Możesz być ekspertem od mózgów i spędzić 30 lat na badaniu zaburzeń psychicznych, a to i tak nie przygotuje cię na twoje własne szaleństwo. Ekspertyza nie wyjaśni, dlaczego nie rozpoznajesz już swojego domu lub samochodu, albo dlaczego poszedłeś na poranny jogging z plastikową torbą pełną fioletowej henny na głowie i nie masz pojęcia, gdzie jesteś, mimo że to twoja własna okolica, twoje własne ulice, a to są drzewa i kwiaty, które mijasz każdego dnia.

Jeśli ktokolwiek powinien był być w stanie rozpoznać zmiany w jej własnym zachowaniu i połączyć je z transformacjami w jej mózgu, to była to Barbara Lipska. Jako neurobiolog i dyrektor Human Brain Collection Core w Narodowym Instytucie Zdrowia Psychicznego w Bethesda, Maryland, Lipska szturchała, szturchała, badała, kroiła, kroiła w kostkę i analizowała niezliczone mózgi, próbując znaleźć rozróżnienia między chorobą a zdrowiem.

Ale kiedy straciła własny umysł w 2015 roku, Lipska nie wiedziała, że sprawy idą w złym kierunku. Nie wiedziała tego również jej rodzina lekarzy. „Byliśmy na to zupełnie niepomni” – mówi.

Teraz Lipska musi czasem sprawdzać, czy aby na pewno myśli jasno. „Jestem przerażona. Nie zobaczę tego, kiedy to się stanie. Obserwuję siebie. Zadaję pytania rodzinie” – mówi. „Czy jestem zdrowa? Czy jestem logiczny? Czy to ma sens? Skąd mam wiedzieć? To przerażające doświadczenie.”

Tracić to

Możesz nigdy nie stracić rozumu, ale jest duża szansa, że będziesz mieć, lub już miał, problem ze zdrowiem psychicznym w pewnym momencie swojego życia. Lęk, depresja, zaburzenia uwagi, stres pourazowy, psychoza, schizofrenia, są powszechne.

W samych Stanach Zjednoczonych, jeden na pięciu dorosłych, lub ponad 43 miliony ludzi, doświadcza choroby psychicznej w danym roku, zgodnie z National Alliance on Mental Illness. Na całym świecie, jedna na cztery osoby będą cierpieć z powodu zaburzeń psychicznych w ich życiu, według raportu Oct. 9 w czasopiśmie medycznym The Lancet przez 28 globalnych experts.

Jeszcze niewiele zasobów są poświęcone temu krytycznemu aspektowi zdrowia, a wynik jest globalny kryzys-„monumentalna strata w ludzkich możliwości”, który będzie kosztować 16 bilionów dolarów do 2030 roku, zgodnie z raportem. Ponieważ usługi w zakresie zdrowia psychicznego są „rutynowo gorsze niż jakość tych dla zdrowia fizycznego … wszystkie kraje mogą być uważane za kraje rozwijające się” w tym względzie, piszą globalni eksperci w The Lancet.

Lipska wierzy, że świat może stać się lepszy w leczeniu chorób psychicznych. Ale jak wyjaśnia w swojej książce The Neuroscientist Who Lost Her Mind: My Tale of Madness and Recovery, opublikowanej w kwietniu 2018 roku, część rozwiązania leży w zaprzestaniu rozróżniania problemów psychicznych i fizycznych.

Naukowiec chce, aby świat zrozumiał, że choroba psychiczna jest nieprawidłowym funkcjonowaniem narządów, dość powszechnym i zagrażającym życiu. W swojej książce argumentuje, że wciąż oceniamy nieprawidłowości w funkcjonowaniu mózgu tak, jakby były one deficytami charakteru, refleksjami na temat wartości osoby, a nie wynikiem zaburzonych procesów fizycznych.

Mówiąc z Lipską 12 października, zapytałem ją, czy kiedykolwiek poznamy mózg na tyle dobrze, by go naprawdę zrozumieć. Czy umysł może kiedykolwiek pojąć umysł? To przecież tak, jakby oko próbowało zobaczyć samo siebie.

„Tak”, odpowiada Lipska. „Nie stanie się to za mojego życia, ale kiedyś zrozumiemy mózg i wtedy będziemy traktować chorobę psychiczną jak rzecz, którą jest – chorobę fizyczną, która objawia się w niezwykle złożonym organie.”

„Nikt nie jest winny, bo jest chory psychicznie. To nie jest ich wina.”

