W środku…
Z biegiem lat, zacząłem organizować wycieczki, ustalać wydarzenia, decydować co robić i kiedy. Z czasem robiliśmy mniej spływów kajakowych i kajakarstwa morskiego, a jeździliśmy razem na rowerach lub chodziliśmy pieszo. W końcu spotkaliśmy się na brunch i rozmawialiśmy.
Chciałbym mieć czat raz w miesiącu, lub co kilka miesięcy. Ale ona chciała się spotykać co tydzień, chyba że nie czuła się dobrze, albo coś jej wypadło.
Blisko końca…
Próbowałem się usprawiedliwiać, widywać ją rzadziej, ale nie wiedziałem jak powiedzieć, że nasza relacja się zmieniła i nie cieszyłem się z tego. Jest starsza ode mnie, ma pewne problemy zdrowotne i zmaga się z depresją.
Nawet jeśli na to nie wygląda, zmagam się z depresją i niepokojem, ale nieczęsto o tym mówię. Szczerze mówiąc, jestem zmęczona mówieniem o tym. I to jest to, o czym chciała rozmawiać, jak bardzo była nieszczęśliwa, jak okropne było jej życie.
Popełniłem błąd próbując ją pocieszyć lub wymyślić rozwiązania, ale to nie jest to, czego chciała. Ale ja po prostu nie mogłem tego słuchać, jak dobry przyjaciel powinien.
Przez jakiś czas, mój chłopak guilt-tripped mnie też. Zastanawiałam się, jak mogłam zrezygnować z mojej najlepszej przyjaciółki, skoro ona nie wydawała się mieć nikogo innego. I która tak bardzo mnie potrzebowała.
Próbowałam więc nadal jej słuchać, próbowałam być wspierającą przyjaciółką. Ale byłam coraz bardziej zła, sfrustrowana i oczywiście czułam się winna i wręcz zła.
Wiedziałam, że podobało jej się tak jak było i nie chciała, żeby nasza przyjaźń się zmieniła.
Pisałam do niej maila i powiedziałam, że muszę spędzać więcej czasu z moim chłopakiem, ponieważ był chory. To była prawda, ale to pogorszyło nasz związek. Mój chłopak radził sobie z poważnymi problemami zdrowotnymi. On był w niewiarygodnych ilościach bólu, ale nie narzekał na to.
Był to ktoś, kto miał wszelkie powody, aby narzekać, popadać w depresję, być zdenerwowanym. Był zły i sfrustrowany, czego się spodziewałem. Ale nie trwało to długo.
Złe zakończenie…
Nie widziałam mojej najlepszej przyjaciółki przez kilka tygodni i to była taka ulga. Miałam więcej czasu z moim chłopakiem, więcej spacerowałam, uprawiałam jogę, czułam się lepiej. I nie chciałam wracać do naszych cotygodniowych smutnych/depresyjnych „pogawędek”. Czułam się winna, zła i smutna.
Więc wysłałam kolejnego maila, mówiąc, że nie chcę się z nią widzieć, w ogóle. Ona odpisała i chciała się ze mną zobaczyć i porozmawiać o tym, albo zadzwonić i porozmawiać o tym. Ale ja byłem tchórzem. Bałem się, że się złamię i zobaczę ją, porozmawiam z nią, i poddam się poczuciu winy, i wrócę do tego, jak było.
Chciałbym być silniejszy i mógłbym ją zobaczyć, porozmawiać z nią, i być przyzwoitym przyjacielem, i poradzić sobie z tym jak dorosły. Ale nie ufałam sobie.
Chciała wiedzieć, co do cholery było ze mną nie tak, o co miała pełne prawo zapytać. Więc powiedziałem jej, przez e-mail. A ona odpisała mi na maila i dała mi znać, że jest zraniona i zła, co zrozumiałem. I myślała, że mam więcej wsparcia niż ona, i że to nie było sprawiedliwe. I to nie było.
I ona życzyła sobie, żebym mógł po prostu z nią o tym porozmawiać i dać nam szansę, żebyśmy to wypracowali. Ja też. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze dużo dorosnąć i być lepszą przyjaciółką. Nauczyć się jak wypracować różnice jak dorosły, jeśli nie wkrótce, to później, i być przyjacielem, którym chciałbym być.
.