Dave Mirra podczas zawodów BMX w 2003 roku. Fot: Mark Mainz/Getty Images
Utrata woli śmierci tuż przed wyborem śmierci. Ostatnie dni „Cudownego chłopca”.

Fot. Mark Mainz/Getty Images
Dave Mirra podczas zawodów BMX w 2003 r.

Mężczyźni są słodcy, kiedy ze mną rozmawiają, jak chłopcy chętni, by zadowolić nauczyciela. Są to zawodnicy BMX – obecni i byli, amatorzy i zawodowcy – opłakujący Dave’a Mirrę, Michaela Jordana ich sportu, który popełnił samobójstwo w lutym. Usiadł w kabinie swojej ciężarówki niedaleko domu w Greenville, w Północnej Karolinie, i zastrzelił się z własnej broni. Miał 41 lat, dwie młode córki i żonę. Mirra ostatnio czuł się samotny i zagubiony, jego przyjaciele mówią mi, ale nigdy nie przyszło im do głowy, lub większość z nich, martwić się o jego życie.

„To dorośli mężczyźni na małych rowerach, hucking sobie 40 stóp w powietrzu,” mówi Jason Richardson, pro BMX racer przekształcony psycholog sportowy. Szansa śmierci jest faktem dla wszystkich sportowców ekstremalnych, ale cały punkt, opis pracy, jest przeciwstawić się lub przechytrzyć go – na pewno nie po prostu się poddać. „W pewnym momencie kariery każdego kolarza”, mówi Richardson, „jedynym sposobem na polepszenie się jest zaakceptowanie realnego ryzyka, że zostaniesz udupiony. Taki jest wybór. Dla mnie to wyjątkowy wybór.”

Riderzy BMX mają słowo na ten wybór, które oznacza również ich najwyższą wartość: pasja. W idiomie BMX, pasja jest stopniem, do którego pragnienie sportowca, aby wyciągnąć nigdy nie widziane lub wykonane wcześniej sztuczki (lub ciąg sztuczek) przewyższa wszelkie konwencjonalne obliczenia ryzyka. To po części dlatego jest to sport dla młodych mężczyzn, uprawiany przez tych, którzy mają słabo rozwinięte płaty czołowe. „Kiedy zaczynałem, nie mogłem sobie nawet wyobrazić, że coś mi się stanie. Złamałem nogi i byłem jak, cholera, nie wiedziałem, że można tak trzasnąć”, mówi T. J. Lavin, który przeszedł na emeryturę z BMX w 2010 roku po wypadku, w którym musiał zostać wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. A wśród najbardziej wyczynowych riderów wyraźnym celem jest utrzymanie tego młodzieńczego nastawienia, tej intensywności i odwagi, długo po przekroczeniu wieku, w którym inni ludzie poddają się swoim ograniczeniom. Ale nawet w tym pełnym adrenaliny świecie, chemia mózgu Mirry była wyjątkowa; jego geniusz polegał na tym, że potrafił pozostać, konsekwentnie i przez 20 lat, na granicy tego, czego nie był w stanie zrobić. Na jednym z blogów BMX pisano, że był „napalony na triki”. Mark Eaton, przyjaciel z lat młodzieńczych, powiedział, że jego umysł był „tak wyzwolony”. Jego przezwisko brzmiało Miracle Boy.

Jak wszyscy wojownicy i superbohaterowie sportów macho, od sportowców ekstremalnych oczekuje się, że będą niezrażeni niebezpieczeństwem. „Jeśli się rozbijesz, to prawdopodobnie dlatego, że jedziesz po coś, czego chcesz się nauczyć, a wypadki się zdarzają” – powiedział Mirra filmowcowi w 2001 roku. Sam brał udział w setkach wypadków, a jego głód przepaści pozostał uporczywy i prawdziwy. Przez całe swoje krótkie życie Mirra mówił o swojej pasji do BMX-a wprost w kategoriach chęci śmierci, co czyni go nie tak niezwykłym wśród łowców niebezpieczeństw, dla których nieustanna pogoń za wysokością, prędkością i niebezpieczeństwem jest rodzajem uzależnienia, a codzienna aktywność polegająca na podjudzaniu do śmierci staje się tworzywem samego życia. Nawet lepiej: bardziej żywa, wzmocniona rzeczywistość – funkcjonująca jako ratunek, opiat, który znieczula agonię spotkań ze zwykłym światem.