W tej kwestii Lipska jest zdecydowana. Z jej perspektywy, „nie ma nic metafizycznego” w chorobie psychicznej. Mózg nie jest prostym organem, jak serce, które jest w zasadzie pompą. To organ z miliardów neuronów i miliardów połączeń, w ciągłej transformacji, zmieniając się z każdej interakcji i doświadczenia, wchłaniając kultury, przejawiające się w naszym zachowaniu, i prowadzenie naszych osobistych shows.

Czasami show nie jest dobry, i traci swojego reżysera całkowicie. „Ale nikt nie jest winny, bo jest chory psychicznie” – mówi Lipska. „To nie jest ich wina. To choroba jak każda inna, po prostu jej nie rozumiemy.”

Osobiste doświadczenia Lipskiej zmieniły sposób, w jaki myśli ona o zdrowiu psychicznym i chorobach psychicznych, jak pisze w swojej książce. Przez większość swojego dorosłego życia była energiczną, zdeterminowaną, ambitną badaczką, oddaną swojej pracy, rodzinie i bieganiu w maratonach. Ale po tym, jak w 2015 roku zdiagnozowano u niej raka mózgu i zaczęła przyjmować leki, by poradzić sobie z chorobą, stała się kimś innym – a nie kimś, kogo lubiła. „Byłam całkowicie pozbawiona zahamowań”

Była zła, roztrzęsiona, wymagająca, natarczywa, nierozsądna, nietolerancyjna, a czasem stanowiła zagrożenie dla siebie i innych. Podejmowała złe decyzje. Pewnego dnia, próbowała sama wrócić do domu z supermarketu. Zgubiła się, oddała na siebie mocz, w końcu podwiozła się do domu, którego nie potrafiła rozpoznać ani wskazać kierowcy. Była niemiła dla swoich ukochanych wnuków i niegrzeczna dla personelu medycznego, który próbował jej pomóc. Widziała zagrożenie w sytuacjach, które nie były groźne, i przegapiła prawdziwe niebezpieczeństwa związane z upieraniem się przy robieniu rzeczy, które zawsze robiła, takich jak prowadzenie samochodu.

Po zdiagnozowaniu u Lipskiej raka mózgu w 2015 roku, stała się kimś innym – a nie kimś, kogo lubiła.

Nie potrafi dokładnie powiedzieć, co spowodowało zmiany w jej zachowaniu, czy był to rak, czy leki, czy stres związany z chorobą, czy wszystkie trzy razem wzięte. Ale ona może wskazać na region w mózgu, który został dotknięty. „W moim przypadku był duży nacisk na korę czołową, a ta reguluje nasze zachowanie” – mówi neurobiolog. Kiedy jej kora czołowa źle funkcjonowała, nie mogła już kontrolować siebie – wszystkie zasady dotyczące tego, gdzie i kiedy należy robić pewne rzeczy oraz jak się komunikować, stały się dla niej nieistotne. Były niedostępne, dla wszystkich praktycznych celów nie istniały.

Doświadczenie to zmieniło jej pracę. Po całym życiu spędzonym na badaniu mózgów, szukaniu dowodów choroby w tajemniczym organie, jest bardziej wrażliwa – bardziej świadoma tego, jak cierpią ludzie z chorobami psychicznymi, i bardziej tolerancyjna wobec walki, jaka się z tym wiąże, zarówno dla tych, którzy są chorzy, jak i dla tych, którzy ich otaczają.

„Oczywiście, wiedziałam to wszystko wcześniej”, wyjaśnia. Ale wiedza teoretyczna to nie to samo, co doświadczanie skutków na własnej skórze. Więc kiedy wyzdrowiała z raka i ciśnienie spadło z jej mózgu, dosłownie, zastosowała swoją wiedzę naukową do przerażającego osobistego doświadczenia i napisała swoją książkę. W jednym z fragmentów, ona pisze:

Pomimo wszystkich moich lat studiowania zaburzeń mózgu, po raz pierwszy w moim życiu zdaję sobie sprawę, jak głęboko niepokojące jest mieć mózg, który nie działa. A im więcej pamiętam z dni i tygodni mojego szaleństwa, tym bardziej się boję, że znowu stracę rozum. Być może szaleństwo nie jest właściwym terminem, aby opisać mój ówczesny stan. W końcu nie jest to oficjalna diagnoza, ale często używa się go nieformalnie w znaczeniu niestabilności, szaleństwa, gniewnego i niezorganizowanego zachowania. Zamiast tego myślę o sobie jako o osobie, która doświadczyła szeregu objawów związanych z różnymi zaburzeniami psychicznymi. Innymi słowy, miałem do czynienia z szaleństwem. I wróciłem.

