, który wyreżyserował, a który dotyczył nadużywania narkotyków przez nastolatków. Pokazał w nim, jak można zdeglasować nadużywanie narkotyków. Wraz z grupą innych profesjonalistów z branży filmowej założył Entertainment Industries Council for a Drug-Free Society, organizację zajmującą się lobbingiem na rzecz producentów, reżyserów i aktorów, aby poprzez film i telewizję informowali o niebezpieczeństwach i złu związanym z nadużywaniem narkotyków. W tej roli, zeznawał przed Senacką Podkomisją Śledczą, aby uzyskać poparcie Senatu dla wysiłków grupy.
Jest także współautorem segmentu „Simon and Simon” zatytułowanego „I Thought the War Was Over”, w którym Rick Simon cierpi na zespół stresu pourazowego. Wyreżyserował kilka odcinków „Major Dad” oraz film telewizyjny „Love and Curses”, w którym pełnił również funkcję producenta wykonawczego i wystąpił w roli głównej wraz ze swoją żoną, aktorką Deltą Burke.
On i jego żona mieszkają w Vieux Carre w Nowym Orleanie i mają farmę w Missisipi w pobliżu miejsca jego urodzenia. McRaney ma trójkę dzieci: Jessicę, Angusa i Katy. Entuzjasta spędzania czasu na świeżym powietrzu, jest ekspertem od biwakowania, myśliwym i wędkarzem.
ABILITY Redaktor naczelny Chet Cooper przeprowadził wywiad z Geraldem McRaneyem kilka tygodni po dorocznym Media Access Disability Awareness Awards, gdzie aktor służył jako mistrz ceremonii po raz trzeci. Od dawna wspiera Biuro Dostępu do Mediów i jest orędownikiem zatrudniania niepełnosprawnych aktorów w wielu produkcjach, w których brał udział. Syn McRaneya, Angus, jest niedosłyszący.
Chet Cooper: Nie miałem okazji porozmawiać z tobą zbyt wiele podczas wieczoru Media Access Awards. Jakie były Twoje wrażenia z tego wieczoru, i jak to się ma do poprzednich razy, kiedy byłeś emcee?
Gerald McRaney: Kiedy organizacja zaczynała, nie była nawet w przybliżeniu tak duża. Poczyniono wiele postępów. Dobrze jest widzieć tak wielu castingowców zaangażowanych w tę sprawę… i dających ludziom pracę. Jeden z dyrektorów castingów w szczególności wyraził to, co od początku było moją opinią: jeśli rola mówi „adwokat”, co jest złego w adwokacie na wózku inwalidzkim, o kulach lub z psem widzącym? Jeśli to nie było specjalnie dla Navy SEAL, jaki jest sens w zakładaniu, że wymaga to sprawnej istoty ludzkiej do odegrania tej roli?
CC: Nadal chodzi o radzenie sobie z tymi postawami, które wydają się utrzymywać.
GM: To dziwna rzecz, że takie nastawienie istnieje w show biznesie bardziej niż w społeczeństwie. Ludzie nie odwracają się od adwokata siedzącego na wózku inwalidzkim. Jeśli facet ma reputację najlepszego adwokata w okolicy, to właśnie do niego się idzie. Ale w show biznesie, z jakiegoś powodu wciąż niechętnie mówią, że adwokat, lekarz lub dekorator wnętrz może być na krześle, lub o kulach, lub niewidomy, lub jakiekolwiek inne rzeczy.
CC: Czy nie pomagałeś jakiś czas temu założyć organizacji, która zajmowała się nadużywaniem substancji?
GM: Rada Przemysłu Rozrywkowego na rzecz społeczeństwa wolnego od narkotyków. Byłem w zarządzie założycielskim, ale byli tam ludzie przede mną. Ken Reed właściwie wciągnął mnie w to, kiedy robiliśmy Simona & Simona.
CC: A jaka jest misja?
GM: Cóż, rozwijała się ona przez lata. Zadeklarowaną misją w tamtym czasie było po prostu wykorzystanie wpływu przemysłu rozrywkowego, aby zrobić dokładny portret nadużywania narkotyków i alkoholu. Wszyscy przyznajemy, że nie próbujemy nikogo cenzurować. Jeśli zamierzasz pokazać kogoś, kto wypił pięć drinków tuż przed wejściem do samochodu, zaznacz, że nie będzie to A.J. Foyt. Jeśli ktoś ma zamiar palić narkotyki, wskaż na negatywne skutki tego. Wiesz, nie pozwól, aby ludzie po prostu używali tych rzeczy bez żadnych konsekwencji.
CC: Czy uważasz, że organizacja odniosła sukces?
GM: Och, myślę, że odnieśliśmy sukces na samym początku. Na przykład, w Dallas zwróciliśmy uwagę producentom, że za każdym razem, gdy ludzie wracają z tego rancza, pierwszą rzeczą, jaką robią, jest pójście do baru. A oni powiedzieli: „Wiesz, masz rację. I nigdy nawet o tym nie pomyśleliśmy.” Nie chodzi o to, że próbowali promować picie, po prostu stało się to dogodnym miejscem spotkań ludzi. A kiedy się nad tym zastanowili, stwierdzili, że „stać nas na więcej”. Niby nic wielkiego, ale trochę ograniczyło to wpływy, tak mi się wydaje.
CC: Czy to jest nadal aktywne dzisiaj?
GM: Och, tak. Jesteśmy jedną z sił, która powoduje, że aktorzy zapinają pasy zanim ruszą w pogoń za złym facetem w samochodzie… albo usuwa niektóre przypadki palenia papierosów w telewizji. Nawet jeśli ja palę, to to, że jestem głupi nie znaczy, że ktoś inny musi być.
CC: Czy nie wydaje się, że w dzisiejszych czasach w filmach jest więcej palenia?
GM: Czy to nie dziwne. W Hollywood nie można już nawet palić w barze, a jednak w filmach zawsze pokazują ludzi palących. Nie rozumiem tego.
CC: Wygląda też na to, że użycie narkotyków w filmach wzrasta.
GM: Na Showtime, „Niegrzeczne Przebudzenie” traktuje o nadużywaniu narkotyków i alkoholu, ale cała rzecz jest o tym, „w jakim okropnym miejscu można się znaleźć” i robią to z humorem. Więc nadal istnieje negatywna konsekwencja. To nie jest glamourized. To nie jest zabawne. Budzisz się z kimś, kogo mogłabyś przysiąc, że nigdy w życiu nie spotkałaś. To nie jest dobre miejsce do bycia. Więc, oni radzą sobie z tym w inny sposób niż wtedy, gdy my zaczynaliśmy. Kiedy zaczynaliśmy działalność organizacji, narkotyki wciąż były przedstawiane w filmach jako wspaniała część bycia młodym. Teraz, zaczynasz widzieć więcej rzeczy w filmach, a szczególnie w telewizji, ludzi – którzy nie są już tak młodzi i nie są tak czarujący – którzy nadal są zmarnowani, wraz ze swoim życiem.
CC: Więc, czy czujesz, że scenarzyści i producenci podążają za twoim przesłaniem?
GM: Ponownie, jak powiedziałem, nie próbujemy nikogo cenzurować. Jeśli uważasz, że narkotyki są fajne, w porządku. Zrób ten film. Nie zamierzamy cię powstrzymywać, ani próbować powstrzymać, ale zachęcamy innych ludzi, aby byli nieco bardziej odpowiedzialni w przedstawianiu używania narkotyków.
CC: Czy widzisz jakieś zbieżności między Media Access i tą organizacją?
GM: Cóż, w pewnym sensie……