„Jeśli coś się stanie, no cóż,” wyjaśnia Kevin Robinson, emerytowany BMXer, który dobrze znał Mirrę. „Dostajesz tego małego dołu w żołądku i tego mrowienia. Zamieniasz ten strach w ogień. To jest uczucie, które uwielbiam. To nie jest coś, co można wyłączyć i włączyć jak przełącznik”. Dla wszystkich tych mężczyzn emerytura jest krytycznym testem. Mirra odszedł z BMX w 2011 roku po zawodach w Ocean City, Maryland, kiedy zobaczył, że młodsi mężczyźni, z którymi rywalizował, byli bardziej głodni niż on. „Mogłem to zobaczyć w ich oczach, człowieku, zrobią wszystko, aby wygrać” – powiedział Fat Tony, podcaster i były zawodnik BMX, w wywiadzie w zeszłym roku. „They’ll die. Tak jak ja, gdy byłem młodszy. Umarłbym, żeby wygrać”. Ale zbliżając się do wieku średniego, odkrył, że stracił wolę śmierci – aby wystrzelić w dół dwupiętrowej pionowej rampy z prędkością 25 mph, a następnie prosto w górę po drugiej stronie, a następnie w górę, na zewnątrz, powyżej, zsiadając z roweru, kołysząc go nawet, przerzucając i obracając się, zanim wyląduje na dwóch kołach. „Mówią, żeby nie mieszać biznesu z przyjemnością, ale właśnie to zrobiłem … To jest to, za co umarłem.”

Od lewej: 1996: Okładka BMX PLUS!!!; 2000: Występ w grze na PlayStation.

„Dave był bardzo podobny do mnie.” Mówi Dennis McCoy, wciąż rywalizujący w X Games na vert w wieku 49 lat. McCoy poznał go na zawodach, gdy Mirra miał około 13 lat i był malutki jak na swój wiek, pipsqueak. McCoy był starszy i już sławny, regularnie pojawiał się w magazynach dla fanów. „Dave miał takie szerokie oczy, 'To Dennis, z którym rozmawiam’. Chciał, żebym pomógł mu nauczyć się pewnego triku” – dwustopniowego manewru zwanego G-string – „i mówił: 'Myślę, że mogę być zbyt pochylony do przodu’. ” W tamtych czasach nie było YouTube’a, który pomagałby dzieciom w nauce trików, a więc, nawet bardziej niż dziś, sport ten nagradzał kultową i monomaniakalną gorliwość.

Nawet według tych standardów, obsesyjność Mirry była przesadna. Pewnego lata w gimnazjum, namówił ojca, aby zawiózł go z okolic Syracuse, gdzie mieszkali, do Yorku w Pensylwanii, aby mógł spędzić czas i pojeździć z grupą absolwentów szkoły średniej, którzy nazywali siebie Plywood Hoods. Będąc jeszcze dzieckiem, zatrzymał się u Marka Eatona w domu jego rodziców. „Pracowałem przy załadunku furgonetek w UPS,” wspomina Eaton. „Wracałem do domu około 8 rano, a Dave był już gotowy do działania. Na przykład: „Chodźmy coś zrobić”. Pracował nad swoim rowerem, śpiewał piosenki o rowerze. My też wychodziliśmy późno w nocy. On jest po prostu podekscytowany. Jeździliśmy cały dzień i w nocy, na parkingach – po prostu jeździliśmy i jeździliśmy i jeździliśmy.”