Książka jest również wysiłkiem, aby pomóc złagodzić piętno wokół chorób psychicznych. „Jeśli ludzie tacy jak ja wyjdą z tym problemem i przyznają, że mimo woli go tracą, wszystko może się zmienić” – mówi Lipska. Poszła na skróty, odsłaniając najbardziej nieprzyjemne aspekty swojej skądinąd bardzo udanej i godnej podziwu egzystencji, aby społeczeństwo mogło zdać sobie sprawę, że każdy, każdy, może stracić rozum, na zawsze lub na jakiś czas.

„Jeśli ludzie tacy jak ja wyjdą z tym problemem i przyznają, że mimo woli go tracą, wszystko może się zmienić.”

Lipska była zaskoczona odkryciem po wydaniu książki, jak wielu ludzi potrzebowało usłyszeć to, co miała do powiedzenia. Została zasypana pełnymi uznania wiadomościami od ludzi, którzy twierdzą, że ich zainspirowała. Nie jest jednak pewna, dlaczego jej doświadczenie jest inspirujące, bo to po prostu coś, co jej się przytrafiło – na pewien czas straciła rozum. „Nie wybrałam tej drogi” – podkreśla Lipska. I jest to coś, co może przydarzyć się jej ponownie.

Kiedy zatrzymuję się, by zanotować jej odpowiedź na jedno z moich pytań, ona przerywa ciszę: „Czy to ma sens?”, pyta.

„Tak”, odpowiadam. „Mówisz z sensem.”

W tym momencie staje się jasne, że Lipska nie przesadza ze sprawdzaniem samej siebie. Ona wciąż żyje w cieniu alternatywnej rzeczywistości, której doświadczyła. Neuronaukowiec nie może już w pełni ufać sobie ani polegać na mózgu, który uczynił z niej światowej sławy badaczkę. Przez pewien czas jej umysł ją zawiódł i teraz jest ostrożna. „Nie skupiam się na tym, co negatywne. W chorobie po prostu tak się zachowywałam. Teraz muszę być bardziej świadoma” – mówi.

Nocne koszmary ryb

Chciałabym móc powiedzieć, że nie mam pojęcia, o czym mówi Lipska. Ale ja mam. Dlatego czytam jej książkę.

Jednego dnia mój mózg pękł – a może to nie był jeden dzień. Mógł to być proces kumulacyjny, wynik całego życia użytkowania. Mogło to być złe sushi – jest ryba zwana rybą marzeń, która powoduje 36 godzin piekielnych halucynacji, na które z chęcią przypięłabym mój własny pędzel z szaleństwem. Ale to mogło być milion rzeczy. I nigdy się tego nie dowiem.

To mogę ci powiedzieć. Bolała mnie głowa. Czułem się, jakby wywiercono dziurę w środku mojego mózgu i wszystko przez nią wpadło – przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, fakty i fikcja, wszystkie moje osobiste historie i te, które pochłonąłem, dziennikarstwo, filmy, telewizja, książki. Wszystko stało się jedną bezsensowną historią, którą próbowałem uporządkować, ale nie mogłem.

Szukałem znaczenia wszędzie. W tablicach rejestracyjnych, na naklejkach na zderzakach i znakach ulicznych.

Szukałem sensu wszędzie. W tablicach rejestracyjnych, naklejkach na zderzakach i znakach ulicznych, w kwitach, które znalazłem w koszach na śmieci podczas spaceru z psem, w ptakach, które przelatywały nad głowami, w migotaniu świateł w domu sąsiada obok, w ulewnym deszczu, w moich książkach, które nagle stały się puste, bez żadnego pisma w środku, kiedy patrzyłem. Widziałam dziwne rzeczy – postacie z różnych okresów mojego życia, wszystkie przejeżdżające w karawanie w lesie, na przykład, wszystkie z psami u boku.

Miałam wspomnienia w tym okresie, ale nie były one wiarygodne. Wszystko się przeplatało. Mogłeś mi powiedzieć o sobie wszystko, a ja uwierzyłbym, że to możliwe. Być może byłem przestępcą. Każdy klient, którego kiedykolwiek miałem, kiedy pracowałem jako obrońca, mógł być mną. Każda historia mogła być moja i choć nie mogłam sobie przypomnieć popełnienia przestępstwa, czułam się wystarczająco winna, by przyznać się do czegokolwiek.