Mirra pojawił się we freestyle BMX w latach 80-tych, kiedy to, podobnie jak deskorolka, był przystanią dla punków i odmieńców. Miał ziarnisty, improwizowany klimat, sport bez dorosłych, trenerów i zasad, wymyślony przez dzieciaki z przedmieść, które przekształciły swoje ulice, parkingi i krawężniki w boiska. Pionowe rampy o coraz większych wysokościach pojawiły się później – podobnie jak bogaci sponsorzy, gry wideo BMX i markowy towar, wszystko to umożliwione, a następnie podsycone przez X Games, które zostały założone przez ESPN w 1995 roku, aby uczynić sporty ekstremalne, w pewnym sensie, „legalnymi”. Ludzie kochali Mirrę, ponieważ był „rdzeniem” – naturalnym supertalentem BMX ze starej szkoły. Ale wiedzieli o nim, ponieważ pod koniec lat 90-tych był wszędzie; on i inne supergwiazdy X Games, takie jak Tony Hawk, sprawiały, że pokoleniom nastoletnich chłopców zapierało dech w piersiach.

Riderzy BMX nienawidzą tagu „adrenaline junkie”, wolą myśleć o sobie jako o doskonałych sportowcach, których dyscyplina umysłowa pozwala im z wyprzedzeniem wizualizować geometrię akrobacji na niebie i których siła, długie lata treningu i zwinność pozwalają im ją wykonać. Mirra w szczególności pasuje do tego opisu, ponieważ po raz pierwszy zaznaczył swoją obecność w „flatlandzie”, a nie w vert – wykonując wymagającą rowerową gimnastykę na asfalcie. Ale są oni również ćpunami, ponieważ są zdeterminowani w swoim pragnieniu osiągnięcia tego chwilowego, zmieniającego mózg uczucia czystej, egoistycznej radości. Wylądowanie na tricku „jest nieporównywalne, jak unoszenie się w powietrzu, naprawdę”, mówi Lavin. „To naprawdę jest jak latanie. Zadowolenie z siebie, które czerpiesz z jazdy, trwa prawie całą noc. Byłam tak szczęśliwa, że stawiałam ludziom kolację – nie miało nawet znaczenia, co działo się później. Wiedziałeś, że jesteś jedynym na świecie, który w danym momencie potrafił wykonać ten trick.” Dla BMXowców jazda nie jest ostatecznie autodestrukcyjna, ponieważ uspokaja i karmi ich tak, jak nic innego nie może: Na krawędzi tricku, McCoy wyjaśnia, „jest poczucie spokoju i gówno jakby się wycisza i czas się skupić.” I po odkryciu tego, nie chcą – lub nie mogą – robić nic innego. „Bardziej komfortowo czuję się na rowerze, skacząc, niż idąc ulicą” – mówi Ryan Nyquist, 37 lat, który wciąż bierze udział w zawodach.

Wszystkie rodzaje ludzi – menedżerowie funduszy hedgingowych, matadorzy, fotografowie z terenów wojennych, pokerzyści – znajdują spełnienie w życiu, w którym gra toczy się o wysoką stawkę, a riderzy BMX podkreślają, że nie są inni. Ich powołanie tak dobrze współgra z ich temperamentem, że nie uważają go za wybór. Mirra miał dwa tryby – włączony i wyłączony. Kiedy był włączony, „miał determinację i napęd nie z tej planety”, mówi Robinson. Musiał wygrywać we wszystkim: koszykówce na placu zabaw, grze w kości, a nawet w ping ponga. Ale ta zaciętość, tak surowa, że aż wściekła, łączyła się u Mirry z cechami zarówno chłopięcymi, jak i czarującymi: To właśnie pomogło mu stać się supergwiazdą. Nieustannie wyrażał zdziwienie, że udało mu się zajść tak daleko na swoim małym rowerze – 24 medale X Games i sponsorzy od firm rowerowych, firm produkujących napoje, Pumy i Slim Jima. „Byłem gotów zarabiać 30 000 dolarów rocznie, byle tylko robić to, czego zawsze pragnąłem” – powiedział Fat Tony’emu, ale w szczytowym momencie zarabiał 2 miliony dolarów rocznie z samych tylko sponsorów. W wielu swoich publicznych wystąpieniach, na przykład w MTV Cribs, wydaje się być po prostu wdzięczny – szczęśliwy, że jego pasja pozwoliła mu na wybudowanie ogromnego domu, szczęśliwy, że komukolwiek zależy na Chittenango w Nowym Jorku, gdzie dorastał. Był radykalnie szczodry, lubił zostawać do późna, pić i rozmawiać z każdym, naprawdę, o sensie życia, dając wielu ludziom poczucie, że zależy mu na nich najbardziej.

Każdy, kto dobrze znał Mirrę, mówił, że miał też inną stronę. Potrafił „wypaść” z byle powodu, lub bez powodu. Miał cienką skórę, był defensywny, i wyczuwając każdą zniewagę lub złe juju, „dosłownie powiedziałby, 'Po prostu to pieprzyć'”, mówi Eaton. „Podejmował pochopne, przypadkowe decyzje: wdawał się w utarczki z rywalem z powodu rzekomej lub prawdziwej zniewagi, wsiadał do samochodu i odjeżdżał w środku zawodów, bo nie podobała mu się pogoda lub postawa konkretnego sponsora, albo rezygnował w połowie biegu, bo „nie czuł tego”, mówi Eaton. „Jest jedna historia, w której przyleciał do Raleigh zamiast do Greenville, a zamiast czekać na samolot, wziął taksówkę do dealera samochodowego, kupił samochód i pojechał do domu.”

Urgency nie może być stałym stanem, chociaż, i Mirra czasami miał problemy z tym, co jego przyjaciele nazywają „motywacją”. W 1993 roku, przechodził przez ulicę, kiedy został potrącony przez pijanego kierowcę; trafił do szpitala na dziesięć dni z rozerwanym ramieniem i pękniętą czaszką. Nawet po powrocie do zdrowia, jego nastrój nie mógł się poprawić po tym niepowodzeniu i czasie wolnym. „Po prostu nie byłem w to zaangażowany”, powiedział Albionowi, magazynowi BMX, w 2013 roku. „Byłem poza rowerem przez sześć miesięcy, a przez ten czas zaczynasz zmieniać swoje myślenie … Jeśli nie robisz czegoś wystarczająco długo, to nie będziesz za tym tęsknić … Przeprowadziłem się do mieszkania z przyjacielem i zacząłem dużo pić. Przytyłem 30 funtów. Byłem naprawdę zdezorientowany w tym czasie.”

Zaniepokojony perspektywą Mirry, wtedy 19-letniego, marniejącego w „off”, niektórzy przyjaciele zaczęli namawiać go do powrotu do rywalizacji, i jesienią 1994 roku, zrobił to, wchodząc na spotkanie w Chicago zwane Scrap. McCoy pamięta Mirrę stojącego na dole rampy, przepełnionego zwątpieniem w siebie. „Przechodziłem przez naprawdę dobrą fazę progresji” – wspomina McCoy – „a Dave obserwował mnie i tracił wiarę w to, że uda mu się dotrzymać kroku, mówiąc: 'Nie czuję tego, D., wszyscy robią nowe rzeczy’. ” Ale kiedy nadeszła jego kolej, Mirra wykonał perfekcyjnego Fufanu – balansując rowerem na wysokim, cienkim kawałku szyny – i tłum wybuchł. On był z powrotem na.

Od lewej: 2004: Kampania Got Milk?; 2014: Ze swoimi córkami. fot: Dave Mirra/Instagram