W domu przestawiłam wszystkie dzieła sztuki na ścianach po tym, jak długo i intensywnie się w nie wpatrywałam. Kiedy mój mąż zapytał, co się stało z obrazami, powiedziałam mu, że próbuję napisać tę historię na nowo, aby miała inne zakończenie. A on był cierpliwy, tłumacząc, że plakaty filmowe i komiksy nie opowiadają naszej historii. Nie byliśmy wampirami w „Zagubionych chłopcach”. Nie żyliśmy w „Gabinecie doktora Caligari”. On nie był tak naprawdę Punisherem. Ale następnego dnia, kiedy wszystkie dzieła sztuki zniknęły ze ścian, bardzo się zmartwił, zwłaszcza kiedy powiedziałem mu, że zostanę zamknięty i że to wszystko ma coś wspólnego z Donaldem Trumpem.

Teraz brzmi to trochę zabawnie. Ale tak nie było.

Widziałem lekarza. Nie miała pojęcia, co jest nie tak, poza tym, że wydawałem się blady i chudy. Następnie spotkałem się z psychiatrą. Powiedział: „Ludzie z takim wykształceniem jak ty nie wariują tak po prostu”. Jego ignorancja mnie rozzłościła.

Jednak jego odpowiedź przypominała tę, którą dostałem od pielęgniarki, kiedy służyłem w Korpusie Pokoju ponad dekadę wcześniej. Śmiała się, kiedy powiedziałem jej, że zwariowałem w maleńkiej, odległej wiosce, mówiąc: „Jesteś najrozsądniejszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem”. Później okazało się, że miałem malarię mózgową i chodziłem z gorączką od miesięcy, więc naprawdę coś było nie tak z moim mózgiem – ale miała rację, że nie byłem szalony, per se.

Zakładamy, że istnieje pewien typ osoby, która traci rozum. W rzeczywistości może się to przytrafić każdemu.

Co prowadzi nas do punktu Lipskiej. Zakładamy, że istnieje pewien typ osób, które tracą rozum. W rzeczywistości może się to zdarzyć każdemu, z wielu powodów, których nawet jeszcze nie znamy. A ponieważ mózg i jego behawioralne manifestacje są tak tajemnicze, i ponieważ jesteśmy tak nieświadomi, boimy się i wstydzimy jego mocy niszczenia nas.

Nie czujemy tego samego rodzaju wstydu, kiedy się przeziębimy, złamiemy kość lub zdiagnozuje się u nas raka. Mózg to jednak zupełnie inna historia. „Możesz stracić pracę. Możesz zostać odsunięty od życia. Powiedzieć, że ma się chorobę psychiczną, to jak 'whoa’,” zauważa Lipska. Ale, ona mówi, nie znajdziemy sposobów, aby zająć się chorobą psychiczną, chyba że, i aż, możemy rozwiać tajemnicę i stigma.

W moim przypadku, MRI mózgu pokazał nic niezwykłego. To było coś w rodzaju ulgi, ale także nieco rozczarowujące. Jakaś fizyczna rzecz, na którą można by wskazać, przynajmniej wyjaśniłaby to doświadczenie.

Jak powstrzymać mój umysł przed ponownym pomieszaniem? I co sprawiło, że to się w ogóle stało?

Najgorsze trwało tylko kilka dni. Po dwóch tygodniach było już mniej więcej w porządku. Rozmawiałem z przyjaciółmi. Znów czytałem, bez zakłopotania. Zmierzyłem się z Infinite Jest z rozkoszą, czując nowe pokrewieństwo z autorem Davidem Fosterem Wallace’em, który nie mógł żyć ze swoim mózgiem i popełnił samobójstwo od czasu, gdy po raz pierwszy zmierzyłem się z jego zniechęcającym tekstem. Wróciłam do siebie.

Wszystko wróciło do normy, tak jakby. Ale nic już nigdy nie będzie takie samo. Podobnie jak Lipska, nie ufam już całkowicie swojemu mózgowi. Teraz jest dla mnie oczywiste, nie teoretycznie, ale faktycznie, że wszystko jest percepcją; że rzeczywistość jest delikatna. I wydaje się, że funkcjonujemy tylko dzięki zdolności naszego mózgu do filtrowania i oddzielania doświadczeń i utrzymywania wszystkiego w porządku. Ale jak powstrzymać mój umysł przed ponownym pomieszaniem? I co sprawiło, że stało się to w pierwszej kolejności?

Kim jesteś?

Hannah Upp była studentką Bryn Mawr College w Nowym Jorku, która straciła swoją tożsamość w 2008 roku. Zaginęła w mieście. Kamery bezpieczeństwa zauważyły ją na siłowniach i w sklepach Apple, ale kiedy ludzie skonfrontowali się z nią, aby zapytać, czy to ona jest zaginioną kobietą, zaprzeczyła. Po trzech tygodniach została znaleziona w wodzie przez kapitana promu Staten Island i zabrana do pobliskiego szpitala, gdzie była w stanie powiedzieć personelowi medycznemu swoje imię. Upp zniknęła sama z siebie. A potem wróciła.

Lekarze później stwierdzili, że doświadczyła stanu fugi. Termin „fugue state”-myśleć uciekinier- został po raz pierwszy użyty w 1901 roku we francuskim czasopiśmie zdrowia psychicznego w artykule o młodej kobiecie, która wydawała się przekształcać w inne jaźnie na krótkie okresy czasu. Pod hipnozą, mogła opisać działania alternatywnych jaźni, ale kiedy była świadoma, nie mogła sobie przypomnieć, że zamieszkuje inną rzeczywistość.

W dziedzinie psychiatrii, która jest pełna tajemnic, stany ulotne są, być może odpowiednio, całkowicie nieuchwytne. Są to rzadkie, ekstremalne ucieczki od siebie, które trwają od kilku godzin do lat. Ale zdarzają się, i wydają się być wywołane przez wspólne stresory życiowe- nieszczęścia finansowe, problemy w pracy, trudności w związku i tym podobne.

Tajemnicza pisarka Agatha Christie została zdiagnozowana z fugą dysocjacyjną w 1926 roku po śmierci matki i po odkryciu, że jej mąż miał kochankę.

Na przykład, tajemnicza pisarka Agatha Christie została zdiagnozowana z fugą dysocjacyjną w 1926 roku po śmierci matki i po odkryciu, że jej mąż miał kochankę. Zostawiła serię zdezorientowanych notatek, zniknęła na kilka dni, porzuciła swój samochód nad jeziorem i została znaleziona zameldowana w spa pod innym nazwiskiem.

Te stany dysocjacyjne pokazują, jak delikatne jest „ja”. „W naszej kulturze, mamy ładną narrację, że osobowość jest stabilna. To jest fikcja. Kiedy osoba wpada w fugę i staje się kimś innym – lub nie ma jej wcale – jest to wyolbrzymiona wersja tego, jacy wszyscy jesteśmy”, mówi Etzel Cardeña, profesor psychologii na Uniwersytecie Lund w Szwecji, w wywiadzie dla The New Yorker.

Innymi słowy, „ja” jest pewnego rodzaju fabrykacją, kompilacją wspomnień bardziej niż rzeczywistą jednostką.

„W naszej kulturze mamy ładną narrację, że osobowość jest stabilna. To jest fikcja.”

Potrzebujemy doświadczenia siebie, jakkolwiek niepewnego lub iluzorycznego, aby funkcjonować. David Spiegel, profesor psychiatrii na Uniwersytecie Stanforda i ekspert od stanów dysocjacyjnych, uważa, że niemożliwe jest istnienie w świecie bez tożsamości, jakiegoś sposobu na oddzielenie się od wszystkich innych istot. „Może to być skąpe, z dużo mniejszą strukturą lub szczegółami, ale nie wiem, czy można być funkcjonującym człowiekiem bez czegoś, co uchodzi za jaźń”, mówi The New Yorker. „Potrzebujesz jakiegoś rodzaju orientacji, aby zrozumieć, kim jesteś i co tu robisz.”

Dowodem na to jest fakt, że ludzie, którzy doświadczają nagłych stanów dysocjacyjnych, odrywając się od siebie, często nieświadomie zastępują swoje tożsamości. W lutym 2013 roku, na przykład, Michael Boatwright obudził się w szpitalu w Palm Springs w Kalifornii. Miał amerykański paszport i kalifornijski dowód osobisty, ale mówił tylko po szwedzku i upierał się, że nazywa się Johan Ek. Okazało się, że jako dziecko mieszkał w Szwecji i na pewien czas zniknął z siebie, zastępując swoją tożsamość inną, wyczarowaną z przeszłości. U Boatwrighta zdiagnozowano „przemijającą amnezję globalną w stanie fugi”