Wszyscy profesjonalni sportowcy mówią o stracie (siły, wytrzymałości, uwagi, dochodów), która przychodzi wraz z przejściem na emeryturę – „sportowcy umierają dwa razy”, jak Mirra zażartował do Grubego Tony’ego – ale sportowcy ekstremalni są odrębni również na emeryturze. Poszukiwanie wrażeń, które napędzało ich do przodu, nagle milknie, a oni sami próbują znaleźć sposób na ponowne rozpalenie silnika. Emerytowani zawodnicy mówią, że szukają czegoś – czegokolwiek – co da im dawne uczucie. „Próbowałem trochę jeździć na motocyklach ulicznych”, mówi Lavin. „Pomyślałem, że to da mi dreszczyk emocji, ale to jest super-nudne. Jeżdżę tylko do kawiarni”. W wieku 39 lat Lavin jest w trakcie szkolenia, aby zostać strażakiem. Robinson zmagał się z depresją i lekami przeciwbólowymi, a teraz robi motywacyjne pokazy rowerowe dla dzieci w wieku szkolnym. Inny emerytowany BMX-owiec, Kenan Harkin, obecnie 41-letni, rozpoczyna małą firmę zajmującą się hodowlą egzotycznych gadów w niewoli na Florydzie. „Nie jesteśmy normalnymi ludźmi” – mówi mi. „W najlepszym znaczeniu tego słowa, jesteśmy dziecinni. Nie jesteśmy szczęśliwymi idiotami, ale kiedy z tobą rozmawiam, stoję wśród gigantycznych żółwi.”

Niektórzy kolarze stwierdzają, że bez BMX-a nie są w stanie żyć. Tak było w przypadku Colina Winklemanna, kaskadera BMX, który w spektakularnej kraksie ze „zbyt dużej wysokości, co najmniej 25 stóp w powietrzu”, mówi Eaton, zmiażdżył sobie pięty na kawałki i został uziemiony na całe życie. Zaczął wpadać w spiralę i w sierpniu 2005 roku odebrał sobie życie. Miał 29 lat. Po BMX, „twoje serce jest trochę bezdomne”, Mirra powiedział Fat Tony’emu. „Jesteś jak, 'Wow, to jest to, co robiłem całe moje życie. Co mogę zrobić, żeby to przebić? Czasami chcesz się poddać.”

W 2014 roku, trzy lata na emeryturze i krótko po ukończeniu 40 lat, Mirra ustawił swoje celowniki na triathlony. Zdecydował, w niemal jednoznaczny sposób odrzucając super adrenalinę, szybką naturę BMX, że chce zostać Ironmanem – wspiąć się na szczyt budzącego respekt, ale i ekscytująco nudnego sportu wytrzymałościowego. Mirra rozpoczął poważny trening do zawodów Lake Placid Ironman 2015 (2,4-milowe pływanie, 112-milowa jazda na rowerze i bieg na dystansie maratońskim), w nadziei na zakwalifikowanie się do tegorocznych mistrzostw świata w Kona na Hawajach.

Bieg w pionie trwa 30 sekund od początku do końca; Ironman trwa dziesięć godzin w dobrym dniu. Mirra był pilnym uczniem, ale nie był, mówiąc z temperamentem, dobrze przystosowany do sportu, który wymaga tempa, cierpliwości – i samotności. W rozmowie Mirry z Grubym Tonym można usłyszeć w jego głosie zarówno entuzjazm, jak i ambiwalencję. Trening „jest chory”, mówi. „To straszne, stary. Ale uwielbiam go. To jest miłość-nienawiść. Czasami idę, Stary, dlaczego ja to w ogóle robię?”. Na Instagramie zeszłego lata, Mirra był przejrzysty, otwarcie przełączając się między miłością a nienawiścią. Pewnego dnia dopinguje siebie (28 czerwca: „Get it done and be proud of yourself”), zamieszcza zdjęcia swojego czerwonego roweru, żółtych butów triathlonowych. Inny, zmaga się ze swoim nastrojem: „Czy jestem dziwny, ale czy ktoś jeszcze wpada w depresję po ogromnym dniu treningu?” napisał 13 czerwca. „Poważnie nie chce mi się wstawać z łóżka”

Lake Placid okazało się rozczarowaniem. „I’m so stoked on today on a very tough course in some very tough heat,” he posted after the race, attempting to sound upbeat. Ale Mirra ukończył wyścig w ponad 11 godzin, zajmując 109. miejsce w klasyfikacji generalnej i 24. w swojej grupie wiekowej. Tylko sześciu najlepszych zawodników w jego kategorii zakwalifikowało się do Kona. Zdeterminowany, aby poprawić swój czas, Mirra wziął udział w kolejnym Ironmanie zaledwie miesiąc później. Wyczerpany, nie ukończył.