Nie ma leków do leczenia stanów fugi i stosunkowo niewiele o nich wiadomo. Jest możliwe, że podobnie jak inne formy amnezji, zdarzają się one z powodu braku równowagi w relacjach między częściami mózgu, korą czołową, która hamuje reakcje, a układem limbicznym, gdzie przechowywane są wspomnienia. Według Spiegla, osoby z zaburzeniami dysocjacyjnymi często mają nadaktywną korę czołową i niską aktywność w układzie limbicznym, szczególnie w hipokampie, co skutkuje zahamowaną pamięcią. Wydaje się, że utrata pamięci powoduje tymczasowe porzucenie siebie, jak również.

Odzyskiwanie może być nagłe i kompletne, jak to było w przypadku 28-letniego nigeryjskiego studenta medycyny, który zaginął na dwa dni po halucynacji szkieletu w swoim pokoju. Pojawił się ponownie w domu swojego brata, mile od hotelu, dni później, bez żadnych wspomnień o tym, co się stało w międzyczasie. Naukowcy uważają, że jego przypadek został wywołany przez stres związany z egzaminami medycznymi, które wcześniej oblał i na które musiał pożyczyć pieniądze. Nie miał historii chorób psychicznych, nie brał narkotyków, nie pił alkoholu i nie było żadnych dowodów na to, że jego mózg doznał jakiegokolwiek urazu. Po prostu opuścił siebie w szczególnie stresującym okresie i pojawił się ponownie.

Te skrajne przypadki ucieczki od siebie i powrotu podkreślają zarówno kruchość, jak i odporność umysłu. Polegamy na nim całkowicie, aby przetrwać, aby sformułować jaźń, która wydaje się należeć do nas. Ale może on nas zawieść, na godziny, dni, lata lub na całe życie. Częściej niż zwykle nie wiemy dlaczego. To niepokojące przypomnienie o tym, jak niepewne może być nasze poczucie własnej wartości.

Fałszywe granice

Pytam Lipską, czy łatwiej jest jej mówić o tym, co się jej przytrafiło, ponieważ wiedziała, że rak i leki mogą wyjaśnić, dlaczego jej mózg się zmienił, co ostatecznie doprowadziło do jej dziwnego i niekontrolowanego zachowania. Ale ona odrzuca pomysł, że rak lub leki zapewniają jej wyjątkową wymówkę: „To wszystko choroba fizyczna.”

Fałszywe rozróżnienie między chorobą fizyczną a psychiczną napędza kryzys, kosztując życie i pieniądze.

To jest jej powracający temat. Fałszywe rozróżnienie między chorobą fizyczną i psychiczną jest napędzanie kryzysu, kosztując życie i pieniądze. Poważne choroby psychiczne kosztuje USA 193,2 miliardów dolarów w utraconych zarobków rocznie, NAMI raporty. Światowa Organizacja Zdrowia twierdzi, że w skali globalnej depresja jest trzecią główną przyczyną chorób i niepełnosprawności wśród nastolatków, a samobójstwo jest trzecią główną przyczyną śmierci wśród nastolatków w wieku od 15 do 19 lat. „Powinniśmy zrobić więcej badań”, mówi Lipska. „To musi być lepiej finansowane. A choroby psychiczne muszą być objęte ubezpieczeniem. Jest tabu na ten temat i boimy się zrobić duży smród. Jeśli zrozumiemy to tak, jak rozumiemy raka, możemy wymyślić mechanizm radzenia sobie z zaburzeniami i lekarstwo.”

Lipska jest daleki od jedynego lekarza, który doświadczył choroby psychicznej. Już w XII wieku, na przykład, średniowieczny lekarz i filozof Mojżesz Majmonides (pdf), lekarz sułtanów egipskich, spędził cały rok w łóżku po śmierci brata, w całkowitej depresji i gorączce. Jego pisanie świadczy o jego zrozumienie ciała i umysłu jako jednego zjednoczonego całości, do leczenia w całości.

Dziewięćset lat później, zachodnia medycyna wciąż zmaga się z tą koncepcją. Lipska niecierpliwi się z powodu powolnego postępu, choć głęboko wierzy, że w pewnym momencie będziemy w stanie dostrzec, że wszelkie przejawy psychiczne można przypisać zmianom w mózgu. Podsumowuje: „My jesteśmy mózgiem. Nie ma nic poza nim. Jeśli coś jest nie tak, to jest to fizyczne.”

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.