Od lewej: 2015: Selfie podczas treningu triathlonowego; 2015: Rampa, którą Mirra zbudował w pobliżu swojego domu. fot: Dave Mirra/Instagram

Począwszy od jesieni zeszłego roku, Instagram Mirry staje się bolesnym zapisem historycznym, pamiętnikiem niezadowolonego człowieka usiłującego znaleźć zadowolenie w zwykłych przyjemnościach życia. To tak, jakby zrozumiał – wyraźnie – że jego żona, Lauren, i córki, dwie młode dziewczyny o jego brązowych oczach, powinny stanowić wystarczający powód do życia. „Te małe małpki potrzebują mnie teraz, a nie kiedy skończą 18 lat. CZAS = MIŁOŚĆ” – napisał po Lake Placid. W szczerych hołdach zamieszcza błogosławieństwa z okazji Święta Dziękczynienia i rodzinne zdjęcie z bratem Timem („quite stoked cause we had our share of disagreements throughout the years”). Z hashtagiem #beadnotafad, Mirra zdawał się powtarzać sobie, raz za razem, że radości i obowiązki ojcostwa zastąpią euforię jego poprzedniego życia. Pojawiają się też zdjęcia Mirry z bronią – na strzelnicy z półautomatycznym karabinem oraz z łukiem i strzałami („świetne dla umysłu”, pisał). A jednocześnie Mirra zaczyna rozwodzić się nad swoją dawną chwałą: „Uwielbiam wracać pamięcią do niektórych z moich oryginalnych pomysłów, które wprowadziłem w życie”, napisał obok czarno-białego plakatu przedstawiającego siebie w reklamie DC Shoes, z jednym kołem dotykającym tablicy obręczy do koszykówki.

W tych ostatnich tygodniach, przyjaciele Mirry mówią, że nie był sobą. (Lauren Mirra nie odpowiedziała na prośby o rozmowę dla tego artykułu.) Mógł być tak samo podekscytowany jak zawsze – docierający do ludzi, lotny, robiący plany. Wyprawa na ryby z Kenanem Harkinem byłaby świetną zabawą; zjazd BMX-ów w Kalifornii był w planach; Kevin Robinson cieszył się na letnie wakacje z Mirrą i jego rodziną. Burmistrz Greenville Allen Thomas mówi, że otrzymał telefon jesienią zeszłego roku i to Mirra, ni stąd ni zowąd, chciała przeprowadzić burzę mózgów na temat rzeczy, które miasto mogłoby zrobić dla dzieci – może coś naprawdę ważnego, jak budowa welodromu. Ale Mirra mówił też szczerze o tym, że czuje się przygnębiony – jego głowa nie była w porządku, jak to ujął. Niektórzy przyjaciele wspominają o możliwym uzależnieniu od tabletek przeciwbólowych, podczas gdy inni sugerują, że uraz mózgu mógł być przyczyną dezorientacji Mirry. Nikt nie jest pewien, czy Mirra leczył się z uzależnienia od narkotyków lub depresji. Ale wyglądało to tak, jakby Mirra nie mógł się zdecydować na swoją przyszłość. W listopadzie, przez chwilę wydawało się, że odkrył siebie na nowo. Z pomocą przyjaciół budował pionową rampę w magazynie niedaleko swojego domu. „Starting to look like a badass vert ramp”, napisał Mirra na Instagramie, wykrzyknik, który skwitował emoji uderzenia pięścią. Świat BMX na krótko ożywił się perspektywą powrotu Mirry. Mirra, według przyjaciół, poważnie to rozważał.

Ale Harkin mówi, że w rozmowie, którą odbył z Mirrą około tydzień przed jego śmiercią, jego przyjaciel powiedział, że porzucił pomysł powrotu na vert. „Ah, nie,” Harkin pamięta jak powiedział. „Naprawdę nie jestem w tym aż tak namiętny”. „Pod koniec absolutnie się o niego martwiłem” – mówi Harkin. „Powiedział mi, że to było do bani, że się zestarzał. Wiedziałem, że czuje się zagubiony”. Odkładając słuchawkę, Harkin zaczął dzwonić: Co możemy zrobić w sprawie Dave’a?

4 lutego Mirra zamieścił stare zdjęcie siebie i Lauren, każde trzymające kieliszek szampana. „Moja skała!” napisał. „Dzięki Bogu.” I około 1:30, on i czterech lub pięciu przyjaciół, jego zwykła załoga, udał się do restauracji A Tavola, gdzie był stałym bywalcem, i wpadł na burmistrza Thomasa tuż obok. Mirra i Thomas rozmawiali przez około 20 minut, jak wspomina Thomas, „tak jakby żartując sobie”. Mirra i jego przyjaciele wyszli wczoraj późno w nocy, imprezując – on sam dużo imprezował – i obaj śmiali się z tego, mówiąc, że są „za starzy, żeby zachowywać się tak, jakbyśmy mieli 22 lata”, wspomina Thomas. Mirra ponownie poruszyła temat welodromu, możliwości zrobienia czegoś dla dzieci. Nic w tej rozmowie nie uderzyło Thomasa jako niezwykłe. „Wyglądał na trochę zmęczonego,” mówi Thomas, „ale wciąż miał ten uśmiech.”

To co nastąpiło później jest niejasne, sporne. Przyjaciele Mirry są zaciekle opiekuńczy. Według jednej z relacji, w restauracji doszło do tarć, zaostrzonej, bojowej rozmowy; inna osoba w restauracji mówi, że nie było to takie niezwykłe dla tej awanturniczej, naładowanej ego załogi. Być może rozdźwięk trwał także później, podczas kolejnego przystanku, w domu Scotta Ashtona na Pinewood Road. Na konferencji prasowej po śmierci Mirry, rzecznik policji powiedział, że mężczyźni rozmawiali o tym, gdzie powinni się udać w następnej kolejności, ale wygląda na to, że temperament był wysoki. Wtedy Mirra otrzymał telefon lub tekst, według innej relacji, i wstał z miejsca, w którym siedział. „Wychodzę”, rzekomo powiedział, a następnie zwrócił się do swoich przyjaciół. „Jeśli chcesz się przejechać, lepiej przyjdź teraz”. Inny twierdzi, że nie stało się to dokładnie w ten sposób. Ale cokolwiek się wydarzyło, zanim przyjaciel dotarł do ciężarówki, zaparkowanej tuż obok, Mirra już nie żył, samobójstwo, jak ustaliła policja, bez miejsca na nadzieję, że to była pomyłka. Kiedy burmistrz Thomas przybył na miejsce zdarzenia, przednie drzwi ciężarówki były otwarte i zaczęli przybywać członkowie rodziny. Przyjaciele Mirry i policjanci wszyscy stali wokół, „wpatrując się w deszcz, jak, Co na świecie się stało?”

W malutkim, ściśle związanym klanie 40-kilku BMX-owców, wielu nie mogło uwierzyć, że Mirra zamierzał popełnić samobójstwo. „Jego umysł pracuje tak szybko, że kiedy poszedł to zrobić, w sekundzie, w której pociągnął za spust, żałował tego” – spekuluje Lavin. Ludzie, którzy znali go najlepiej, byli zszokowani, ale nie zaskoczeni. Jego umysł był szybkowarem.

W rozmowie z Mirrą, Gruby Tony zadał takie pytanie: W filmie o twoim życiu, jakie byłoby wyzwanie nr 1, które twoja postać musiałaby pokonać? „Siebie samego”, odpowiedziała Mirra, „wojnę wewnątrz własnej głowy. Aby być w czymś najlepszym, musisz to mieć.”

*Ten artykuł ukazał się w wydaniu New York Magazine z 4 kwietnia 2016 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.